Nareszcie mamy wrzesień. Kultura odżywa. Sezon teatralny się rozpoczął, klubokawiarnie ruszają z ambitną serią ciekawych spotkań, a muzea i galerie zapraszają na wernisaże. Jest to najlepsza, a czasem i jedyna okazja, aby zobaczyć w tych miejscach tłumy. Wernisaże w dużych instytucjach przestały być „ąę”. Nie są wydarzeniem tylko dla elity mogącej się pochwalić zaproszeniem. Przychodzą wszyscy. I to jest wspaniałe. Żeby jeszcze tylko tak chętnie odwiedzano muzea w "zwykłe" dni...
I wcale nie kusi ich darmowe wino, bo w Zachęcie i w CSW na dużych wystawach go nie rozdają. Czy chodzi o to, że wystawa jest za darmo? A może po prostu warto się pokazać? Zastanawiałam się nad tym czekając w ogromnej kolejce ciągnącej się od początku do końca monumentalnych schodów Zachęty, które w ubiegły czwartek wypełniły się ludźmi, chcącymi zobaczyć nową wystawę.
Zobaczyć, czy się przespacerować? Niewielu z nich faktycznie kontemplowało dzieła sztuki, przyglądało się opisom i stało przy nich dłużej niż 3 sekundy. I co jest najśmieszniejsze, ja, przyszły historyk sztuki, wcale tak nie robiłam. Na samą wystawę musiałam pójść kilka dni później, kiedy znowu było zupełnie pusto, żeby odpowiednio jej się przyjrzeć.
Eldorado znajomości
Spotkałam za to dużo znajomych. Nie mogę ich odnaleźć w klubach i innych sztandarowych miejscach spotkań, a tutaj nagle, w Zachęcie, bez wcześniejszego zapowiadania, gdziekolwiek nie odwrócę głowy, ktoś się pojawia. Super. Jest też kilku ludzi znanych i lubianych. Warszawiacy przyszli w czwartek na wystawę "In god we trust", mimo że akurat nadawano kolejny odcinek „Miłości na Bogato”. A co najważniejsze, pojawiło się też dużo przystojnych mężczyzn. I jako że sama na razie nie muszę takowego szukać, to jako dobra koleżanka podzielę się radą – dziewczyno, pójdź na wernisaż!
Piąteczek
Następnego dnia, na otwarciu w mojej opinii najważniejszej wystawy tego roku, czyli British British Polish Polish w CSW, mnie i moją przyjaciółkę opływał tłum pięknych, młodych ludzi, w dodatku najprawdopodobniej wykształconych i z wielkich ośrodków. A sama wystawa była wspaniała, i nawet jeżeli nie interesują cię nowe związki, musisz ją zobaczyć. Hirst, Kozyra, Sasnal, Kijewski, Hume, Bąkowski i wielu innych - wszyscy stłoczeni na ogromnej ekspozycji, która ukazuje świetny przekrój współczesnej sztuki, jakiego dawno u nas nie było.
Każdy wie, że przyzwoitych chłopaków nie szuka się w klubach, bo to tak jak pójść na dyskurs filozoficzny do rzeźni. Za to na wernisażu? Czemu nie! Skoro wiedzą, gdzie mieści się galeria i nie boją się przestąpić jej progu, można być pewnym, że ci faceci oprócz dobrego wyglądu nie mają także ujemnego IQ - wręcz przeciwnie. Poza tym, okoliczności są dobre, stroje ładne, okazja do rozmowy łatwa. "Jak ci się podoba wystawa?" i już.
Istotne jest tylko, aby minimalnie się do tego wydarzenia przygotować. Na takie pytanie nie można odpowiedzieć „eeee, całkiem spoko”. Albo że nauka cię kręci.
A tak zupełnie serio, to staram się jak mogę, żeby zachęcić was do odwiedzin w muzeach i galeriach, które bez zwiedzających nie są w stanie funkcjonować. Ratuj kulturę i zakochuj się!