
18 września w Jarosławiu miał zostać otwarty sex-shop. Już wcześniej okna lokalu zostały oklejone czerwonymi plakatami, z których spoglądają skąpo odziane (ale nie nagie) panie, a na jego drzwiach zawisła tabliczka informująca, w jakich godzinach można zrobić zakupy. Sex-shop wciąż jest jednak zamknięty. Nie próżnują natomiast jego przeciwnicy, którzy od kilku dni demonstrują przed sklepem. – Protestujemy przeciwko zarabianiu na demoralizacji – głosi ich transparent.
REKLAMA
Jedną z demonstrujących osób jest pan Dariusz Jasiewicz, który o akcji protestacyjnej opowiedział redaktorowi portalu Nowiny24.pl. Według niego sex-shop celowo ulokowany został przy ulicy Poniatowskiego, w miejscu znajdującym się nieopodal kilku szkół średnich, uczelni oraz dworców: kolejowego i autobusowego. – Sporo młodzieży tędy przechodzi. Jednak biznes nie powinien przesłaniać innych, ważniejszych wartości – zaznaczył pan Jasiewicz.
Podobne stanowisko zajmuje jeszcze kilka innych osób, które systematycznie, w planowanych godzinach otwarcia sex-shopu, stoją przed nim z transparentem: "Protestujemy przeciwko zarabianiu na demoralizacji". Manifestanci zmieniają się co kilka godzin, by nie przebywać zbyt długo na jesiennym chłodzie. Sprawę skomentował już Urząd Miasta Jarosławia, zaznaczając, iż sex-shop działa legalnie. Tymczasem przeciwnicy sklepu już myślą o poszerzeniu swojej akcji. W najbliższych dniach zamierzają powołać komitet protestacyjny.
źródło: Nowiny24.pl
