Zbigniew Kuźmiuk, były wiceszef PSL-u jest jednym z najbardziej zaufanych ekonomistów w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego. Zapewnia jednak, że jeszcze nie przymierza się do roli ministra finansów przyszłym rządzie Jarosława Kaczyńskiego. W "Bez autoryzacji" opowiada o swoich pomysłach dotyczących gospodarki.
W pierwszej rozmowie "Bez autoryzacji" Zbigniew Kuźmiuk z PiS, minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Dzień dobry.
Wie pan, z tym ministrem finansów to poczekajmy. To są spekulacje medialne, nie ma osób w PiS przypisywanych do jakichkolwiek stanowisk, więc na razie traktujmy to jako spekulacje medialne. Ja oczywiście zajmuję się finansami publicznymi, pracuję w komisji, jestem wykładowcą akademickim, więc moje nazwisko oczywiście pojawia się w tych spekulacjach, ale to nie oznacza, że będę zajmował się tą problematyką w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Co zrobiłby Zbigniew Kuźmiuk na miejscu Jacka Rostowskiego, aby nie być zmuszonym do nowelizacji budżetu w połowie roku? I nie chodzi mi tylko o poprawne rachunki, ale o niedopuszczenie do takiego zadłużenia.
Gdybym odpowiadał za polskie finanse, to nie dopuściłbym do sytuacji, że w połowie roku minister finansów ni z tego ni z owego ogłasza, że brakuje mu 30 mld wpływów podatkowych. Zwracam uwagę na tę wielkość, bo minister mówi o 25 mld zł. Ale to tylko z tego powodu, że prezes Belka wpłacił 5,3 mld zysku z Narodowego Banku Polskiego. Gdyby tego zysku nie było – a przecież bywają takie lata, że Bank do budżetu nie wpłaca nic – trzeba by finansować 30-miliardową dziurę. Odpowiadając na Pana pytanie — przede wszystkim do takiej sytuacji bym nie doprowadził.
No właśnie – jak? Zlikwidowałby pan…?
To, że brakuje takich dochodów podatkowych nie jest dla nas niespodzianką. W 2012 roku, właściwie wiosną 2012 r. zwracaliśmy ministrowi Rostowskiemu uwagę, że załamują się wpływy z podatku VAT. Minister po każdym miesiącu publikuje wykonanie budżetu i było wyraźnie widać, że następuje rozziew między planami ministra Rostowskiego a wykonaniem. A przypominam, że w 2012 roku nie działy się w gospodarce jakieś nadzwyczajnie złe procesy. Mieliśmy 2-procentowy wzrost gospodarczy i była stosunkowo wysoka inflacja – średniorocznie 3,7 proc.
W tej sytuacji wpływy z VAT, który jest przecież formą podatku obrotowego, zamiast rosnąć, malały. To wtedy należało poszukać przyczyn tego stanu rzeczy. A przyczyny, to jak sądzę, po podwyżce stawek VAT coraz większa ucieczka przedsiębiorców w szarą strefę. No i powiedzmy sobie otwarcie – masowe wyłudzania podatku VAT na gigantyczną skalę.
Więc większa kontrola? Tak, jak teraz u Orbana?
Polskie służby skarbowe są bardzo opresyjne wobec zwykłych podatników. Ja bardzo często z takimi ludźmi się spotykam. W przypadku jakiejkolwiek pomyłki, nieścisłości służby potrafią go dopaść, wręcz zniszczyć w absurdalny sposób. Natomiast w ciągu ostatnich lat, jakimś dziwnym trafem jest – powiem otwarcie – przyzwolenie na to, żeby wielcy w Polsce podatków nie płacili.
Za to odpowiedzialny jest szef tych służb, czyli Jacek Rostowski czy urzędnicy, którzy działają tak na własną rękę?
Jeżeli niedawno dziennikarze pisali, że mafia paliwowa już nie tylko sprzedaje paliwo bez VAT-u, a więc wyraźnie tańsze, już nie tylko pokątnie, rozwożąc je w beczkach, ale wydzierżawia stacje benzynowe przy głównych trasach i tam handluje paliwem, od którego nie jest odprowadzany podatek VAT, i nie było żadnej reakcji. To było kilka miesięcy temu, rozumiem, że służby skarbowe, a głównie ministerstwo finansów i sam minister, nie jest w stanie zaradzić temu zjawisku.
Jeżeli dowiedzieliśmy się, że Amber Gold przez pierwsze kilka lat działania, a firma działała z wielkim rozmachem od samego początku — jej szyldy były w najmniejszych miasteczkach w Polsce, nie płaciła podatku, dlatego ponoć, że jakaś urzędniczka omyłkowo nie wprowadziła NIP-u tej firmy do systemu podatkowego, to w takie twierdzenia mogą uwierzyć ludzie kompletnie niezorientowani w tych sprawach. To jest kompletnie niemożliwe. Moim zdaniem był jakiś parasol nad tą firmą. Pomimo, że obracała setkami milionów i oszukała kilkanaście tysięcy ludzi, podatków nie płaciła. To pokazuje, że mamy do czynienia z ogromnym rozprężeniem w aparacie podatkowym i on zwyczajnie sobie nie radzi.
Przy czym przypominam, że jeśli chodzi o maluczkich, o drobnych przedsiębiorców, to aparat podatkowy potrafi być niesłychanie opresyjny. Zresztą nie tylko aparat podatkowy, także administracja podatkowa. Ale jak widać nie w przypadku tych wielkich, bo jak widać po VAT-cie tego rodzaju przestępstwa podatkowe są tolerowane.
Był przypadek prokuratora Wełny z Krakowa. On w latach naszych rządów prowadził postępowanie: w Krakowie skupiały się wszystkie nitki przestępstw podatkowych. Twierdził, że tylko w jednym roku wyłudzono 10 mld podatku VAT właśnie w przestępstwach podatkowych. Po odejściu PiS okazało się, że to postępowanie łączne, które tam prowadzono, podzielono na prawie 200 postępowań i rozesłano je po prokuraturach rejonowych w całym kraju, nie przesyłając materiału dowodowego. Wszystkie one zostały umorzone.
Cały aparat państwowy pozwala, aby wpływy z podatków były prywatyzowane. Mówię z całą świadomością "prywatyzowane", bo nie wpływają one do budżetu państwa, ale do prywatnych kieszeni i to wielkich bossów.
Powiedział pan, że Rostowski sobie nie radzi. Nie radzi sobie, bo jest niekompetentny, czy nie radzi sobie, bo to na rękę jakimś grupom wpływu i powinny się nim zainteresować CBA, ABW i inne służby?
Naprawdę, tak jak mówię, ten problem, szczególnie jeśli chodzi o podatek VAT, nie pojawił się teraz. Ta sytuacja trwa od wielu miesięcy. To jest zatrważające, że dochody z VAT, który jest głównym źródłem dochodów budżetowych, zastraszająco rozmijają się z planami ministra. Już dawno proponowaliśmy, bo mamy tę ustawę przygotowaną, nową ustawę o podatku VAT z rozporządzeniami wykonawczymi.
Tylko wprowadzenie nowej ustawy VAT, która likwiduje wiele luk w tym podatku, wprowadzonych zresztą działaniami obecnej koalicji w tej i poprzedniej kadencji, pomoże. Naszym zdaniem poprawilibyśmy znacznie wydajność poboru tego podatku, ale ta ustawa została odrzucona przez koalicję Platformy i PSL-u w pierwszym czytaniu, niestety. Więc jako opozycja zrobiliśmy wszystko, co możliwe w tej sprawie, żeby rzeczywiście wpływy z podatku VAT nadążały za wzrostem gospodarczym.
Budżet to nie tylko dochody, ale i wydatki. Co pan, jako minister finansów ściąłby, żeby nie było tak wielkiego deficytu budżetowego?
Jeśli minister sobie nie radzi z poborem podatków, to siłą rzeczy musi obniżać wydatki. Każde ograniczenie, w każdej dziedzinie, niewątpliwie podcina tę gałąź rozwojową. Ze zdumieniem odebrałem decyzję, że tnie się wydatki na modernizację kolei. Nie ulega wątpliwości, że to klasyczna inwestycja rozwojowa. Mówi się, że to zostanie zastąpione emisją obligacji samego przedsiębiorca, ale na to trzeba wielu miesięcy. Nie ulega wątpliwości, że w tym roku modernizacja kolei zostanie zastopowana.
To są klasyczne wydatki rozwojowe i raczej szukałbym wydatków, które nie mają takiego charakteru. Także ograniczanie wydatków na obronę narodową, szczególnie tych kierowanych do polskiego sektora zbrojeniowego ewidentnie podcina tendencję rozwojową.