Nie tylko Adam Gessler ma łowcę. Swojego cienia dorobiła się także Magda. Jednak wcale nie chodzi mu o wyśledzenie domniemanych długów, ale o przekonanie się na własne oczy, jaki efekt naprawdę dają jej kuchenne rewolucje. Pewien młody chłopak z okolic Szczecina, mieszkający obecnie w Warszawie, śledzi prawie każdy krok Magdy Gessler, jeżdżąc nawet 400 km do restauracji, które odmieniła w swoim programie. Dlaczego? Dwudziestodwuletni Bartek Cebeńko opowiedział mi dziś, co go do tego skłoniło, kto grozi mu procesem i czy ma parcie na szkło. Przed Państwem łowca Magdy Gessler!
Opowiedz mi, jak wpadłeś na pomysł śledzenia Magdy Gessler.
Pomysł narodził się już kilka lat temu, kiedy mieszkałem pod Szczecinem. Gdy zobaczyłem pierwszy odcinek Kuchennych Rewolucji, jeszcze Magdy Gessler nie znałem. Niewielu ludzi mieszkających poza Warszawą miało o niej pojęcie. Pomyślałem sobie wtedy: „Rany, kim jest ta kobieta i jakim prawem ona wchodzi komuś do restauracji i rzuca talerzami”.
Im więcej było z jej strony tych negatywnych opinii na temat pierwszej wizyty w restauracji, a później nagle okazywało się, że z tych miejsc dało się coś zrobić w ciągu czterech dni, tym bardziej się fascynowałem. Nie jestem kucharzem, ani nie mam żadnego wykształcenia gastronomicznego, jednak wiem, że to nie jest potrzebne, aby docenić smaczny posiłek. Jem dobre jedzenie i takie samo sprzedaję w moim sklepiku. Dlatego postanowiłem przekonać się, czy faktycznie w zrewolucjonizowanych knajpach można zostać dobrze nakarmionym.
A jaka była droga od pomysłu, do realizacji pierwszego odcinka?
Na początku myślałem, że będę to wszystko opisywać na blogu, ale później stwierdziłem, że teraz jest taka moda na nagrywanie i założyłem kanał na YouTube. W tej chwili, weekendami, kiedy mam chwilę wolnego, wsiadam w samochód i wyjeżdżam do kolejnej knajpy. Mam aparat, który zresztą wygrałem w jakiejś loterii i filmuję. Wrzuciłem miesiąc temu pierwszy odcinek. Magda Gessler opublikowała ten filmik na swoim Facebooku. Pierwszy dzień po tym fakcie był dla mnie naprawdę szokiem. Masz 300 fanów, a nagle następnego dnia jest ich 5000. Pomyślałem: „cholera, kobieta z telewizji, sama Magda Gessler, mnie promuje!”
Czy kiedykolwiek spotkałeś się z Magdą?
Nigdy nie miałem możliwości z nią osobiście porozmawiać. Myślę jednak, że za jakiś czas do tego dojdzie. Poza tym, widziałem ją kilka razy na żywo, na przykład w restauracji U Fukiera. Bardzo podoba mi się fakt, że bywa we własnych knajpach. To jest świetne, że kiedy przychodzisz do restauracji, widzisz właściciela.
Pokonujesz często naprawdę duże odległości swoim prywatnym samochodem. Ponosisz koszty za benzynę, płacisz rachunek w restauracji, często niemały. Nikt ci za to nie zwraca pieniędzy, prawda?
Nie zwraca. I szkoda. Często powtarzam, że fajnie by było, gdyby znalazł się ktoś, kto zwróci mi pieniądze chociaż za benzynę. Nie ukrywajmy, wszystko jest dzisiaj sponsorowane, a koszty paliwa są faktycznie ogromne. Na szczęście mam taki przywilej, że posiadam jakieś pieniądze i póki jeszcze są, to będę dalej jeździć. Jeżeli się skończą, to pomyślę co dalej. Na szczęście sklep, który prowadzę pozwala mi na takie wyjazdy.
Jak oceniasz sukces rewolucji pokazanych w programie?
Zdecydowanie najmniej udaną jest rewolucja w restauracji Matalmara, ale to raczej wynika z upartości jej właścicieli, a nie błędów Magdy Gessler. Później jest Bazylia i Oregano, wyżej Gaumarjos i Leśniczanka, a najbardziej podobało mi się w restauracji Carskiej w Legionowie. Ta dziczyzna, ten jeleń... mmmm... po prostu to jedzenie jest rewelacyjne, a gości było pełno. Warto tam pojechać.
Jeżeli chodzi o Matalmarę, to Twoja niepochlebna opinia sprawiła, że zawiesiłeś nad sobą widmo sprawy w sądzie. Boisz się tego?
Nie i zdaje się, że mąż pani Alicji Czysz, która grozi, że wytoczy mi proces jest adwokatem, ale chyba dość słabym, jeżeli chce mnie za coś takiego sądzić. Nie opublikowałem wizerunku żadnej osoby, która pracuje w restauracji. Po prostu pokazałem restaurację w internecie i powiedziałem prawdę. Matalmara budziła wiele kontrowersji. Mam wrażenie, że jej właściciele po prostu źle myślą, nie chcą rozwoju, nie zastanawiają się nad przyszłością. Straszenie sądem kogoś, kto wydał konstruktywną opinię, do czego ma święte prawo, jest bez sensu.
Łatwo jest przez tydzień po emisji programu utrzymać jakąś frekwencję i poziom dań. Ty sprawdzasz jak jest później. Ilu gości widujesz, gdy przyjeżdżasz do zrewolucjonizowanych restauracji?
Zawsze jest pustka, bo przyjeżdżam rano, chwilkę po otwarciu (śmiech). Ludzie zaczynają się schodzić o 13. Ale na przykład w Gaumarjos byłem wieczorem i tam się nie dało usiąść. Przez 3 godziny weszło chyba sto osób, okręciło się na pięcie i wyszło, bo nie było wolnego stolika.
A co sądzisz o tym, że restauracje firmowane nazwiskiem samej Magdy Gessler się zamykają? Niedawno upadła Venezia, która była moją "sąsiadką"
Ja myślę, że TVN niepotrzebnie wprowadza ludzi w błąd mówiąc, że Magda Gessler jest właścicielką jakiejś niezmierzonej ilości restauracji. Z tego co wiem, należą do niej trzy: U Fukiera, Słodki Słony, oraz Polka i jest współwłaścicielką Zielnika. Resztę tylko sygnuje swoim nazwiskiem i najczęściej ich problemy wynikają z winy głównych managerów, którzy tną koszty.
Poza tym, ludzie, którzy się wybierają do knajpy Magdy Gessler, kojarzący ją z telewizji, spodziewają się, że te dania ich połechczą po podniebieniu, wzniosą na wyżyny i jeszcze podrapią za uchem. Tak się nie dzieje, mimo że kuchnia jest dobra. I później wychodzą rozczarowani.
Problemem jest też chyba brak sympatii dla samej restauratorki.
TVN niestety zrobił z Magdy Gessler jędzę. Ja podejrzewam, że ona prywatnie jest świetną osobą. Ale takie rzeczy się dobrze sprzedają. Ja sam zrobiłem hejterski odcinek i już oglądalność leci w górę. Jeszcze proces w tle. Ludzie uwielbiają sensację.
Tak, faktycznie mało interesują ich zwykłe historie, preferują raczej skandal i emocje.
Jakbym ja uderzył patelnią o podłogę w jakiejś restauracji, to hejterów miałbym tysiące, ale wyświetleń dziesięć razy więcej.
Nie boisz się tego, że w pewnym momencie zaczniesz robić właśnie takie rzeczy, żeby podsycać oglądalność? Dużo ludzi na początku swojej drogi w mediach jest normalnych, lecz później im trochę odbija i robią to, czego oczekuje widownia.
Pamiętam, że ktoś powiedział mi kiedyś taką rzecz, iż 90 proc. społeczeństwa to idioci, 5 proc. to dzieci, a 5 proc. to wyjątki. To jest przykre, że w naszym kraju sprzedaje się tylko sensacja. Spójrz na zagraniczne media, chociażby BBC. Tam też występuje sensacja, jednak zobacz jak w porównaniu z nimi działa nasza telewizja. W każdym programie musi być płacz i tragedia. U nas manipuluje się emocjami. Z drugiej strony mamy dużą tendencję do zazdrości i nienawiści. Wiadomo, że to co robimy nie musi podobać się każdemu, ale jak się nie podoba, to niech ten ktoś nie ogląda, zamiast marnować swój niby cenny czas i pisać bzdury w komentarzach.
Ja działam od miesiąca. Dowiedziałem się już, że jestem kuzynem, synem i kochankiem Magdy Gessler. Że pracuję dla niej, wynajęła mnie, a TVN mi płaci. Ludzie! Gdyby TVN mi płacił, to miałbym Mercedesa, a nie Volkswagena Caddy i nie szukałbym sponsora na benzynę.
Oceniasz głównie jedzenie, ale zastanawia mnie co sądzisz o obsłudze w odwiedzanych przez siebie restauracjach. Zauważyłam, że coraz częściej zdarzają się kelnerzy, którzy obsługują ludzi z wielką łaską. Czy Ty też to widzisz?
Byłem na kolacji urodzinowej w restauracji Stary Dom w Warszawie i poczułem się naprawdę źle. Kelnerka obsługiwała nas średnio i nie czułem się wyjątkowo. Zapłaciliśmy rachunek powyżej dwóch tysięcy złotych, a do tego oczywiście doliczono także serwis. Płacąc naprawdę dużo pieniędzy za to wszystko, oczekiwaliśmy dobrej obsługi, której nie dostaliśmy. Ale na szczęście coraz rzadziej zdarzają się takie sytuacje.
Właściwie w większości odwiedzonych restauracji jestem zadowolony, jeżeli chodzi o obsługę. Nawet w tej nieszczęsnej Matalmarze dziewczyna była całkiem ok, ale za to ta atmosfera, pustka, kościelna muzyka i kucharka, która cały czas siedziała dyskutując z jakimś znajomym kelnerki, sprawiły, że raczej nie czułem się tam dobrze.
Co składa się według Ciebie na udaną restaurację?
Problemem polskich restauracji jest to, że jesteśmy cwaniackim narodem i próbujemy nie tyle oszukiwać, co bardzo oszczędzać na wszystkim. Zresztą sama Magda Gessler to powtarza: jeżeli się oszczędza, to niczego się nie zarobi. Przede wszystkim żeby coś wziąć od kogoś, trzeba coś dać.
Poza tym, dla mnie sposobem na restaurację jest nie tylko dobre jedzenie. Właściciele nie mogą się w swoich knajpach panoszyć i udawać pana na włościach, bo to jest absurdalne. Kiedyś byłem w takiej restauracji w Kazimierzu, o nazwie U Fryzjera i tam właściciel sam serdecznie witał gości. Czułem się wtedy wyjątkowo. No i nie należy zapominać, że przy dzisiejszych cenach naprawdę trudno nakarmić kogoś dobrze za małe pieniądze. Dlatego musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nie warto oczekiwać jakichś frykasów za kilkanaście złotych.
Poza tym, jest też zasada, która pasuje do wszystkich biznesów, czyli bycie uczciwym wobec tych, którym się coś sprzedaje. Jeżeli oni zauważą naszą szczerość, oraz że nie wciska im się gówna, to zawsze do nas wrócą.
Masz wielu hejterów?
Oczywiście i uwielbiam ich.
Co najgorszego przeczytałeś na swój temat?
Dopóki nikt nie obraża osób mi bliskich, tylko mnie samego, to nie jest mi w ogóle przykro. Uważam, że ci, którzy są w stanie obrazić i zwyzywać drugiego człowieka nie znając go i nie widząc na żywo, są ludźmi z własnymi problemami i frustracjami, których nie mają gdzie wyładować. I niech sobie piszą. Ja nie mam z tym problemu. Teksty typu: cwel, pedał, idiota, gamoń, w ogóle nie robią na mnie żadnego wrażenia. Poza tym, bardzo lubię, kiedy ktoś pisze rzeczy mogące mi pomóc w polepszeniu filmów, które nagrywam. Ale gdy ktoś mówi, że pracuję dla Magdy Gessler i powinno się nas oboje wywalić z tego świata, to jest mi przykro, ale współczuję tym ludziom, a nie samemu sobie.
Jak myślisz, dlaczego Magda Gessler publikuje twoje materiały?
Dlaczego? Nie wiem, ale jeżeli kiedyś się z nią spotkam, to będzie pierwsze o co się zapytam. Pamiętam, że w jakimś wywiadzie z portalem plotkarskim powiedziała, że podoba jej się to, co robię i dopóki nie ukrywam nawet najgorszej prawdy, to będzie moje filmiki promowała. A to mi pomaga i bardzo jej za to dziękuję.
Zależy ci na popularności?
Tylko głupek powie, że mu nie zależy, jeżeli robi coś takiego. Tak samo jak ludzie, którzy pracują w telewizji i twierdzą, że parcia na szkło nie mają. To jest totalna nieprawda. Ja mam parcie na szkło i nigdy tego nie ukrywałem. Gdyby tak nie było, nie prowadziłbym swojego kanału na YouTube, gdzie pojawia się moja morda. Non stop ją widać (śmiech).
Jakby mnie raziło rozpoznawanie na ulicy, to bym tego nie robił. Czasami ktoś mnie rozpoznaje, podchodzi i zagaduje, a czasami ludzie tylko dziwnie się na mnie patrzą, ale może to dlatego, że wyglądam na co dzień dość specyficznie i nie zwracam uwagi na moją garderobę. Ostatnio wyszedłem do supermarketu w piżamie i wielkim podkoszulku po kolana. Wszyscy spoglądali, ale nie wiem czy oni widzieli we mnie tego gościa, co śledzi Magdę Gessler, czy po prostu idiotę, który zapomniał przebrać piżamę (śmiech).