
Piotr Guział, główny organizator referendum mającego doprowadzić do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz zapewnia, że wbrew publicystom i komentatorom uda się osiągnąć wymaganą frekwencję. Wieszczy też scenariusze na kolejną kadencję – koalicja z PiS, SLD lub częścią PO. Cieszy się też, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wzięła się do pracy "jak rażona defibrylatorem".
A pani prezydent jest jak płyta analogowa – z przeszłości. Nie rozumie ulicy i tętna miasta. Czasami lubimy słuchać płyt winylowych, np. Mieczysława Fogga, ale wiadomo, że to nie jest do wytrzymania na co dzień i dalekie od teraźniejszości. Dzięki referendum pani prezydent bardzo się ożywiła, zachowuje się jak rażona defibrylatorem. Ale to jest maska, która czasami spada i pojawia się dobrze znana pani prezydent, która obraża popierających referendum, mówiąc o nich, że to nie warszawiacy, albo, że są niedoinformowani. CZYTAJ WIĘCEJ
Guział zarzuca wiceprzewodniczącej PO liczne niespełnione obietnice oraz butę i słabe kontakty z mieszkańcami Warszawy. Jego zdaniem znacznie lepiej na tym stanowisku sprawdziłby się prof. Piotr Gliński, typowany na kandydata PiS. Guział dziwi się też swoim dawnym współpracownikom z SLD, którzy nie włączyli się do jego akcji, bo boją się zepchnięcia do narożnika przez PiS. Guział zapewnia, że byłby "gwarantem, że im się krzywda nie stanie". Wydaje się więc, że referendum to element szerszego planu politycznego, którego najważniejszym elementem są wybory samorządowe w 2014 roku.

