
"Niektórzy pisarze zamiast wielkich rzesz czytelników mają ego rozmiarów słonia" — tak wiele osób myśli o amerykańskim pisarzu Jonathanie Franzenie, który ich zdaniem nie potrafi zrozumieć dzisiejszego świata. Na łamach „The Guardian” Amerykanin napisał o tym, że internet jako całość jest zły i niszczy poziom debaty publicznej. W anglosaskim świecie zawrzało. Momentalnie spadła na niego lawina bardzo odważnej krytyki. Na którą autor nie odpowie, bo nie korzysta z internetu.
Franzen krytyką na obecny świat prawdopodobnie chciał wsadzić kij w mrowisko. I choć to uczynił, to mrówki zamiast wpaść w chaos przeprowadziły na nim akcję odwetową. Franzen chciał celnie wypunktować otaczający go świat. Wzorował się na Krausie. Żyjący w pierwszej połowie minionego wieku „Wielki Nienawistnik” był znany z atakowania wszystkich świętości. Franzen próbował podobnie wywołać dyskusję. Jednak zamiast tego natrafił na zmasowaną falę krytyki.
„Ten długi esej – który wydaje się być fragmentem niekończącej się nowej książki – jest okropny. Brzmi jak transkrypcja myśli nawalonego winem nudziarza, który zmusza wszystkich gości podczas imprezy do wysłuchiwania swoich teorii. Prędzej bym ożywił Ernesta Hemingwaya, czy Dorothy Parker i ich zaprosił do siebie. Chętniej bym zażył to samo co Hunter S Thompson. Jednak na pewno Franzena bym nie przepuścił przez próg mojego domu.” CZYTAJ WIĘCEJ
Inni zarzucili amerykańskiemu autorowi, że krytykuje świat, którego nie rozumie. Mówili, że próbując uchodzić za autorytet, niecelnie punktuje internet. Zaś niektórzy wręcz śmieją się z jego niewiedzy. Mówią, że pisze takie steki bzdur, że ci których opisuje w swoich tekstach sami za pomocą internetu by go skrytykowali.
„(Skoro jego tekst był taki słaby) To dlaczego każdemu nadepnął na odcisk? Wierzę, że to dlatego, że Franzen trafił w czuły punkt krytyków jego eseju, począwszy od Mica Wrighta po Dustina Kurtza z „Melville House”. Franzen tak naprawdę nie atakuje samej mody na technologię. Raczej krytykuje ubóstwo intelektualne i duchowe. Uderza w słabość i posłuszeństwo ludzi „kreatywnych”, którzy kupują to co im się każe, zamiast buntować się przeciwko systemowi. Franzen mówi, że są zbyt skupieni na swoich cudownych zabawkach, że nie zwracają uwagi na to, że w tym samym czasie świat stoi w płomieniach.” CZYTAJ WIĘCEJ
Następnie sama dodała, że krytycy Franzena zachowują się jak tchórze, pisząc bardzo odważne odpowiedzi na jego tekst, ale w internecie. To dlatego, że mają świadomość tego, że Amerykanin nie napisze polemiki, gdyż nawet ich nie przeczyta. To dlatego, że jak diabła wystrzega się sieci. Gdyby spędził w niej trochę czasu w sieci, to by był w stanie zmierzyć się z tymi atakami.

