Pierwsza wizyta zagraniczna Joachima Gaucka w roli prezydenta Niemiec, którą postanowił odbyć do Polski opanowała czołówki większości mediów. Podkreśla się, jak ważny to gest wobec Polaków. Problem w tym, że realna wartość polityczna tej wizyty wyłącznie w obszarze gestów pozostaje. Do stosunków polsko-niemieckich nie wnosząc absolutnie nic nowego.
Gdy rozpoczynało się spotkanie prezydenta Bronisława Komorowskiego z Joachimem Gauckiem, usłyszałem, że rozmowy obu przywódców zapewne będą musiały dotyczyć głównie pilnowania żyrandoli. Bo patrząc przez pryzmat realnej polityki, obaj panowie rzeczywiście nie mogą zrobić zbyt wiele. Ani razem, ani osobno. Choć niemiecki prezydent mógłby pewnie pozazdrościć swojemu polskiemu odpowiednikowi kilku kompetencji wynikających z urzędu. Rangę wizyty, którą od popołudnia żyją stacje telewizyjne najlepiej skomentował chyba sam prezydent Bronisław Komorowski. - Oprócz kalkulacji politycznych liczą się odruchy serca - mówił, witając Joachima Gaucka.
ocenia stosunki polsko-niemieckie jako dobre (wg PBS DGA)
Jeżeli ktoś bowiem liczy, że prezydent Niemiec może w jakikolwiek sposób wpłynąć na politykę Berlina wobec Warszawy, ten mocno się zawiedzie. Kalkulacja polityczna, która z niej wynika pozostaje, co najwyżej po stronie Gaucka. Utrwalającego swój wizerunek łącznika ze wschodem. Tak, jak dzisiaj w Belwederze, tak i jutro podczas spotkań z premierem Donaldem Tuskiem i marszałek Sejmu Ewą Kopacz niemiecka głowa państwa nie powie nic, co miałoby dla nas jakaś zasadniczą wartość. Oczywiście poza tymi gestami, jak wówczas, gdy tuż po wyborze powiedział o Polakach, że "czasami rozumieją go lepiej niż Niemcy, co wynika z polskiego umiłowania wolności".
Wbrew atmosferze, którą media wytwarzają wokół faktu, iż prezydent zdecydował się z pierwszą wizytą zagraniczną udać się nad Wisłę, z ust Joachima Gaucka nie padnie nic mającego wpływ na współpracę niemieckiego rządu z Kremlem z pominięciem Warszawy. Niewiele, prócz gestów, będzie mógł też wykonać w sprawie dominacji niemiecko-francuskiej w Unii Europejskiej, która grozi zawężeniem jej de facto do strefy euro.
ocenia stosunki niemiecko-polskie jako dobre (wg Instytutu Allensbacha)
Z tego świetnie zdają sobie sprawę za Odrą, gdzie po krótkim odnotowaniu, że nowy prezydent wyleciał do Warszawy, nikt nie poświęca tej podroży większej uwagi. Na stronach dziennika "Die Welt", który jako jeden z niewielu tytułów poświęca wizycie Gaucka dłuższy tekst, najciekawszym komentarzem jest właściwie ten, że pierwsza wizyta w Polsce to dla niemieckich prezydentów powoli tradycja. Gdy w 2009 roku urząd na drugą kadencję obejmował Horst Köhler pierwszą odwiedzoną przez niego stolicą była Warszawa. Znalazła się ona również na trasie pierwszego zagranicznego tournée kolejnej niemieckiej głowy państwa Christiana Wulffa, który z pierwszą podróżą obleciał Europę po linii Bruksela-Paryż-Warszawa.