The Critical Couple (Krytyczna Para) jest jednym z najpopularniejszych blogów kulinarnych na Wyspach. Blogerami jest małżeństwo, które zaczęło opisywać swoje restauracyjne przygody dla zabawy. Jednak z biegiem czasu ich blog zyskał na popularności. Korzystając z internetowej sławy zaczęli organizować różne akcje charytatywne. Choć mogliby zarabiać krocie na byciu Krytyczną Parą, wolą za pomocą bloga zbierać pieniądze na cele charytatywne. Jednak dziś nie rozmawiamy z nimi o filantropii ale o gustach żywieniowych Londyńczyków.
The Critical Couple: Za burgerami. Wciąż pozostają najpopularniejszym daniem. Nietrudno znaleźć na to dowody. Wystarczy wspomnieć o szale, który towarzyszył otwarciu Five Guys czy Shake Shack. Poza burgerami w ostatnich dwunastu miesiącach dużym zainteresowaniem cieszyły się tawerny (brasserie). Szczytem ich popularności było otwarcie knajpy Balthazar, imporotwanej do Londynu z Nowego Jorku. Jadanie w eleganckich knajpach przestało być trendy. Ale mimo wszystko wciąż trzeba czekać jakiś czas na wolny stolik w najnowszych i najbardziej trendy restauracjach takich jak Dabbous czy Restaurant Story.
Obecnie co Londyńczycy wolą jeść. Czy zdrowe jedzenie, czy fastfoody typu hamburgery i kebaby?
Koniec końców społeczeństwo, które lubi jeść, zwraca uwagę bardziej na smak niż na zdrowie. Dziwnym zbiegiem okoliczności jest to, że akurat mieliśmy ostatnio Narodowy Dzień Burgera. Wiązały się z tym olbrzymie hamburgerowe uroczystości, na które przyszło 1300 osób. Zdrowe jedzenie jest trendy, ale nie aż tak popularne jak burgery.
Ile knajp odwiedzacie w ciągu miesiąca?
Średnio chodzimy do dziesięciu restauracji w miesiącu. Jednak to wszystko zależy od tego, czy mamy jakieś inne zobowiązania.
A kto płaci za rachunek?
Prawie zawsze my płacimy. Czasami kuchnia nam podeśle jakieś danie na koszt firmy. Jednak darmowe jedzenie może wpłynąć na twój obiektywizm.
Jak wybieracie knajpy, w których chcecie jeść?
To proste. Idziemy tam, gdzie chcemy zjeść. Ze względu na to, że sami płacimy za nasze dania, wybieramy się do takich miejsc, z których powinniśmy być zadowoleni. Na pewno nigdy nie wybierzemy się do takiej restauracji, która może naszym zdaniem podać nam niedobre jedzenie tylko po to, by mieć ciekawy wpis na blogu. Zdajemy się być przeciwieństwem zawodowych krytyków kulinarnych.
A ile jecie w knajpach, które odwiedzacie? Całą kartę, czy tylko kilka dań?
Zazwyczaj jemy standardowe danie (cokolwiek to znaczy w przypadku restauracji, które odwiedzamy). Choć czasami zamówimy jakiś dodatkowy talerz, jeśli to co znajdziemy w menu wydaje się być ciekawe.
Londyn jest drogi. Mówicie, że sami płacicie za to, co jecie. Skąd macie na to pieniądze?
Rzeczywiście Londyn jest drogim miejscem. Jednak oboje mamy wolne zawody, więc możemy wybierać sobie godziny w których pracujemy, a w których nie. Kiedy nie pracujemy chodzimy po restauracjach.
Moglibyście nam zarekomendować najlepszą tanią restaurację w Londynie?
Gdybyś miał ograniczony budżet to polecilibyśmy takie miejsce jak Brasserie Zedel. Są niesamowici. Mają bardzo dobre jedzenie, dużą kartę dań, znakomitą obsługę i ładne wnętrza. Wątpię, czy w Londynie znajdziecie coś lepszego w tej samej cenie. Oprócz tego macie takie miejsca, jak Patty & Bun, gdzie możecie kupić danie z hamburgerem za mniej niż 10 funtów. Poza tym jest Burger & Lobster, gdzie za homara z frytkami zapłacicie 20 funtów. W obu tych miejscach trafiacie na niezłą okazję pod względem ceny i jakości serwowanych dań.
Powiedzmy, że jednak mamy dużo pieniędzy, i chcemy poszaleć. Gdzie byście nas wysłali?
W Londynie to restauracje z dwiema gwiazdkami oferują coś „specjalnego”. The Ledbury jest naszą ulubioną restauracją w tym mieście. Jeszcze jest Le Gavroche, który uchodzi tu za klasykę i świetnie się nadaje do rozpieszczania swojego podniebienia. Jeśli chcecie odrobinę zaszaleć w kontekście dań eksperymentalnych polecilibyśmy Bubbledogs Kitchen Table. Należą do najlepszych nowo otwartych szykownych restauracji.
Sam lubię knajpy w okolicy Bayswater, oraz Borough Market. Jednak dokąd jeszcze powinienem się wybrać?
Londyn ma swoje zagłębia restauracyjne. Znajdziesz je w Mayfair a także na West Endzie. To tu znajduje się Le Gavroche, The Square, czy Hibiscus. No i w tych miejscach czołowi kucharze tworzą swoje flagowe restauracje, jak np. Jason Atherton i jego Pollen Street Social. Jednak w tych czasach znajdziesz znakomite lokale w każdej części miasta.
Czy waszym zdaniem Londyn stać na to, by być kulinarną stolicą świata?
Londyn jest wspaniały, ale zdecydowanie nie jest takową stolicą. Jeśli miałbyś szukać takiego miejsca na ziemi, to skierowałbym cię do San Sebastian. To prawdziwa kulinarna stolica świata.
Czy Londyńczycy lubią jadać na mieście, czy raczej zostają w domach?
Tu zdecydowanie panuje kultura jadania na mieście. No i poza tym w mieście roi się od tych lunchów i kolacji biznesowych.
Rozmawialiśmy już o trendach. Jednak co jedzą na co dzień Londyńczycy?
Obecnie w Londynie masz tak zróżnicowaną scenę, że jest z czego wybierać. Ostatnio doszło do wysypu barów z japońską zupą Ramen. No i poza tym zawsze taką samą popularnością cieszą się bary z tradycyjnym brytyjskim daniem, czyli rybą z frytkami.
Ostatnio w Warszawie zrobił się boom na śniadania. W Anglii zdaje się od zarania dziejów dzielił i rządził „Full English” (m.in. jajka sadzone, kiełbasa angielska, kaszanka, tosty). Czy jest jakieś danie, które jest w stanie go pokonać?
Zdecydowanie nie. „Full English” spokojnie odpiera ataki każdego nowego dania, który chce się wkraść na stoły. To chyba jedyne brytyjskie danie, które nie uległo żadnym zmianom.
Londyn ma mnóstwo piw typu ale do zaoferowania, macie jakieś ulubione?
Rzeczywiście. Jednak każde ale smakuje inaczej, więc nie każdemu zasmakuje dana marka. Najpopularniejszym zdaje się być London Pride browaru Fullers. Jednak prócz tych dużych firm na rynku jest wiele mikrobrowarów. Wśród tych bardzo nam zasmakował Meantime.
Dobrze, a teraz odpowiedzcie mi na to pytanie: jak staliście się krytyczną parą?
Na początku robiliśmy to dla zabawy. Nie spodziewaliśmy się, że ktokolwiek zacznie czytać naszego bloga. To miał być coś w rodzaju dziennika. W ogóle nie spodziewaliśmy się tego, że za chwilę Londyn oszaleje na punkcie jedzenia i mediów społecznościowych. Blogi kulinarne doskonale scalają te dwa światy.
Na koniec zapytam się, czy ukrywacie swoją tożsamość?
Nie, nie ukrywamy. Jest wiele osób, które znają nas i pomagali nam, czy wspierali nas w pracach charytatywnych. Jedynie nie publikujemy naszego wizerunku. JDlatego, że bohaterami naszych blogów są jedzenie, restauracja i szef, a nigdy my sami.