Można na nie narzekać, można z nimi walczyć, można twierdzić, że zubożają nasz język. Ale całkowicie wykorzenić wulgaryzmów po prostu się nie da: są tak stare, jak historia ludzkości i występują we wszystkich niemal kulturach. Co więcej, naukowcy przekonują, że używanie "brzydkich słów" jest w naszym codziennym życiu z wielu powodów uzasadnione.
– Wulgaryzmy są stare jak świat i nie sposób się od nich uwolnić – mówił w rozmowie z “Newsweekiem” prof. Jan Miodek.
Dlatego może zamiast przyłączać się do chóru tych, którzy nieustannie narzekają na upadek naszych obyczajów i wulgaryzację języka, warto spróbować wulgaryzmy poznać i zrozumieć. Bo jak twierdzą liczni psycholodzy, językoznawcy i neurobiolodzy, “brzydkie słowa” odgrywają w naszym codziennym życiu ogromną i zróżnicowaną rolę. Odejdźmy więc na chwilę od moralizowania i spójrzmy na wulgaryzmy chłodnym, naukowym okiem, szukając odpowiedzi na pytanie: po co nam one są?
1. Rozładowanie napięcia, czyli przeklinanie
Wiele osób sądzi, że “wulgaryzmy” i “przekleństwa” to dokładnie to samo. Jest jednak inaczej: przekleństwa to tylko te z wulgaryzmów, które służą rozładowaniu emocji. I to dosłownie. Tak mówił o nich “Newsweekowi” Steven Pinker, neurolingwista z Harvard University:
Dlatego właśnie przekleństwa mogą działać niczym środek uspokajający, który pomaga radzić sobie z gniewem i stresem. Niektórzy biorą sobie tę myśl do serca tak głęboko, że… traktują przekleństwa jako formę terapii.
2. Gdy zabraknie słowa
Dr hab. Magdalena Steciąg z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego twierdzi, że wulgaryzmów często używają ci, którzy nie umieją inaczej wyrazić swoich myśli. – Autorzy “Słownika Polszczyzny Rzeczywistej” zauważyli, że po polsku można skutecznie komunikować się za pomocą czterech podstawowych słów: "k***a", "c**j", "p*******ć" i "j***ć" – mówi dr Steciąg.
3. Sztuka, prowokacja
Nasza rozmówczyni zaznacza jednocześnie, że wulgaryzmy nie zawsze są dowodem problemów z komunikacją: – Czasami bywa wręcz przeciwnie. Można używać ich w sposób w pełni celowy, świadomy i opatrzony refleksją. Wtedy, choć ich “moc” pozostaje nienaruszona, mogą stać się prawdziwą sztuką – mówi dr Steciąg powołując się chociażby na Juliana Tuwima.
Za wirtuoza wulgaryzmów uważa się także Antoniego Słonimskiego, który wedle przekazów potrafił przeklinać bez przerwy przez kilka minut, nie powtarzając ani razu dwóch takich samych wyrazów. Czasem zresztą twórcy używają wulgarnych słów w konkretnym celu, choćby dla osiągnięcia efektu komicznego.
4. Demonstracja siły
Wedle niektórych hipotez przekleństwa mogły być pierwszymi słowami, których w procesie ewolucji nauczył się wypowiadać człowiek. Wyrażając gwałtowne emocje, mogły stanowić odpowiednik odgłosów wydawanych przez dzikie zwierzęta, by odstraszyć przeciwnika. Prof. Maciej Widawski ze Społecznej Akademii Nauk w Warszawie tłumaczył w “Polityce”, że w tej funkcji wulgaryzmy sprawdzają się także i dziś.
5. Moda, luz, nieformalność
Prof. Widawski jest jednym z tych badaczy, którzy podkreślają, że w ostatnim czasie używamy większej liczby wulgaryzmów także w wyniku swoistej mody na “nieformalność w kontaktach społecznych”. “Brzydkie słowa” zawsze zarezerwowane były dla kręgu najbliższych znajomych. W erze szybkiego przechodzenia na “ty” i generalnego dążenia do “skracania dystansu” między ludźmi, np. w środowisku zawodowym, wulgaryzmy przychodzą nam łatwiej: używamy ich, by pokazać, że jesteśmy “luźni”, otwarci, bezpośredni, idziemy z duchem czasu.
6. Grupowa solidarność
Prof. Jehuda Baruch z University of East Anglia w jednym ze swoich badań dowodził, że wulgaryzmy mogą pełnić ważną funkcję wyznacznika przynależności do grupy. Badając społeczność robotników pracujących w pewnej fabryce pokazywał, że tylko ten, kto przeklinał na równi z innymi kolegami z pracy mógł być uznany za “swojaka”.
W jednym z eksperymentów badacz poprosił studentów, by możliwie długo trzymali rękę w lodowato zimnej wodzie. Jednej grupie pozwolono w tym czasie przeklinać, drugiej nakazano stronić od wulgaryzmów. Okazało się, że ci, którzy podczas trwania eksperymentu mogli do woli “rzucać mięsem”, znacznie lepiej znosili ból i przeciętnie wytrzymali z ręką w wodzie o 40 sekund dłużej.
Przeklinanie generowane jest przez impulsy płynące z układu limbicznego, części mózgu odpowiadającej za emocje, połączonej z obszarami językowymi. CZYTAJ WIĘCEJ
Krzysztof Wąsowski
prawnik, kibic piłkarski
Moje dzieci mają pozwolenie na ubliżanie podczas meczu, co nie podoba się oczywiście mojej żonie. To jest jedyne miejsce, w którym mogą sobie pozwolić na przeklinanie i wyładowanie agresji. Tak jak toaleta służy do wyrzucenia toksyn z organizmu, tak stadion służy do wyrzucenia z siebie złych emocji. CZYTAJ WIĘCEJ
"Puls tygodnia"
Dominika Świerżewska
"Psychologia przeklinania"
W dzisiejszej literaturze docenia się bowiem zjawisko wywołania szoku estetycznego u odbiorcy. Zapewne dlatego w 2011 roku na liście przebojów magazynu Billboard, w trzech na dziesięć utworów pojawił się wulgaryzm. CZYTAJ WIĘCEJ
kobietawuk.info
Prof. Maciej Widawski
Poza tym wulgaryzacja wynika też z potrzeby pozowania na silniejszego, niż się jest w rzeczywistości, bo używanie brzydkich słów sprawia wrażenie, że jesteśmy groźniejsi, agresywniejsi i twardsi. CZYTAJ WIĘCEJ