"Który z polskich premierów, który z premierów na świecie potrafiłby w tak trudnej sytuacji powiedzieć 'przepraszam'"? - tak stanowisko premiera Tuska wobec ACTA komentuje w Gazecie Wyborczej Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji.
W wywiadzie dla "GW" minister Boni tłumaczył, dlaczego tak późno rząd zdecydował się na konsultacje społeczne w sprawie ACTA i nie zapytał o zdanie w sprawie tego porozumienia nawet Rzecznika Praw Obywatelskich. - Było zapewnienie Komisji Europejskiej, która ten projekt prowadziła. Trudnie nie ufać prawnikom KE, która akurat bardzo mocno przestrzega ochrony danych osobowych - powiedział.
Winę za początkowy brak konsultacji zrzucił na... siebie i ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. To właśnie oni dwaj - zdaniem Boniego - nie dopilnowali, by te konsultacje się odbyły. - Byłaby zupełnie inna sytuacja gdybyśmy na przełomie listopada i grudnia uświadomili wszystkie aspekty umowy ACTA - zaznaczył minister cyfryzacji i administracji.
Stwierdził też, że rzeczywiście można mieć zastrzeżenie do rządu i premiera Tuska w sprawie ACTA. - Przyznaję się do błędu, było za mało analiz, za mało wyobraźni, za mało sygnałów od urzędników. Ale proszę nie robić ze mnie osoby, która ponosi winę za wszystko - dodał.
Boni odniósł się do wypowiedzi Aleksandra Smolara (Fundacja Batorego), który powiedział, że rząd Tuska sprawia wrażenie kompletnie nieprzygotowanego do rządzenia w drugiej kadencji. - Expose premiera zawierało kilka bardzo istotnych rzeczy, które stabilizują gospodarkę - komentował Boni. Według niego premier zabiera głos w najtrudniejszych sprawach, a przy tym ma prawo popełniać błędy. - Proszę mi wskazać jakiegokolwiek premiera w ostatnich dwudziestu paru latach, który po błędzie z otwartą przyłbicą wszedłby do ludzi na taką debatę , jaka się odbyłą w poniedziałek w Kancelarii Premiera - stwierdził.