Niektóre sieci handlowe zmieniały ceny swoich produktów dla jednego z najważniejszych rankingów cenowych w branży, cytowanego przez wiele mediów. Gdy portal dlahandlu.pl zorientował się, że jest wykorzystywany przez sprytne sieci, zmienił taktykę i zrobił niezapowiedzianą kontrolę cen. Wynik? Produkty 20-50 proc. droższe, niż zazwyczaj wychodziło w badaniach.
— Były takie specjalne promocje na jeden dzień. Managerowie sklepów wiedzieli, że chodzi o te rankingi, żeby lepiej w nich wypaść. Wszystko przychodziło z góry – mówi mi kierownik jednego z warszawskich hipermarketów. Potwierdza tym samym, że niektóre sieci handlowe na kontrole serwisu dlahandlu.pl przygotowywały specjalne promocje tak, by w rankingu wyszło, że są tańsze niż konkurencja – chociaż na co dzień ich ceny były zupełnie inne.
O tym niezbyt uczciwym zachowaniu wspomniała w swoim artykule "Gazeta Wyborcza". Nie poświęciła problemowi wiele miejsca, bo tekst dotyczył czegoś innego. Warto jednak przyjrzeć się tej sprawie, bo na rankingi portalu dlahandlu.pl powoływało się bardzo wiele regionalnych, a często i ogólnopolskich mediów.
Ranking obiektywny, sklepy nieuczciwe
Z perspektywy wielkich miast może się to wydawać błahostką, ale w wielu regionach Polski i mniejszych miejscowościach mieszkańcom robi różnicę, czy za dany koszyk produktów zapłacą 30, czy 50 złotych – a promocje szykowane na "dni rankingowe" sprawiały, że cena całego koszyka malała nawet o 20 proc. w stosunku do tego, co było na co dzień.
Dlahandlu.pl tworzył rankingi cenowe w oparciu o koszyk zawierający produkty, których ceny się nie zmieniają w krótkim czasie. Kawa, herbata, cukier czy masło, ale także owoców czy warzyw, które są produktami z dużymi wahaniami sezonowych cen. Portal ustalił harmonogram, w którym sklepy przysyłały ceny swoich produktów z danego dnia, a w tym czasie osoby wysłane przez portal osobiście szły do sklepu i sprawdzały na własną rękę,czy tak jest.
Ankieterzy, jak nazywa ich naczelna portalu Edyta Kochlewska, nigdy nie mieli dostępu do list cen przysyłanych przez sklepy - wszystko robili na własną rękę i dopiero potem zestawiano jedne dane z drugimi. - Nigdy nie ukrywaliśmy ani przed sklepami, ani przed Czytelnikami, że taki harmonogram istnieje i jaka jest metodologia tworzenia rankingu - podkreśla Edyta Kochlewska.
Nieświadomi klienci czytają
Rankingi tworzone przez portal, który w branży handlowej i spożywczej jest jednym z najważniejszych źródeł informacji, są bardzo często cytowane. Głównie przez media regionalne, ale często też przez ogólnopolskie. Dla mieszkańców regionów, w których płace są niskie, takie zestawienia prezentowane w lokalnych mediach są bardzo istotne - bo kiedy liczy się każda złotówka, różnica w cenie na poziomie 20 czy 50 proc. robi
dużą różnicę.
Jak opowiada Edyta Kochlewska, sklepy w pewnym momencie zorientowały się, że ranking jest szeroko cytowany i wpływowy i zaczęły się do niego przygotowywać. - Harmonogram nie był żadną tajemnicą, więc sieci wiedziały, kiedy przychodzą kontrole. I na te dni zaczęto tworzyć promocje tak, żeby w naszym rankingu wypaść jak najtaniej. Ceny wciąż spadały i czasem dochodziły do absurdu. Gdyby w niektórych przypadkach takich "promocji" uwzględnić inflację i inne aspekty to okazałoby się, że sklepy dokładają do własnego biznesu. A przecież wiadomo, że istnieją po to, by zarabiać - wyjaśnia redaktor naczelna dlahandlu.pl.
"Nie chcemy być tubą marketingową"
Redakcji portalu nie spodobała się ta praktyka. - Badanie powstało, by rzetelnie pokazywać ceny w sklepach. Dlatego zrobiliśmy eksperyment i bez zapowiedzi, nagle, wysłaliśmy ludzi na kontrole do sklepów. Okazało się, że ceny (za koszyk-przyp. red.) w wielu z nich są o 20-50 zł wyższe, niż były w dniach zaplanowanych kontroli - mówi Kochlewska.
Redaktor naczelna podkreśla, że eksperyment stanie się teraz regułą - i kontrole będą coraz częściej dokonywane bez zapowiedzi we wszystkich sklepach naraz tego samego dnia, żeby sieci na pewno nie miały szansy się przygotować.
- Wiele osób na nas polega, wiele mediów nas cytuje i nie chcemy być wykorzystywani przez sklepy jako ich tuby marketingowe. Nie chodzi nam o ich politykę handlową, bo tę mogą ustalać, jaką chcą, ale o to, by nie korzystali z naszego portalu jako elementu marketingu. Nie godzimy się na zakłamywanie danych przy naszym udziale - zaznacza Kochlewska.
Nieładnie, handlowcy
Takie podejście, niestety, nie podoba się niektórym sieciom. Bo dopóki wypadały dobrze i się przygotowywały, to wszystko było w porządku. Oczywiście, nieuczciwe praktyki stosowały tylko niektóre sieci. Dlaczego nie napiszemy o jakie sklepy dokładnie chodzi? Ponieważ nie zrobiły nic niedozwolnego prawem, a jedynie zachowały się niezbyt w porządku wobec portalu i swoich klientów. Nie zależy nam na tym, żeby jakieś sieci handlowe rugać, a inne chwalić, a jedynie uświadomić klientów, że cwani handlowcy potrafią manipulować klientami nawet tam, gdzie nikomu się to nie śniło.
Teraz przynajmniej możemy mieć pewność, że sklepy więcej nie wpuszczą portalu - a tym samym klientów, którzy często nawet nieświadomie wybierali miejsca do zakupów na podstawie rankingów serwisu – w maliny.