Warszawa staje się mekką Polaków szukających lepszego życia. Przyjeżdża się tu głównie za pracą. Okazuje się jednak, że tak jak szybko się tu przyjeżdża, tak też szybko są stąd ucieka. Powody? Życie za szybkie, wyścig szczurów, kariera i ciągłe nastawienie na zyski.
Katarzyna Figura nie może wyjść z zachwytu nad swoim nowym miejscem zamieszkania. Po długich lata pracy w Warszawie, aktorka postanowiła przeprowadzić się na Wybrzeże. Jak twierdzi, ludzie mieszkający nad morzem diametralnie różnią się od warszawiaków.
– Ludzie z Wybrzeża mają inną mentalność i inne podejście do życia. W Gdyni i Trójmieście bywam od lat. Wiele razy przyjeżdżałam tu na festiwal albo na wakacje, ale nigdy wcześniej nie zauważyłam napisu przy wjeździe do Gdyni „Uśmiechnij się! Jesteś w Gdyni”. Dopiero teraz to widzę i sama się do siebie uśmiecham – opowiada dziennikarce Gazety Wyborczej, Katarzyna Figura.
Co tak bardzo nie podoba jej się w warszawiakach? Na wybrzeżu ludzie ciepło witają Figurę, a taka postawa jest obca w kontaktach z mieszkańcami stolicy. Aktorka zapewnia, że nie przeprowadziła się nad morze dla pracy.
Mniej lansu więcej spokoju
Okazuje się, że "ucieczek" z Warszawy jest znacznie więcej. – Tam się nikt na nikogo nie ogląda. Ludzie mówią o projektach w pracy, swoich zespołach, nastawienie na zysk. Warszawa jest dobra, żeby się w niej dorobić, ale później lepiej z niej uciekać – przekonuje Michał, którzy rzucił pracę w warszawskiej korporacji i założył mają firmę marketingową w Krakowie.
Podobnie dobrego zdania o Warszawie nie ma Piotr Potacki, który mieszkał w kilku dużych polskich miastach. Ostatnio w Warszawie, która jego zdaniem jest przytłaczająca. Interesy postanowił odłożyć na bok i kupił dom pod Krosnem, bo tu można poczuć spokój.
– Krosno ma swoje tempo, nie powolne, ale w sam raz. Miasto się zmienia, pięknieje, wyremontowana starówka, nowe lokale, kina, inicjatywy, a z drugiej strony inwestycje w strefie przemysłowej. To miejsce gdzie każdy ma szanse znaleźć coś dla siebie, bez konieczności lansu i autopromocji. Mam wrażenie, że w takich małych miastach dużo się pracuje, a mało o tym opowiada w koło, bo są sprawy ważniejsze, tak jak to się robi np. w Warszawie – wylicza pozytywne strony mieszkania na Podkarpaciu. Skąd pomysł na przeprowadzę?
– Zawsze chciałem mieć taką umiejętność, by podejmować decyzje i od razu je realizować. Chcę wyhamować i odpocząć. Krosno jest do tego idealnym narzędziem – opowiada.
Kraków jest swojski
Anna J. Orzech, mówi, że ukochany Kraków porzuciła chwilowo na rzecz Warszawy ze względu na pracę w 3 sektorze. – W Warszawie nie jest ani lepiej, ani gorzej. Jest inaczej. Budynki są wyższe, bardziej oświetlone, ludzie przeważnie szybciej się przemieszczają, bo wszędzie jest daleko i szkoda tracić czasu na stanie na ruchomych schodach – opowiada autorka bloga o NGO. Nie bez znaczenia jest też życie noce.
To nie prawda, że tylko w Krakowie istnieje coś takiego jak życie nocne. W Warszawie też jest. Ale nie w barach, restauracjach i na Starówce, a w wieżowcach dużych korporacji. W Warszawie są hipsterzy, a w Krakowie więcej punk, emo i rasta. Kraków jest zdecydowanie wolniejszy i bardziej swojski, cieplejszy, no i mniejszy – opowiada Anna.
Nie jest aż tak źle.
Warszawa stała się przystankiem dla tych wszystkich, którzy szukają lepszego życia. – To w Warszawie dzieje się najwięcej. Ale przez to, że zjeżdżają tu słoiki i ludzie szukający pracy, wszystko się popsuło – opowiada Monika Wit, która przeprowadziła się do Wrocławia, bo tu jej firma ma swoją filę. Jednak ta decyzja nie do końca się jej podoba. – Każdą wolną chwilę staram się spędzać w Warszawie. Nie chcę się przeprowadzać gdzie indziej, bo tu chcę żyć. Dla jednych miasta poza Warszawą są uroczo powolne, mnie jednak ta monotonia przytłacza, bo w Warszawie zawsze coś się dzieje - opowiada.
Kiedy rozmawiałam z prezesem firmy deweloperskiej, w której kupiłam mieszkanie, on od razu zapytał, czy to mieszkanie na stałe, czy na wakacje. Dla mnie to nie są wakacje ani ucieczka. To świadoma decyzja i wielka zmiana w moim życiu. Zamieszkałam tutaj, choć nigdy nie wiadomo, czy kiedyś to się nie zmieni. Nie wszystko można przecież przewidzieć.