Wszystkie dzieła Chopina dostępne online, dla każdego, za darmo – takie hasło przyświeca Aaronowi Dunnowi, który zbiera na Kickstarterze pieniądze na projekt "Uwolnić Chopina". Brakuje mu jeszcze 35 tys. dolarów. Inicjatywa szczytna, nasuwa się jednak pytanie: dlaczego w promowaniu muzyki naszego najwybitniejszego kompozytora muszą wyręczać nas Amerykanie?
– Jedym z moich ulubionych utworów Chopina jest koncert f-moll, nad którym właśnie pracuję – mówi w rozmowie z naTemat Piotr Szychowski, jeden z najwybitniejszych polskich pianistów młodego pokolenia. Jako osoba zawodowo zajmująca się muzyką, Chopina słucha z płyt CD. Zwykli śmiertelnicy częściej korzystają jednak np. z serwisu YouTube.
Niestety słuchając chociażby tego fragmentu rzeczonego koncertu f-moll, musimy mieć świadomość, że ktoś umieścił go w internecie nielegalnie. Jak to możliwe, mimo że Fryderyk Chopin nie żyje od ponad 160 lat?
Chopin na nielegalu
– Co do zasady, prawa autorskie do danego utworu muzycznego wygasają 70 lat po śmierci autora – tłumaczy nam radca prawny Małgorzata Gradek-Lewandowska opisując polski system ochrony praw autorskich. Dodaje, że inne państwa owe kwestie regulują na ogół podobnie. Dlaczego więc umieszczając nagranie któregoś z utworów Chopina w internecie łamiemy prawo?
Niektórzy twierdzą, że taka konstrukcja praw autorskich skutecznie uniemożliwia dzisiaj szerszej publiczności kontakt z muzyką klasyczną. Jedną z takich osób jest Aaron Dunn, założyciel organizacji Musopen. To właśnie on zbiera dziś pieniądze, by “uwolnić Chopina”.
"Uwolnić Chopina!"
Musopen zajmuje się promocją kultury muzycznej poprzez publikację materiałów edukacyjnych i darmowych zasobów: nut, nagrań, książek, itd. “Naszym celem jest uwolnienie muzyki” – czytamy na stronie Musopen. Najnowszym pomysłem organizacji jest zebranie w serwisie Kickstarter 75 tys. dolarów, dzięki którym z więzów praw autorskich krępujących jego twórczość “uwolniony” zostanie Chopin.
Za zebrane środki Aaron Dunn chce opłacić grono wybitnych muzyków i wraz z nimi nagrać w wysokiej jakości całą (245 utworów) twórczość Fryderyka Chopina. Następnie pliki audio i wideo zostaną umieszczone w sieci na licencji Creative Commons, trafiając do domeny publicznej. Dzięki temu każdy, zupełnie za darmo i legalnie będzie mógł korzystać z tego konkretnego wykonania utworów Chopina.
– To bardzo dobry pomysł – ocenia Violetta Łabanow-Jastrząb z fundacji "Muzyka jest dla wszystkich", zajmującej się edukacją muzyczną. Łabanow-Jastrząb podkreśla, że jedną z bolączek na jej zawodowym poletku jest właśnie brak dostępu do dobrych (i nagranych w wysokiej jakości) wykonań najważniejszych dzieł polskiej muzyki.
Zdaniem naszej rozmówczyni to, w jaki sposób dziś wygląda dostęp uczniów do muzyki klasycznej to “łatanina”: brakuje systemowych rozwiązań. – Nie sądzę, żeby była to kwestia braku pieniędzy, chodzi raczej o brak determinacji – ocenia Łabanow-Jastrząb, mówiąc o przeciągających się w nieskończoność sporach prawnych i negocjacjach w sprawie zasobów TVP czy Polskiego Radia. – Bo nie trzeba wcale wszystkiego nagrywać od nowa. Jest wiele znakomitych nagrań, zrealizowanych w przeszłości za państwowe pieniądze – mówi.
Od Chopina do Blechacza?
Piotr Szychowski nie jest jednak równie entuzjastyczny wobec podobnych pomysłów: choć widzi pozytywne strony takich form popularyzacji muzyki poważnej, jakie proponuje Musopen, podkreśla, że ucierpią na tym liczni wykonawcy, którzy przestaną zarabiać na tantiemach. – Bo jak ktoś będzie miał dostęp do dzieł Chopina w internecie, to czy kupi płytę? – zastanawia się pianista.
Wydaje się jednak, że powszechny dostęp do muzyki poważnej mógłby stanowić świetny początek dla dalszych muzycznych poszukiwań. Ktoś, kto w dzieciństwie poznał i polubił Chopina, w przyszłości chętniej zainteresuje się Blechaczem. Szkoda, że w erze powszechnego narzekania na niskim poziom zainteresowania Polaków kulturą, polskie państwo zdaje się tego nie rozumieć.
Violetta Łabanow-Jastrząb przyznaje, że nie słyszała o żadnych polskich inicjatywach, które przypominałyby projekt “Uwolnić Chopina”. – A była ku takim pomysłom świetna okazja, czyli rok chopinowski – zaznacza Łabanow-Jastrząb. Pocieszające jest to, że zawsze możemy wesprzeć projekt Amerykanów – jeśli się powiedzie, my także będziemy jego beneficjentami. Jeżeli komuś zależy, trzeba się spieszyć: próg 75 tys. dolarów projekt musi osiągnąć do 20 października.
Musimy rozróżnić prawo autorskie od praw pokrewnych: czym innym jest sama kompozycja, a czym innym artystyczne wykonanie utworu. To drugie jest niejako osobnym dziełem, które również podlega ochronie.
Violetta Łabanow-Jastrząb
fundacja "Muzyka jest dla wszystkich"
Nasze państwo nie jest w stanie stworzyć podstawowego zasobu na potrzeby edukacji. Chodzi mi o 50 czy 100 najważniejszych utworów muzycznych dla naszej kultury.