Motocykliści to ludzie kochający wolność i szybkość. Motocykle dają poczucie oderwania się od codzienności i standardowego, nudnego życia. Tą różnicę w mentalności pomiędzy motocyklistami a resztą ludzi jest widoczna na ulicach, zwłaszcza w korkach. Jednoślady przeciskające się między samochodami powodują wściekłość kierowców.
Zakorkowane centrum miasta nikogo nie dziwi. Niektórzy się na to godzą i stoją w korkach, inni przesiadają się do metra lub na jednoślady. Jazda na motocyklu lub skuterze jest najszybszym sposobem poruszania się po mieście. Nie chodzi tu bynajmniej o prędkość, a o gabaryty, które dają możliwość wjechania tam, gdzie nie dostanie się nawet najmniejszy samochód.
- Nie widzę nic złego jeździe na motocyklu między samochodami w korku - mówi nam motocyklista Krzysztof. Codziennie dojeżdża do pracy na swoim turystycznym motocyklu i nie zamierza tego zmieniać. - Czasem boję się wciskać. Mam taki bezpiecznik w głowie, który się włącza i mówi: Krzysztof, teraz stoimy - dodaje. Na motocyklu oszczędza nie tylko paliwo, które zużyłby, stojąc w korku, ale każdego dnia zyskuje godzinę, którą może spędzić z rodziną.
Tolerancja kierowców samochodów jest nieco lepsza niż jeszcze kilka lat temu.
- Najgorzej jest na początku sezonu, kiedy "samochodziarze" nie pamiętają jeszcze o patrzeniu w lusterka - mówi Krzysztof. Według niego, optymalnym rozwiązaniem byłoby umożliwienie jazdy motocyklom po buspasie. Wówczas nikt nie miałby pretensji, że ktoś przejeżdża obok jego głowy. Jeszcze lepszym rozwiązaniem mogłoby być stworzenie specjalnej, wąskiej ścieżki dla jednośladów - to jednak mało realne - dodaje.
Nasz rozmówca przyznaje, że ma za sobą kilka niebezpiecznych sytuacji, które wynikały głównie z nieużywania kierunkowskazów przez kierowców aut. Raz cudem uniknął wypadku. Kierowca rozmawiający przez telefon, nie zauważył jadącego motocykla, który o mało nie skończył w rowie.
Krzysztof wyraźnie odczuwa niechęć wielu kierowców samochodów. - Ludzie są wściekli, że my jedziemy, a oni stoją - mówi motocyklista. Ta cała "wojna" bierze się według niego z zazdrości. - Przecież nikomu nie zabieram miejsca. To nie ja powoduję, że on stoi w korku. Motocykliści wykorzystują luki między samochodami, aby ustawić się na światłach przed samochodami. Nie ma to wpływu na szybkość jazdy reszty użytkowników drogi.
- Problem jest jednak po obu stronach - przyznaje Krzysztof. - Wśród kierowców aut najgorsi są ci, którzy uważają że każdy powinien jeździć tak jak oni. Działają na zasadzie " ja cię nauczę". Dotyczy to głównie starszych kierowców. Niestety, wielu motocyklistów faktycznie zasługuje na lekcję kultury oraz przepisów. Niektórzy nowi kierowcy wjeżdżają w korek na pełnej prędkość - to plaga, z którą trzeba walczyć - mówi nasz rozmówca. Jednak największym problemem wśród jednośladów są te najmniejsze, czyli skutery. - Zdarza się, że ich kierowcy nie mają elementarnej wiedzy o przepisach ruchu drogowego, bo nikt od nich tego realnie nie wymaga. Wystarczy mieć skończone 18 lat i można wsiąść na skuter - podsumowuje motocyklista.