Jak żyje się w [url=http://shutr.bz/19YNgLK]"zamkniętej"[/url] z powodu government shutdown Ameryce?
Jak żyje się w [url=http://shutr.bz/19YNgLK]"zamkniętej"[/url] z powodu government shutdown Ameryce? Fot. Shutterstock.com
Reklama.
Choć dla wielu może się to wydać zaskoczeniem, bezpośrednie konsekwencje amerykańskiego “shutdownu” można odczuć w Polsce już po 96 godzinach od jego początku. Dyplomaci USA w Warszawie, którzy pod wodzą nowego ambasadora Stephena D. Mulla od miesięcy prowadzili z werwą Twitterowe konto placówki, w piątek opublikowali posępnie brzmiący komunikat:
logo
Komunikat amerykańskiej ambasady w Polsce. Fot. Twitte.com

Ale to tylko jeden z licznych przykładów przymusowych “cięć” i ograniczeń, które USA wprowadziły w związku z “government shutdown”. I o ile bez tweetów amerykańskiej ambasady z całą pewnością da się w Polsce żyć, o tyle za oceanem wielu zaczyna już mocno narzekać na polityków, którzy wpędzili kraj niemal w stan swoistego paraliżu.
Kraj na skraju paraliżu
Polityczny pat i zatrzymanie standardowych działań licznych instytucji sprawiło, że czwartek był kolejnym dniem spadków na Wall Street. Ale jak zauważa “Wall Street Journal”, problemem dla giełdy już wkrótce może być fakt, że z powodu “wyłączenia” władze przestaną publikować (lub będą robić to z opóźnieniem) ważne gospodarcze dane, konieczne dla podejmowania inwestycyjnych decyzji: o zatrudnieniu, zbiorach, cenach energii.
logo
A może USA po "wyłączeniu" powinno się odpalić w "trybie bezpiecznym"? Fot. Twitter.com

Dyplomaci zauważają, że działający na “pół gwizdka” aparat państwowy nie będzie w stanie egzekwować sankcji nałożonych na Iran, a dziennikarze alarmują, że pomimo groźby zbliżającego się huraganu służby wczesnego ostrzegania także są sparaliżowane.
Gdy Amerykanie opracowują zestawienia arcydzieł malarstwa, których w czasie “shutdownu” nie można zobaczyć (bo zamknięto część państwowych muzeów i galerii), my Polacy możemy czuć się rozczarowani, że nie odbędzie się zaplanowany wcześniej w Kongresie pokaz filmu “Wałęsa. Człowiek z nadziei”.
Ale równie zawiedzeni są liczni wielbiciele… misiów panda z waszyngtońskiego zoo. Ponieważ przymusowych bezpłatnych urlopów uniknęli tylko ci pracownicy, którzy są absolutnie niezbędni dla funkcjonowania ogrodu, od 4 dni nie ma już możliwości śledzenia internetowego streamingu pokazującego codzienne życie pandy wielkiej Mei Xiang i jej nowo narodzonego potomstwa. – Pozbawiać nas w tym momencie “pandziej kamery” to czyste okrucieństwo – pisze dziennikarz “LA Times”.
logo
Prawdziwy powód, dla którego państwo nie działa? Fot. Twitter.com

Jego koledzy po fachu z redakcji “Time’a” są najwyraźniej tego samego zdania. Swoim użytkownikom zaproponowali nawet własną wersję streamingu: cała Ameryka może teraz oglądać na żywo pluszową pandę siedzącą w redakcji magazynu.
Ameryka się śmieje
Media skwapliwie odnotowują też takie przypadki, jak “szturm” weteranów II wojny światowej na zamknięty przez władze park pamięci poświęcony ich poległym kolegom, czy zniżki dla przymusowo urlopowanych pracowników federalnych urzędów, wprowadzone przez życzliwych właścicieli waszyngtońskich barów i restauracji. Nota bene, dziennikarze nie omieszkali zauważyć złośliwie, że choć politycy pozbawili na jakiś czas źródeł zarobkowania prawie 1 mln. osób, Kongresu nie zamknęli i sami wciąż pobierają swoje sute pensje.
Ale w pełni poważnym “newsom” związanym z państwowym paraliżem w telewizji, prasie i internecie towarzyszą też otwarcie żartobliwe i szydercze tony (wedle badaczy z Pew Research Center na Twitterze ok. 8 proc. odniesień do “government shutdown” ma charakter stricte żartobliwy).
Huffington Post” zebrał w jednym miejscu najśmieszniejsze komentarze, a portal MotherJones.com stworzył ranking najzabawniejszych “pożegnań” twitterowych kont różnych państwowych instytucji. Na pierwsze miejsce wysuwa się zdecydowanie wpis na profilu sondy Voyager, kończący się słowami “żegnajcie ziemianie. Radźcie sobie sami”. Jak wynika z zestawienia, nawet strona niesławnej agencji NSA nie będzie aktualizowana w czasie “shutdownu”. – Może nie będą update’ować strony, ale prawdopodobnie ciągle cię szpiegują – żartuje w komentarzu dziennikarka portalu.
logo
Pożegnalny komunikat od sondy Voyager. Fot. Twitter.com

Innego zdania był słynny Jay Leno: – Właściwie to cieszę się, że rząd przestał działać. Po raz pierwszy od lat można spokojnie porozmawiać przez telefon albo wysłać emaila mając pewność, że nikt nas nie inwigiluje – ironizował w swoim show.
logo
Co widzą podróżni przyjeżdżający do USA z Kanady? Fot. Twitter.com

Widać więc wyraźnie, że choć Amerykanie odczuwają skutki biurokratycznego paraliżu, starają się znosić swój los z pogodą ducha, podkreślając, że w sumie nie jest przecież tak źle.
Dobrze tę myśl wyraził znany satyryk Stephen Colbert: – Shutdown ciągle trwa. I co? Niespodzianka! Niebo wciąż nie spadło nam na głowy. A nawet jakby spadło, i tak byśmy się o tym nie dowiedzieli, bo NASA też nie działa – skwitował.