Rządzący mają za nic opinię obywateli. Zmieniają zdanie, zupełnie zapominając to, co wcześniej obiecywali. Przepisy, które przeczą wcześniejszym deklaracjom polityków są najczęściej wprowadzane cichcem, by przypadkiem opinia publiczna nie mogła podnieść protestu. Niestety, nie są one zbyt często także tematem dla mediów. I raczej nie zmieni się to szybko – politycy nadal będą mogli liczyć na naszą krótką pamięć.
Zawieszenie progu ostrożnościowego, podwyżka deficytu budżetowego, obniżenie wydatków na armię czy przedłużenie obowiązywania podwyższonej stawki podatku VAT. Niepopularne decyzje rządu można wymieniać jeszcze dłużej. Co gorsza ta lista pokrywa się z wyliczeniem tematów przemilczanych. Donaldowi Tuskowi i jego współpracownikom uchodzi to jednak na sucho.
Politycy kombinują, jak mogą, aby dyskusja nad mocno dotykającymi nas zmianami nie odbyła się. Dlatego plany zmian w OFE ogłoszono tuż przed wakacjami, kiedy mało kto ogląda telewizję i czyta internetowe newsy. Jeszcze mniej uwagi poświęcono zniesieniu progów finansowych – już po kilku dniach od ogłoszenia pomysłu rządowy projekt był w Sejmie, który przeforsował go w rekordowo krótkim czasie. O zawieszeniu zasady nakazującej wydawać 1,95 proc. PKB na armię czy o utrzymaniu 23-procentowego VAT-u politycy nie mówili właściwie wcale. Dowiadywaliśmy się o tych wszystkich zmianach dopiero, kiedy gotowe projekty uchwał wpływały do Sejmu.
Zdecydowanie nie tak powinna wyglądać debata publiczna. To, co obserwujemy w ostatnich tygodniach to raczej podręcznik, jak debaty unikać. Platforma, a za nią media, zajmują się wewnętrzną walką w w partii. Mając łatwą pożywkę w postaci kolejnych zwrotów akcji w platformianej telenoweli, nikt nie musiał męczyć widzów trudnymi, chociaż ważnymi sprawami finansów publicznych.
Dlaczego? Bo to się nie czyta i nie ogląda. Mało kto jest w stanie zrozumieć, jakie konsekwencje będzie miało podniesienie podatków, a armia nie interesuje absolutnie nikogo, poza grupką generałów. Warto zestawić tutaj dwie akcje mailingowe: w sprawie OFE i w sprawie związków partnerskich. O pierwszej z nich wspomniano bodaj raz – pomysł wysyłania mali do polityków zgłosił Leszek Balcerowicz we "Wprost". Ktoś wie ile ich wysłano? Czy wysłano jakikolwiek mail? Wątpię.
Za to po odrzuceniu przez Sejm ustawy o związkach partnerskich do posłów, którzy się do tego przyczynili posłano tysiące maili. Tylko w pierwszej dobie akcji było ich 45 tys., co pokazuje z jak dużymi emocjami w tej sprawie mieliśmy do czynienia. W żadnym wypadku nie uważam, że związki są mniej ważną sprawą niż OFE, ale na pewno nie jest też odwrotnie.
Tymczasem my-widzowie i czytelnicy wolimy być informowani, a my-pracownicy mediów wolimy informować o rzeczach mało istotnych. Bo to łatwiejsze. Dlatego śmieszą mnie liczne żale wyrażane z powodu zainteresowania, jakie poświęcono zawieszeniu Jarosława Gowina. Przecież to właśnie dziennikarze mają wpływ na to, o czym się mówi i pisze. To oni mają narzędzia i talent, by nudną, ale ważną sprawę uczynić także ciekawą dla przeciętnego czytelnika. O Gowinie i Żalku wystarczyłoby tylko wspomnieć.
Mówienie, że Gowin szkodzi PO to błąd. On – nie wiem czy świadomie – pomaga rządowi ukryć coraz głębsze sięganie nam do kieszeni i łamanie kolejnych obietnic. Pisaliśmy o "Chytrym Jacku z Londynu", który używał sztuczek, by obrać nas z pieniędzy. Dzisiaj już nie musi być chytry i używać sztuczek – robi to całkiem jawnie. Premier dał do zrozumienia, że utrzymanie wyższego VAT-u to nic zaskakującego i nie ma pojęcia o co dziennikarze robią aferę. I na tym koniec. Nikt nie wymaga od Tuska i Rostowskiego wyjaśnienia, dlaczego nie dotrzymał swojej obietnicy.
Za każdym razem, kiedy rząd chce zwiększyć obciążenia nakładane na obywateli, powinniśmy wymagać od niego, by wytłumaczył dlaczego, tak się musi stać, co rząd zrobił, jakie wydatki obciął, byśmy jednak nie musieli podnosić podatków. Tymczasem jedynym argumentem jest to, że Kaczyński może wrócić do władzy. W sprawach gospodarczych to nie argument. Dlatego powinniśmy wszystko, by dyskusja o naszych portfelach wróciła na właściwe tory, a rząd przestał nas oszukiwać. Na razie robi to bezkarnie.