Anna Samusionek i Krzysztof Zuber walczą o 11-letnią córkę Andżelikę. Sprawą zainteresował się prezydent Bronisław Komorowski
Anna Samusionek i Krzysztof Zuber walczą o 11-letnią córkę Andżelikę. Sprawą zainteresował się prezydent Bronisław Komorowski Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta

11-letnia Andżelika, córka znanej aktorki Anny Samusionek i biznesmena Krzysztofa Zubera, trafiła do domu dziecka, bo rodzice nie potrafią się porozumieć, kto powinien się nią opiekować. Sprawa stała się na tyle poważna, że dziewczynka napisała list do samego prezydenta z prośbą. Bronisław Komorowski - jak dowiedziało się naTemat - właśnie polecił powiadomienie o niej Rzecznika Praw Obywatelskich. A ten zapowiada, że włączy się w postępowanie przed sądem rodzinnym.

REKLAMA
"Sprawa Anny Samusionek", jak tabloidy ochrzciły konflikt o dziecko znanej aktorki, ciągnie się od 2005 roku, kiedy Samusionek rozwiodła się z mężem Krzysztofem Zuberem. Stała się pożywką dla brukowców, które regularnie publikują wzajemne oskarżenia byłych małżonków i dostarczane przez znajomych szczegóły z ich życia prywatnego. Ale dziś, kiedy zainteresowali się nią prezydent Bronisław Komorowski i Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak, to nie jest już tylko tabloidowa historia.
"Walka o moje prawa dziecka"
"Piszę do Państwa jako mały człowiek, który potrzebuje pomocy. Kocham mojego najlepszego tatusia na świecie i nie mogę z nim być. Błagam i proszę, aby Państwo mi pomogli być z tatusiem i błagam o pomoc w walce o moje prawa dziecka, ponieważ je mam. Zabrali mnie do domu dziecka siłą i nawet nie pozwalają mi tu wychodzić na dwór. Błagam o pomoc. Chcę mieszkać z tatusiem" – to fragment listu (dotarli do niego reporterzy Superstacji), jaki do prezydenta wysłała w tym tygodniu 11-letnia Andżelika, córka Samusionek i Zubera.
Trafiła do domu dziecka, bo w maju tego roku uciekła z domu matki do ojca, któremu sąd wcześniej odebrał prawa rodzicelskie i zakazał zbliżania się do niej. Jako że dziewczynka nie chce przebywać z Samusionek, a Zuber nie ma prawa się nią opiekować, sąd zdecydował, że najlepiej będzie, jeśli trafi do publicznej placówki.
– List dotarł wczoraj w godzinach popołudniowych. Czekamy na efekt postępowania przed sądem rodzinnym, bo jest jedyny organ, który w tym momencie będzie podejmował decyzje w tej sprawie. Priorytetem w tej sytuacji jest oczywiście dobro dziecka, zapewnienie mu możliwie jak największej ochrony w trudnych dla niego okolicznościach – mówi w rozmowie z naTemat Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta.
Zaznacza, że prezydent już podjął działania w tej sprawie. – Niezwłocznie po otrzymaniu listu polecił minister Wóycickiej skontaktowanie się z Rzecznikiem Praw Dziecka. Minister rozmawiała z panem Markiem Michalakiem i powzięła informację, że włączył się on w postępowanie przed sądem rodzinnym i przedstawił swoje wnioski – dodaje.
Biuro RPD na pytanie o szczegóły przesłało tylko oświadczenie: "Rzecznik Praw Dziecka podjął z urzędu sprawę małoletniej Angeliki, zgłosił udział do toczącego się postępowania oraz złożył wnioski w kierunku właściwego uregulowania sytuacji dziecka. Potwierdzam, że Rzecznik odbył rozmowę z dziewczynką. Jednakże ze względu na dobro dziecka oraz dla dobra całej sprawy nie będzie komentował powziętych w tej sprawie kroków, które mogłyby podsycać zainteresowanie mediów. Dobro dziecka jest sprawą najważniejszą dla Rzecznika Praw Dziecka".
Oświadczenie Biura Rzecznika Praw Dziecka

Wizerunek dziecka oraz informacje o nim powinny być chronione i nie powinno się nimi szafować w mediach. Należy zatem dołożyć wszelkich starań, aby cała sytuacja i szum medialny nie przyniosły szkody i odegrały jak najmniejszą rolę w życiu dziewczynki.


Festiwal oskarżeń 
Trudno się dziwić, że stanowisko Michalaka nie jest jednoznaczne, bo taki nie jest również sam konflikt między Samusionek a Zuberem. Ciężko tu ferować wyroki.
Wiadomo na pewno, że ojciec stracił prawa rodzicielskie, a w lutym sąd zakazał mu zbliżania się do córki. Dlaczego? Jak powiedziała sama Samusionek w wywiadzie dla polsatowskiego programu "Interwencja", "głównym powodem były opinie biegłych stwierdzające jednoznacznie, że ojciec manipuluje dzieckiem w celu zerwania jakichkolwiek więzi między matką i córką".

Zuber w tym samym programie odpowiedział, że nie zgadza się z taką decyzją i że "to jest powtórzenie słów matki", która o tej "manipulacji" powiedziała psychologowi.
Prawdą jest też, że Anna Samusionek od maja nie widziała córki. Aktorka twierdzi, że to ojciec porwał dziewczynkę. Zuber, że sama uciekła z domu, bo nie chce mieszkać z matką. Dowodem na jego wersję zdarzeń mają być relacje 11-latki przedstawione m.in. w listach (jeden z nich ojciec pokazał w "Interwencji") i rozmowach z tabloidami. Twierdzi, że Samusionek ją biła, wykręcała ręce i straszyła "psychiatrykiem".
"Która normalna matka wsadziłaby swoje dziecko do psychiatryka?" – oburza się na to aktorka, twierdząc, że przez ojca dziewczyna przez kilka miesięcy nie chodziła do szkoły, bo wyjeżdżała z nim z Warszawy.
I tak trwa ten festiwal oskarżeń. Byli małżonkowie wysyłają do mediów oświadczenia i zarzucają sobie kolejne niegodziwości. A gdzie w tym wszystkim jest 11-letnia Andżelika? "Emocjonalnie zrujnowana" – skwitowała w "Interwencji" aktorka Małgorzata Potocka, znajoma Samusionek.
Aktualizacja

Anna Samusionek powiedziała w programie "Wydarzenia Opinie Komentarze" w Polsat News, że to nie ona wniosła sprawę o pozbawienie wladzy rodzicielskiej tylko kurator. "Na wniosek kuratora w związku z silną manipulacją dzieckiem wpłyną wniosek o zakaz kontaktów ojca z dzieckiem. Sąd nakazał terapię dziecka, ale nie terapię ojca. Wszycy wiedzą że ojciec manipuluje dzieckiem , że zbiera przez dziecko informacje na mój temat, że dziecko jest narzedziem do niszczenia mnie".

źródło: Marek Kacprzak, dziennikarz Polsat News