To nie są zwykłe szkolenia z biznesmenami w garniturach i wykresami ekonomicznymi. Akademia Inwestora Milewski i Partnerzy stara się przekonać Polaków, że biznes to nie tylko obgryzanie paznokci ze stresu, ale przede wszystkim przygoda i szansa na dobrą zabawę.
Tomasz Jaroszek Akademia Inwestora Milewski i Partnerzy: - Okazuje się, że wychodzi mu to całkiem nieźle. Proszę sobie wyobrazić, że 2,5 tysiąca ludzi spotyka się w weekend na szkoleniu. Ale nie chodzi o takie szkolenie, które znamy z naszego doświadczenia. Szare garnitury, wykłady o biznesie i smutne twarze. Na szkoleniach, które organizujemy w Akademii Inwestora Milewski i Partnerzy jest kompletnie inaczej, bo chcemy zmienić myślenie o biznesie i o pieniądzach w Polsce. I przy tym ludzie doskonale się bawią.
A to myślenie jest złe?
Chyba pokutuje myślenie, że praca kończy się i zaczyna na pieniądzach. Ich zarabianie ogranicza się do wstawania o świcie, marszu do pracy na 8 i powrót o 16, często bez żadnej pasji. Jest też moda na startupy, projekty, aplikacje – ważne żeby były innowacyjne, nie ma znaczenia czy zarabiają. Chcemy zmieniać to myślenie i udowadniać, że zarabiać pieniądze można na wiele sposobów. Często sprzedaż… powiedzmy kebabów, klasyczne, proste usługi dają o wiele większe zyski i przy tej pracy też można się dobrze bawić. Chcemy zmienić trochę myślenie o przedsiębiorczości, w Polakach drzemie ogromny potencjał!
Jakich używacie metod?
Szkolenia zrobione przez Harva T. Ekera mają wyjątkowe metody, dużo ćwiczeń niespodzianek, o których nie mogę niestety powiedzieć, bo popsułbym zabawę przyszłym uczestnikom. Samo szkolenie nie ma planu, uczestnik wie tylko o której się zaczyna i mniej więcej o której kończy. To jest lekcją samą w sobie żeby szybko przyzwyczajać się do nowych warunków i błyskawicznie podejmować decyzje. Mają działać, a nie zastanawiać się!
W maju odbyło się pierwsze w naszym kraju seminarium „Umysł milionera”. Przyjechało na nie ponad 2 tysiące ludzi z całej Polski. Nie ma tu poważnych referatów o biznesie. Dużo pracujemy w grupach, używamy technik motywacyjnych, uruchamiamy w ludziach filozofię działania i aktywności. Używamy w szkoleniach chociażby muzyki, uczestnicy mogą potańczyć między zajęciami albo nawet pośpiewać. Radość ludzi jest bezcenna, nawet jeśli na początku szkolenia podchodzili do niego z dużym dystansem. W Pracy często brakuje nam tej radości.
I kto z wami tańczy?
Myślę, że uczestników szkolenia można podzielić na dwie grupy. Jedna to zwykli polscy przedsiębiorcy. Właściciele firm jednoosobowych i moim zdaniem filar naszej gospodarki. To są ludzie, którzy się szkolą i wychodzą z założenia, że czas biegnie, więc trzeba się rozwijać. Nie ma wśród nich takich, którzy wolny weekend chcą spędzać przed telewizorem. Chcą przede wszystkim zdobywać wiedzę, więc kończą pracę w piątek wieczorem, w sobotę są już na szkoleniu, które kończą się w niedzielę wieczorem. Ci ludzie w poniedziałek rano są znów pracy i czują się świetnie. Inna grupa to ludzie, którzy pracują już u kogoś i chcą założyć własną działalność. Mają obawy, brakuje im impulsu do działania.
I wy im wtedy mówicie: Let’s do it!?
Chociaż to trochę banalne, to tak, czasem właśnie to jest klucz. Chcemy ich przekonać, że nie trzeba się ograniczać, że warto ryzykować. W takiej sytuacji prowadzący szkolenie stoi na scenie i krzyczy: „Mam umysł milionera!”, a cała sala, ponad 2 tysiące ludzi powtarza i krzyczy: „Mam umysł milionera!” Patrząc z boku to może wyglądać dość zabawnie... jednak każdemu krytykującemu takie metody polecam przyjść na szkolenie i gwarantuje, że nie powtórzy swojej opinii.
Pojawiają się takie głosy, że to odejście od tradycyjnego modelu prowadzenia szkoleń, to więcej zabawy niż poważnej motywacji...
Takie głosy wkładam między bajki, bo mówią to ludzie, którzy nigdy na żadnym z tych szkoleń nie byli. O korzyściach świadczą setki pozytywnych opinii klientów i zainteresowanie kolejną edycją. Miał być przyszły rok, ale przyspieszyliśmy prace i już w listopadzie powtarzamy „Umysł milionera”, a miesiąc wcześniej w Polsce odbędzie się po raz pierwszy National Achievers Congress. Może się wydawać, że sobota to nie czas na pracę i szkolenie, tymczasem po pierwszych godzinach szkolenia, nikt nie chce wychodzić, nikomu się nie nudzi, wszyscy są zadowoleni.
Let’s do it! To taki amerykański okrzyk. W polskim biznesie da się wprowadzić amerykańskie standardy?
To oczywiście bardzo trudne. Nawet gdy czyta się amerykańskie książki o biznesie, trudno to przenieść na polskie realia. W USA panuje wręcz kult przedsiębiorczości, w Polsce jest nadal dużo do zrobienia, w tym zmiana myślenia. Czasem wystarczy mały impuls żeby przestać mieć kompleksy i zaryzykować, np. wyjść z naszym biznesem na sąsiedni rynek. Chcemy widzieć polskie marki na świecie, ale do tego trzeba odwagi przedsiębiorców. Może okrzyk „mam umysł milionera!” brzmi banalnie, ale kto z nas nie chciałby go codziennie powtarzać patrząc na swój biznes, przynoszący nie tylko pieniądze, ale i radość.