Osobliwym przypadkiem jest inwencja autora menu w Fabryce Pizzy w Krakowie, która nie ograniczyła się tylko do polszczyzny – nazwy tamtejszych dań warto zacytować wraz z ich angielskimi “odpowiednikami”, które są nie mniej oryginalne. Nie zawsze łatwo dociec, co kryje się pod takimi hasłami, jak The Pest / The Pest (“dżuma”, 12,90 zł), Rybak z jajem / Vegetarian angler (“wegetariański wędkarz”, 14,90 zł),
Mocny Kurczoch / Strong chick-choke (“mocny – kurczę/dziewczyna – udławić się”, 18,90 zł), Bociek w porach / A Time for Bacon (“czas na bekon”, 18-20,20 zł) lub Ząbek Giorgia / Giorgio's Petite Tooth (“mały ząb Giorgia” pisane z błędem – “petite” odnosi się tylko do kobiecej rozmiarówki ubrań, 19,70-22,30 zł). Ciekawskim polecam zgadywankę na podstawie cen wymienionych potraw lub odsyłam do
strony pizzerii, a sama pocę się na myśl o tym, że miałabym jeszcze kiedyś zamówić na głos pizzę Warzywa tuning,
Łoś w pieczarze albo Bażant w cukience...