
A może Roman Polański postanowił zainspirować się legendarnym Teatrem Telewizji?
Polański dla "Vanity Fair"
- Niektórzy oskarżają mnie, że mam dusze uciekiniera. Uciekłem z krakowskiego getta, uciekłem z komunistycznej Polski, uciekłem przed wymiarem sprawiedliwości w USA. Może z getta też nie powinienem uciekać? Tak naprawdę myślałem, że gdybym został na całe życie w Polsce i pracował tylko w niej, to byłoby lepsze niż to co mnie spotkało, to przez co przeszedłem.
Łatwo mówić, że pracowałem i podróżowałem w tych wszystkich latach po wyjeździe z Kalifornii. Ale to był horror, koszmar, piekło. Miałem jakby miecz wiszący nad szyją. To był koszmar dowiedzieć się, że gdy wypuścili mnie z więzienia, to wcale nie był koniec. Byłem wreszcie wolny ale dowiedziałem się, że sędzia zmienił zdanie. I muszę wrócić do więzienia nie wiadomo na jak długo. Wiedziałem, że nie mogę na to pozwolić. Wtedy się zdecydowałem [uciec-red].
Kiedy w pańskich filmach pojawia się erotyka, na ekranie zwykle widzimy Emmanuelle Seigner. Co z zazdrością o żonę?
Polański dla "Vanity Fair"
Polański powiedział amerykańskiemu magazynowi, że fala złości i nienawiści, która nastąpiła po zatrzymaniu mnie w Szwajcarii w 2009 roku była dużo gorsza niż reakcje na skazanie mnie w 1977 roku.
- W 77-mym było spokojnie. To co zdarzyło się w 2009 przypominało mi 1969 rok, zabójstwo Sharon Tate i to co nastąpiło później - powiedział reżyser przywołując oskarżenia z 1969, że Polański był w jakiś sposób odpowiedzialny za zabójstwo swojej żony S.Tate i jej przyjaciół przez gang Mansona.
Skoro mowa o Polsce i Polakach. Chciałby Pan stworzyć jeszcze obraz, który opowiadałby właśnie o nas?
Zatem to bardziej hołd, czy poradnik postępowania z mężczyznami?