Szczepan Twardoch, pisarz i felietonista przyznał, że z szacunku do rodziców nie pali przy nich i nigdy nawet nie przeklął przy mamie.
Szczepan Twardoch, pisarz i felietonista przyznał, że z szacunku do rodziców nie pali przy nich i nigdy nawet nie przeklął przy mamie. Fot. Shutterstock.com

Wiele osób, jeśli nie większość, mimo upływających lat, dawno osiągniętej pełnoletności ma nawyki, które "ukrywa" przed rodzicami. To chociażby palenie papierosów, przeklinanie, wspólne mieszkanie z dziewczyną czy chłopakiem. To nie tylko kwestia szacunku dla wpajanych przez rodziców zasad, ale również obawa przed ich rozczarowaniem.

REKLAMA
Szczepan Twardoch, pisarz i felietonista w niedawnej rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznał, że z szacunku do rodziców nie pali przy nich i nigdy nawet nie przeklął przy mamie.
Szczepan Twardoch
w rozmowie z "Gazetą Wyborczą"

Przy mojej mamie w życiu nie powiedziałem brzydkiego słowa. (...)Też nie palę przy rodzicach. Jakoś nie mam śmiałości. Myślę, że sprawiłoby im to przykrość. Zresztą moja ciocia, siostra mojej mamy, do dzisiaj nigdy chyba nie zapaliła w towarzystwie mojego dziadka. Na rodzinnych weselach wymykaliśmy się, żeby wspólnie zapalić za rogiem, ja się ukrywałem przed rodzicami, ciocia przed moimi dziadkami.


Zapytany, z czego to wynika odpowiada, że "chyba z szacunku". "Oczywiście nie uważam, że kiedy ktoś pali przy rodzicach, to ich nie szanuje" – zastrzega i dodaje, że ma świadomość, że w różnych rodzinach są różne formy szacunku.
Jak ich nie rozczarować
Twardoch ma 33 lata. I wcale, jako 30-latek, nie jest w swoim podejściu odosobniony. Przy rodzicach zachowań i postaw, których oni nie akceptują, unikamy jako nastolatkowie, 20-latkowie, 30-latkowie, ale i w późniejszym wieku. Oczywiście nie chodzi o strach przed rodzicielską przysłowiową "surową ręką". Dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że o strachu przed rodzicami można mówić, jeśli to mały chłopiec ukrywa swoje palenie przed mamą i tatą. – Jeśli przy rodzicach nie pali 40-letni mężczyzna, to chce ich ochronić, nie chce przysparzać im kłopotów, zmartwień, chce oszczędzić rozgoryczenia – wyjaśnia dr Piotrowska.
Świadomość, że rodzice mają o nas pewne wyobrażenie i chcą nas wychować według konkretnych zasad wcale nie mija z wiekiem, a właściwie im jesteśmy starsi, tym mniej chcemy im sprawiać zawodu. Nie chodzi jedynie o palenie i przeklinanie. Dotyczy to także alkoholu i picia w ilości większej niż lampka wina do kolacji, czy piwo do meczu. Problematyczne są również kwestie obyczajowe – seks, wspólne mieszkanie z dziewczyną czy chłopakiem przed ślubem, ale i kwestie religijne – fascynacja inną religią czy ateizm. – Jeśli wiemy, że coś było dla naszych rodziców ważne, nie chcemy ich zawieść, usłyszeć: "poniosłem klęskę, jako rodzic", "jak ja cię wychowałem". Jeśli wiemy, że dla rodziców ważny był i jest Kościół, wiara, to mimo iż człowiek już dawno przestał do tego kościoła chodzić regularnie, albo stał się nawet niewierzący, to i tak jak jest u rodziców, to bardzo często idzie z nimi na mszę w niedzielę, żeby nie sprawić im zawodu – wyjaśnia dr Piotrowska.
Eksperci podkreślają, że rodzice bardzo emocjonalnie i osobiście traktują odstępstwa ich dzieci, od zasad, które im wpajali – dla nich to zawsze forma porażki. Dr Tomasz Maślanka, socjolog z UW uważa, że unikanie takich zachowań jak przeklinanie w obecności rodziców to nie tylko kwestia szacunku. – W mojej ocenie to kwestia dobrego wychowania, kultury osobistej. Oczywiście również szacunku do rodziców, ale szacunek też jest kwestią wychowania – ocenia ekspert. Z tego powodu i młodsze i starsze dzieci wolą się ze "słabościami" skrzętnie ukrywać przed najbliższymi.
Stary, stara i młodsza generacja
Nieco inaczej postrzega "zakazane zachowania" młodsze pokolenie. Szczególnie dzisiejsi nastolatkowie mają zdecydowaniu mniej krępacji w relacji nie tylko z rodzicami, ale i starszymi ludzi w ogóle. Przeklinają dosyć swobodnie, chętnie dyskutują z osobami, które zwracają im uwagę, a rodziców traktują bardziej jako partnerów. – W relacjach dzieci z rodzicami widać bardzo dużą różnicę pokoleniową. Są domy, w których do rodziców mówi się w trzeciej osobie: "Czy mamusi zrobić herbaty?", ale są i te, gdzie dzieci zwracają się do rodziców, jak do kumpli: "Ty stary nie piernicz" – zwraca uwagę dr Piotrowska. Te różnice dostrzega także socjolog dr Tomasz Maślanka ocenia. Jego zdaniem również w przypadku młodszego pokolenia, kluczową rolę odgrywa to, z jakiego domu wyszli i jak zostali wychowani.
Dr Piotrowska uważa, że patrząc na młodsze pokolenie wyraźnie widzi, że granica między rodzicem, a dzieckiem coraz bardziej się zaciera. – Zanika ten szacunek i respekt. Bardzo nad tym ubolewam. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich młodych, ale zdecydowanej większości domów – dodaje.