W czwartek w Sejmie rozpocznie się debata nad obywatelskim projektem zaostrzającym ustawę antyaborcyjną. O tym, czy projekt zostanie skierowany do dalszych prac, zdecydują najprawdopodobniej głosy konserwatywnych posłów PO. W partii nie brak obaw, że kilkadziesiąt parlamentarzystów po raz kolejny może zagłosować wbrew stanowisku władz klubu.
REKLAMA
Pod projektem ustawy ws. aborcji zebrano 400 tys. podpisów. Jej autorzy z komitetu inicjatywy ustawodawczej "Stop aborcji" chcą zakazać usuwania ciąży także w sytuacji prawdopodobieństwa uszkodzenia płodu i zagrożenia dla życia kobiety. Dziś ustawa dopuszcza przerwanie ciąży właśnie w tych przypadkach.
"To, że można zabić dziecko przed narodzeniem z powodu podejrzenia, że jest chore, jest hańbiące dla polskiego prawodawstwa" – mówi cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro - Prawo, która weszła w skład komitetu.
Ten sam projekt zaostrzający ustawę antyaborcyjną był już w Sejmie rok temu. Wtedy zgłosiła go Solidarna Polska, a 40 posłów z konserwatywnej frakcji w PO zagłosowało za skierowaniem go do dalszych prac. Dopiero premier Donald Tusk wymusił na nich zmianę decyzji.
Teraz głosowanie nad tym pomysłem będzie kolejnym testem dla platformerskich konserwatystów, którzy są osłabieni odejściami Jarosława Gowina, Jacka Żalka i Johna Godsona. To ich głosy będą w przypadku tego projektu kluczowe. Gdyby, podobnie jak przed rokiem, 40 posłów zagłosowało "za", przeszedłby on do dalszych prac.
"Na pewno będą tacy, którzy go poprą, bo bardzo liczą się ze stanowiskiem Kościoła. Ale to będzie najwyżej 20 osób" – zapewnia Antoni Mężydło z PO.
W partii słychać jednak także inne głosy. Konserwatywny parlamentarzysta Jacek Tomczak w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mówi: "W ubiegłym roku 40 osób wsparło podobną inicjatywę. Może teraz będzie ich więcej". A sam deklaruje: "Zagłosuję nawet wbrew klubowej dyscyplinie".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Nie przegap żadnej ważnej wiadomości i obserwuj nas w Google News!