Jest już portret pamięciowy mężczyzny, który w piątek zgwałcił biegaczkę w Lesie Kabackim. Policja poszukuje sprawcy i prosi o pomoc warszawiaków. Tymczasem biegacze zastanawiają się: co zrobić byśmy czuli się bezpiecznie we własnej okolicy?
Przypomnijmy: kobieta podczas piątkowego wieczornego joggingu najpewniej zboczyła z głównej ścieżki i wbiegła w las. Tam zaatakował ją mężczyzna. Zastraszył ją atrapą broni i zgwałcił. Kobieta sama zgłosiła się na policję.
„Dla środowiska to był szok”
Aneta, 25-letnia absolwentka warszawskiej AWF mieszka na Kabatach, kilka kroków od wejścia do lasu. - Zwykle biegam sama, przeważnie wieczorem, do czasu piątkowej historii czułam się zawsze bezpiecznie – mówi. – Choć miałam dwie „dziwne” sytuacje. Dwa razy ktoś za mną biegł – za pierwszym razem mogło mi się zdawać, drugiego razu jestem pewna. Na szczęście to było już przy samym wyjściu z lasku, przyśpieszyłam i uciekłam.
– Mnie osobiście takie miejsca przerażają – twierdzi z kolei Kinga Staszewska. Wraz z mężem Wojciechem prowadzi „Kancelarię Biegową”, specjalizującą się w treningach dla firm. – Zawsze dziwiłam się ludziom, którzy wybierają je, by uprawiać jogging – mówi.
Policja poszukuje sprawcy napadu – jego rysopis opublikowano na stronie policji. Las Kabacki, tak chętnie odwiedzany przez spacerowiczów, czy ludzi biegających, bądź uprawiających nordic walking, był do tej pory – przynajmniej zdaniem policji – miejscem bezpiecznym. Zgłoszeń o podobnym charakterze nie odnotowano. Do teraz.
„Nie demonizujmy biegania”
Czy piątkowa sytuacja może odstraszyć tych, którzy biegają na co dzień? Małgorzata Smolińska, dziennikarka "Gazety Wyborczej", współtworząca akcję Polska Biega, patrzy na problem szerzej.
– Moim zdaniem, nie jest to kwestia dotycząca biegaczy. To kwestia nas wszystkich – zauważa. Wszyscy musimy być ostrożniejsi: biegacze, spacerowicze. Lasu Kabackiego nie znam zbyt dobrze, biegam po prawej stronie Wisły. Ale gdy jestem gdzieś obok ciemnej kamienicy, czy w małej uliczce, też czuję się nieswojo – dodaje.
Co w takim razie zrobić, by podczas joggingu czuć się bezpiecznie?
Staszewski zauważa, że podczas biegania przede wszystkim należy myśleć o swoim bezpieczeństwie. – Nie zapuszczać się samotnie w odludne miejsca. Starać się unikać biegania wieczorem. Biegacz z definicji powinien być w stanie uciec. Może potrzeba nam trochę nieufności, żeby nie pozwolić nikomu, kto może mieć złe zamiary na zbliżenie się do nas – radzi.
Warto również pomyśleć o bieganiu w grupkach – na wspólny trening można umawiać się dzięki stworzonym w tym celu stronom internetowym, m.in. Klub Biegacza Ergo, który ma swój „oddział” także na Ursynowie, bądź facebookowy fan page – Bieganie Wciąga.
Pomóc mogą też lekcję samoobrony. Choć wobec nierzadko silnych i rosłych napastników możemy być bezbronni, warto pomyśleć o lekcjach, które pomogłyby nam w obronie. Być może to zadanie dla tych, którzy organizują masowe biegi. Może krótkie szkolenia mogłyby poprzedzać starty w największych biegach w Polsce? A może wielkie korporacje, które, np. sprzedają profesjonalny sprzęt dla biegaczy, weszły w spółkę ze szkółkami samoobrony? To melodia przyszłości – na razie apel: uważajmy na siebie.
Do piątku o bieganiu mówiło się i myślało tylko w hurraoptymistyczny sposób. Bo to jest przyjemne i bardzo zdrowe społecznie, że tylu ludzi biega. Wspaniałe jest, że biega tyle kobiet, to ich emancypacja, odejście od roli gosposi do roli człowieka realizującego własne pasje. Dlatego gwałt na biegaczce w Lesie Kabackim to szok dla całego środowiska biegowego. Nikt nie pomyślał, że w tej biegowej bajce może się zdarzyć taka straszna rzecz.
Małgorzata Smolińska
dziennikarka
Moje rady? Zachowywać czujność – nie biegać ze słuchawkami na uszach. Ja nie słucham muzyki nawet, gdy biegam w biały dzień. Co jeszcze? Nie zapuszczać się w nieznane rejony, biegajmy tam, gdzie na drodze będziemy mogli spotkać kogoś, kto ma dobre intencje.