Ten tekst napisaliśmy prawie dwa lata temu. Dziś jest jeszcze bardziej aktualny. Skazany pedofil-morderca Mariusz Trynkiewicz może wyjść na wolność już za miesiąc. Mariusz Trynkiewicz molestował i zamordował czterech chłopców. Za PRL-u sąd skazał go na karę śmierci. Po upadku PRL przez zawirowania w prawie, pedofila ostatecznie skazano na 25 lat więzienia. Zdaniem psychologów, morderca będzie dalej zabijać.
Trynkiewicz w 1988 roku zabił w Piotrkowie Trybunalskim trzech chłopców: 11 i 12 latków. W trakcie śledztwa przyznał się do jeszcze jednego mordu.
Rok później został skazany na karę śmierci. Ale miał szczęście, bo wyrok zapadł we wrześniu. W tym czasie już obowiązywało moratorium, czyli zawieszenie wykonywania kary śmierci, ogłoszone przez rząd Mieczysława Rakowskiego. A już w grudniu tego samego roku ogłoszono amnestię, zmieniającą wyrok kary śmierci na 25 lat więzienia.
Sytuacja ta bulwersuje, bo jak donosi serwis policyjni.pl, lekarze w 1989 roku badali dokładnie pedofila i stwierdzili, że nie jest chory. Przy czym w swoim raporcie podkreślali, że prawdopodobnie będzie miał skłonności do zabijania. Podobnego zdania są lekarze, którzy mieli z nim do czynienia później. Tak twierdzi, według policyjni.pl, Teresa Gens, psycholożka sądowa.
Światło w tunelu
- W swoim czasie przygotowaliśmy przepisy, które mogłyby tutaj pomóc - mówi nam Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości. - Zakładały, że kiedy mamy do czynienia ze skazanym za przestępstwo pedofilskie, sądy mogłyby przetrzymywać skazanego w zakładach zamkniętych do czasu, kiedy stanowi zagrożenie - przypomina projekty PiS-u europoseł Solidarnej Polski, który w kwestii tych przepisów osiągnął porozumienie nawet z Katarzyną Piekarską z SLD.
Sprawdziliśmy - taki przepis, chociaż być może niedokładnie tak brzmiący, istnieje. - Do sześciu miesięcy przed wykonaniem kary sąd ustala, czy będzie zachodzić potrzeba, by skazanego umieścić w zakładzie zamkniętym leczącym zaburzenia seksualne - wyjaśnia dr hab Zbigniew Ćwiąkalski, również były minister sprawiedliwości.
- Nowelizacja prawa z tym przepisem weszła w życie w czerwcu 2010 roku, dlatego może zachodzić wątpliwość, czy można ją zastosować wstecz w tym przypadku. To kwestia sporna - dodaje były minister z rządu Donalda Tuska. Jego zdaniem, w tym przypadku można by zastosować to prawo, bo jego użycie nie nastąpi ze szkodą dla skazanego.
Jak jednak podkreśla Ćwiąkalski, by mieć pewność co do możliwości zastosowania tego przepisu, trzeba by zagłębić się w wyroki sądów.
Niedługo kończy się odsiadka
W trakcie procesu sam Trynkiewicz miał mówić, że jeśli wyjdzie z więzienia, to będzie dalej zabijał. Obecnie morderca znajduje się w Rzeszowie, gdzie uczy się empatii dla ofiar i rozróżniania dobra od zła. Wątpliwe jednak jest, by to mu pomogło. A za dwa lata pedofil wyjdzie na wolność. Nie będzie nad nim kontroli. Nadziei na zatrzymanie go w zamknięciu nie widzi z kolei profesor Eleonora Zielińska.
- Można go jedynie przedterminowo zwolnić z więzienia i tym samym narzucić opiekę kuratora - mówi nam prof. Zielińska, sędzia Trybunału Stanu. - W tej sytuacji sąd ma związane ręce. Kurator to jedyny rodzaj nadzoru, jaki można narzucić Trynkiewiczowi. To jednak nie gwarantuje, że po wyjściu z więzienia morderca nie zabije znowu kilku osób.
Nie on jeden
Takich przypadków jak Trynkiewicz jest aż sześć. Są to osoby teoretycznie skazane na karę śmierci, ale praktycznie odsiadujące 25 lat.
Więcej wiadomo tylko o dwóch z nich. Henryk Moruś skazany za zamordowanie siedmiu osób został zamknięty we Wrocławiu, a Eugeniusz Mazur płaci za swoje czyny w Sztumie. Mazur nie wykazał skruchy i narzekał, że kara więzienia jest o wiele gorsza niż wyrok śmierci. Moruś przynajmniej próbował wykazać poprawę i żal za swoje czyny. Apelował nawet o ułaskawienie do Lecha Kaczyńskiego w 2008 roku. Jego prośby nie zostały jednak wysłuchane. Sam zainteresowany nie doczeka też ewentualnego wyjścia na wolność, zmarł w sierpniu 2013 roku. Natomiast Mazur groził sędziom śmiercią i kolejnymi mordami.
Kara śmierci niemożliwa, polska mało surowa
Zdaniem wielu polityków, takie sytuacje są nie do przyjęcia. Prawo i Sprawiedliwość już od jakiegoś czasu postuluje przywrócenie kary śmierci za najbardziej drastyczne zbrodnie. Partia Jarosława Kaczyńskiego składała nawet w tej sprawie projekty ustaw. Podobną postawę przyjmuje Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry.
Reszta polityków dość zgodnie jednak sprzeciwia się karze śmierci. Niektórzy, jak Jacek Kurski, popierają ją, ale wiedzą, że niemożliwe jest jej wprowadzenie. Oznaczałoby wykluczenie z Rady Europy i niewątpliwie represje ze strony Unii Europejskiej.
Pozostaje faktem jednak, że możliwe wyroki od 2 do 12 lat za pedofilię i kara 8 lat pozbawienia wolności za zabójstwo budzą najwyżej uśmiech politowania wobec naiwności wymiaru sprawiedliwości.
- Kary powinny być zaostrzone. Za gwałt ze szczególnym okrucieństwem mamy jedne z najniższych kar w Europie - wskazuje Ziobro. - W takiej Wielkiej Brytanii osoba skazana za taki czyn nie może liczyć na litość. Przekonał się o tym Polak, który niedawno trafił tam do więzienia na dożywocie.
Dziś nie jest lepiej
Jak przypomina Zbigniew Ziobro, takie sytuacje zdarzają się również dzisiaj.
- Nawet ostatnio jakiś skazany wyszedł na przepustkę i zabił konkubinę, chociaż był skazany za morderstwo - dowodzi europoseł. Jego zdaniem, prawo jest zbyt pobłażliwe wobec takich osób.
- Liberalne podejście każe dawać szansę, więc tacy ludzie ją dostają, i widać jak ją wykorzystują - mówi Ziobro. - By tego uniknąć, można wprowadzić wyrok bezwzględnego dożywocia, który postulujemy.
Taka kara miałaby polegać, oczywiście, na dożywociu bez możliwości wcześniejszego wyjścia z więzienia. Dodatkowo, skazany nie mógłby korzystać z przepustek.
- Wprowadzenie takiej możliwości jest racjonalne i zasadne - wskazuje eurodeputowany SP.
Państwo w sprawie Trynkiewicza jest bezradne. Prawo wiąże ręce. Miejmy nadzieję, że luki w nim nie będą kosztować życia kolejnych dzieci.