Dwóch krakowskich studentów siedziało w barze mlecznym. Wpadli na pomysł, że po studiach założą firmę internetową. Nie chcieli tracić czasu, więc za biznesplan posłużyła im...wspólna praca magisterska. Dziś e-podróżnik.pl zatrudnia 95 osób, obraca milionami złotych i zamierza podbić całą Europę. Jej założyciel zdradza nie tylko, jak wspiął się na sam szczyt, ale przestrzega też, jakich błędów nie popełniać przy zakładaniu biznesu.
Wyszukiwarka rozkładów jazdy e-podróżnik.pl służy do planowania podróży krajowych i zagranicznych koleją i autobusem. Wyszukiwarka prezentuje obecnie stale aktualizowane rozkłady ponad 560 przedsiębiorstw komunikacyjnych. Są to przewoźnicy kolejowi, duzi przewoźnicy autobusowi, mniejsze lokalne firmy wożące podróżnych busami oraz przewoźnicy miejscy. e-podróżnik.pl pozwala pasażerom wyszukać dogodne połączenia i porównać oferty różnych przewoźników jeżdżących na tych samych trasach. Firma prowadzi także ogólnopolski system sprzedaży biletów autobusowych online i infolinie dla pasażerów.
Gdzie narodził się pomysł, aby założyć serwis e-podróżnik.pl?
Andrzej Soroczyński: Na stołówce "Piast" pod akademikami w Krakowie. To było kultowe miejsce.
Czym się pan wtedy zajmował?
Byłem studentem. Na pomysł wpadliśmy na pierwszym semestrze piątego roku. Wraz z moim obecnym wspólnikiem zdecydowaliśmy się na napisanie wspólnej pracy magisterskiej. Chcieliśmy założyć własny biznes, a przy okazji "ożenić" to z pracą magisterską.
Byliśmy bardzo zainteresowani różnymi zagadnieniami matematycznymi, które mogą rozwiązać ciekawe, a przy tym życiowe problemy. Jednym z nich jest wyszukiwanie w strukturach grafowych różnych informacji, takich jak na przykład rozkłady komunikacji. Dlatego tematem naszej pracy magisterskiej był opis systemu, który mógłby działać w oparciu o algorytmy i dawać konkretne wyniki.
To był gotowy biznes plan?
Raczej dogłębny projekt wraz z prostym demo pokazującym, w jaki sposób to wszystko mogłoby działać.
Kiedy to było?
W 2006 roku.
Jaką ocenę dostaliście?
Piątkę.
Jak pisaliście tę pracę, już wtedy robiliście to z myślą, że nie jest to tylko magisterka jakich wiele, a pomysł na konkretny biznes?
Tak. Ale wtedy nie zakładaliśmy takiego sukcesu. Nie spodziewaliśmy się skali, do jakiej urosło to przedsięwzięcie. Natomiast już wtedy zakładaliśmy, że nie będziemy szukać pracy zaraz po studiach, a założymy własną firmę.
Właśnie e-podróżnik.pl.
Nie tylko. Chcieliśmy mieć kilka produktów, a to miało być jedno z wielu małych, czy też średniej wielkości przedsięwzięć. Projekt okazał się tak rozbudowany, że w tym momencie firma zajmuje się wyłącznie nim. Nazwa firmy to Inventors.pl, ponieważ na początku zakładaliśmy, że tych inwencji będzie więcej [śmiech], natomiast skończyło się na jednej.
Wielu było takich, którzy mówili "nie trać czasu, to bez sensu"?
Większość osób tak mówiła. Nie posiadaliśmy wtedy doświadczenia. Nawet naszym bliskim i przyjaciołom, którzy od razu po studiach poszli do pracy, nasz plan wydawał się nie do zrealizowania. Na studiach poznaliśmy tylko czysto teoretyczne rozwiązania. Nie mieliśmy biznesowego przygotowania. Chcieliśmy, aby naszą firmę stworzyło więcej niż 2 osoby. Nie mogliśmy jednak znaleźć nikogo, kto chciałby z nami współtworzyć wyszukiwarkę.
Dziś pewnie się cieszycie, że jesteście tylko we dwóch.
Generalnie jest to pozytywne. Jednak gdy zaczynaliśmy i tak musieliśmy poszukać kapitału na zewnątrz i podzielić się udziałami z inwestorami. Prowadzenie firmy tylko w dwie osoby nie było możliwe.
Byliście świeżo upieczonymi magistrami. Na jakie przeszkody w swoim biznesie trafiliście?
Przeszkód było wiele, choć tak naprawdę nazwałbym je ewolucyjną drogą do osiągnięcia sukcesu. Największą przeszkodą, jak w każdym biznesie, jest brak rozpoznawalnej marki. Nasz problem polegał na tym, że musieliśmy przekonać przewoźników, żeby opublikowali za darmo dane w naszym systemie. Było to niezwykle trudne, bo musieli nam zaufać.
Jak wam się udało ich przekonać?
Musieliśmy powoli rozpracowywać każdego kontrahenta, wzbudzać jego zaufanie
i tłumaczyć, dlaczego warto z nami współpracować. Mieliśmy takiego przewoźnika, który przez lata odmawiał naszym propozycjom. Gdy uświadomił sobie jednak, jakie korzyści może dzięki nam osiągnąć, nie tylko przystąpił do współpracy, udostępnił rozkłady jazdy, ale i zaczął sprzedawać bilety za naszym pośrednictwem. Opierał się przez 5 lat, ale i tak go przekonaliśmy.
A czy mieliście przeszkody natury biurokratycznej?
Zaskoczę pana, ale nie. Państwo na razie nie rzucało nam żadnych kłód pod nogi. Jedyne, co mogłoby się zmienić to wysokie koszty pracy. Firmy chcą się rozwijać, ale ich główne koszty, to właśnie wynagrodzenia pracowników. W branży technologicznej wynoszą one nawet 95 proc. wszystkich wydatków.
Zaczynaliście we dwóch, a dziś ile osób pracuje w tej firmie?
Teraz w firmie pracuje 95 osób. Około 65 to konsultanci infolinii, mamy 15 informatyków, którzy tworzą system oraz 15 osób, które zajmują się pozyskiwaniem danych i marketingiem.
Czym te wszystkie osoby się zajmują, czyli innymi słowy, na czym polega wasza działalność w kilku zdaniach?
Integracją danych o rozkładach jazdy i przedstawianiem ich w czytelnej formie. Ułatwiamy podróżowanie, umożliwiamy wyszukiwanie przejazdów z punktu "a" do punktu "b". Oprócz tego, i to jest rzecz, która przesądziła o naszym sukcesie, sprzedajemy bilety. Na razie tylko autobusowe, ale w przyszłości chcielibyśmy również sprzedawać bilety na inne środki transportu. W naszej ofercie podróżujący z przesiadką kupią za pomocą jednej transakcji bilety łączone. W tej chwili aż 75 przewoźników oferuje bilety za pośrednictwem naszej wyszukiwarki.
Nie ma więcej takich firm? Dlaczego właśnie ta odniosła sukces?
Odnieśliśmy sukces, bo zabraliśmy się za najtrudniejszą część tego rynku, czyli międzymiastowe przewozy autobusowe. To one są najbardziej rozdrobnione
i najtrudniej było zebrać właśnie ich bazę. Dziś, na 560 przewoźników, którzy publikują swoje rozkłady jazdy, około 540 to przewoźnicy autobusowi, a reszta to przewoźnicy miejscy i kolejowi. Nasza baza w tej chwili to około 500 tysięcy kursów, zgromadzonych w jednym, intuicyjnym systemie.
Czyli stworzenie bazy stanowiło klucz do sukcesu?
Tak i na tym polu nie mamy konkurencji, bo było to ekstremalnie trudne zadanie. Aby to zrobić, trzeba negocjować z każdą firmą, podpisać indywidualne umowy, opracować system sprzedażowy.
Czuje pan, że życiowy sukces przyszedł szybko?
Raczej nie szybko. To wszystko było zaplanowane, przemyślane i zrobione
z "premedytacją". To nie był przypadek, że zrobiliśmy jakiś serwis np. społecznościowy, który "sam" tworzy kontent. Trafiliśmy na dobry czas, dobre miejsce, dobry rynek, ale produkt wymagał od nas bardzo dużo pracy. Zrobiliśmy to w siedem lat. Szybko to byłby rok.
A nie kusi Pana, aby znaleźć jeszcze jakąś niszę, która mogłaby się rozwijać tak dobrze, jak e-podróżnik.pl?
Nie. Plan jest taki, aby rozwijać ten konkretny serwis. Proces biznesowy można porównać do kuli śniegowej. Ta kula jest już duża, toczy się z jakąś prędkością
i zbiera coraz więcej śniegu. Mamy tak duże możliwości rozwojowe, że porównujemy się już z konkurencją międzynarodową. Naszym celem jest rozrost globalny. Nie ma żadnych przeszkód, aby ten produkt objął 2 -3 państwa, później Europę i cały świat. Pracy jest na 70 lat, tak więc spokojnie. Już teraz kontaktujemy się z przewoźnikami w Czechach i w Niemczech.
Czy historia pana sukcesu pokazuje studentom, że jeszcze będąc na uczelni muszą zadbać o swoją przyszłość?
Nie chcę nikogo wpuścić w maliny. Ale moja historia pokazuje, że możliwe jest założenie własnego przedsiębiorstwa i odniesienie sukcesu bez doświadczenia zawodowego. Prosto po studiach, z czystą wiedzą teoretyczną.
Porozmawiajmy o pieniądzach. Ile zarabiacie?
Wolałbym nie mówić, ile prywatnie zarabiam. Zatrudniam 95 osób, więc łatwo jest mniej więcej przeliczyć, jakie to są koszta. Firma finansuje się w stu procentach sama. Jeśli chodzi o poszczególne przychody: w tym roku, do końca wakacji e-podróżnik.pl sprzedał bilety warte 6,5 mln złotych. Od każdego biletu mamy prowizję. Podczas wakacji dziennie obsługujemy 3 - 4 tys. telefonów przez naszą infolinię, gdzie koszt połączenia to 2,58 zł z VAT. Miesięcznie przychód firmy to około 300 - 500 tys. złotych.
10 porad, jak założyć biznes w Polsce
1. Najważniejsza jest determinacja. Jeśli komuś jej brakuje, to nic z tego nie wyjdzie. To najczęstsza przyczyna porażki.
2. Musisz mieć pasję. Można mieć determinację bez pasji, ale to ekstremalnie trudne, aby robić coś, czego się nie lubi.
3. Minimalizuj koszty niezwiązane z sednem biznesu. Nie przejmuj się tym, że działasz po partyzancku. Jeśli działam w branży IT i tworzę oprogramowanie, to nie muszę się przejmować tym, czy mam ładne biuro.
4. Nie wydaj pierwszych zarobionych pieniędzy, tylko je reinwestuj. Pozwól firmie rosnąć do większych rozmiarów, niż sobie wymarzyłeś. Będzie Ci łatwiej bronić tej firmy, a konkurencja zawsze przyjdzie, podobnie jak problemy.
5. Pracuj nad firmą, a nie w firmie. Dbaj o interfejs w firmie i o narzędzia, których używają twoi pracownicy. Motywuj. Nie można wpaść w coś, co nazwałbym "pracowaniem we własnej firmie". Trzeba patrzeć na nią z boku, z góry,
a nie być jej elementem.
6. Warto być wszechstronnym. Nie można bać się tego, że nie jest się specjalistą
w jakiejś dziedzinie. Specjalizacja ma być siłą pracownika. Przedsiębiorca musi być wszechstronny i to jest jego siłą. Powinien być średnim w wielu dziedzinach, aby umieć kontrolować specjalistów i rozliczać z tego, czym się zajmują.
7. Nie outsourcuj wszystkiego. Nie powinno się outsourcować czynności, które stanowią jądro naszego biznesu. To modna rzecz, ale trzeba być czujnym. U nas takim jądrem była infolinia, która początkowo była obsługiwana przez Telekomunikację Polską. W pewnym momencie zdecydowaliśmy przenieść tę część do firmy. Nie osiągnęlibyśmy takiego sukcesu, gdyby infolinia dalej była na zewnątrz.
8. Jeśli zakładasz start up, skup się tylko na produkcie. Chodzi przede wszystkim o to, aby zadowolić użytkowników. Zrób to, co zaplanowałeś. Nie przejmuj się, jak będziesz na tym zarabiać. Jeśli nie stworzysz dobrego dla użytkownika produktu, nie osiągniesz sukcesu. Tak naprawdę, często nie jesteśmy w stanie się domyślić, jak nasz produkt może być wykorzystany przez rynek. Trzeba obserwować sygnały i dopiero wtedy opracować model biznesowy.
9. Nie zapożyczaj się. Postaraj się pozyskać inwestorów i rozdziel ryzyko na większą liczbę osób. Mi się udało. Nie wyobrażam sobie młodego człowieka, który pożyczył sporo pieniędzy, a potem nie wie co z nimi zrobić.
10. Dbaj o swoich ludzi bo to oni tworzą i znają produkt. Bardzo długo trwa wdrożenie nowego pracownika (np. programisty). Dobra atmosfera sprawia, że pracownicy chcą wraz z właścicielami rozwijać firmę i tworzyć dobre produkty i rozwiązania.