
Setki Afganek, dorosłych kobiet i nastolatek, trafiają ciągle do więzienia za „zbrodnie przeciwko moralności” - ostrzega w nowym raporcie Human Rights Watch. Po dziesięciu latach zachodniej interwencji niewiele się w tej kwestii zmieniło. A może być jeszcze gorzej.
REKLAMA
Gdy w 2001 roku wojska NATO rozpoczęły inwazję na Afganistan, prawa kobiet były jednym z najczęściej poruszanych tematów – i jednym z głównych usprawiedliwień dla wojny.
Faktycznie, sytuacja Afganek pod rządami talibów była tragiczna – nie wolno im było pokazywać się publicznie bez swojego krewnego, pobierać nauki po 8. roku życia, a większości zabraniano również pracować. Za najdrobniejsze nawet przewinienia groziły im surowe kary – od chłosty po bolesną śmierć.
Czy obecność zachodnich wojsk i pracowników humanitarnych coś w tej kwestii zmieniła? Owszem. „Kobiety mają dziś łatwiejszy dostęp do edukacji, pracy i władzy, mniej matek umiera podczas porodu, a rola żeńskiej części społeczeństwa w życiu publicznym wzrosła”, wymienia w najnowszym raporcie Human Rights Watch. Niestety, to wszystkie pozytywne wnioski, jakie w nim zawarto. Reszta zdecydowanie nie napawa optymizmem.
Jakie zbrodnie?
120-stronicowy dokument zatytułowany „Musiałam uciec” opisuje historie kobiet i dziewczynek, które trafiły do afgańskich więzień za „zbrodnie przeciwko moralności”. Dziś około 400 Afganek znajduje się z ich powodu za kratkami.
120-stronicowy dokument zatytułowany „Musiałam uciec” opisuje historie kobiet i dziewczynek, które trafiły do afgańskich więzień za „zbrodnie przeciwko moralności”. Dziś około 400 Afganek znajduje się z ich powodu za kratkami.
Czym jest zbrodnia przeciwko moralności? Tu HRW obdziera nas z reszty złudzeń na temat poprawy praw kobiet w Afganistanie. „To zazwyczaj ucieczka od męża, do którego poślubienia zostały zmuszone lub od przemocy domowej. Niektóre kobiety skazano za zina, czyli seks pozamałżeński, nawet jeśli je zgwałcono lub przymuszano do prostytucji” - czytamy w raporcie.
„Sędziowie często wydają wyroki na podstawie zeznań złożonych bez obecności adwokata i podpisanych przez kobiety, które nie potrafią czytać ani pisać [87 proc. Afganek to analfabetki – red.]” - piszą dalej obrońcy praw człowieka.
Domowe piekło
Badacze HRW rozmawiali z 58 więźniarkami „moralności”. Niemal wszystkie z nich miały podobne wspomnienia: mężowie bili je, przypalali papierosami, gwałcili, grozili im śmiercią i sprzedawali innym mężczyznom. Gdy uciekły i zdecydowały się donieść policji o swoich doświadczeniach, trafiały do celi. Sprawcy prawie nigdy nie ponosili żadnej odpowiedzialności. - nienawidzę słowa „mąż”. Moja wątroba jest czarna od tłuczenia. Gdybym wiedziała, że skończę w więzieniu, skoczyłabym do rzeki i się zabiła – powiedziała 19-letnia Afganka, którą skazano za ucieczkę od znęcającego się nad nią mężem i teściową.
Badacze HRW rozmawiali z 58 więźniarkami „moralności”. Niemal wszystkie z nich miały podobne wspomnienia: mężowie bili je, przypalali papierosami, gwałcili, grozili im śmiercią i sprzedawali innym mężczyznom. Gdy uciekły i zdecydowały się donieść policji o swoich doświadczeniach, trafiały do celi. Sprawcy prawie nigdy nie ponosili żadnej odpowiedzialności. - nienawidzę słowa „mąż”. Moja wątroba jest czarna od tłuczenia. Gdybym wiedziała, że skończę w więzieniu, skoczyłabym do rzeki i się zabiła – powiedziała 19-letnia Afganka, którą skazano za ucieczkę od znęcającego się nad nią mężem i teściową.
Szokująca jest również historia młodej kobiety z Kabulu o imieniu Gulnaz. W 2009 roku zgwałcił ją mąż jej krewnej. Gulnaz zaszła w ciążę. Gdy policja dowiedziała się o sprawie, aresztowała obojga – ofiarę i sprawcę. Gulnaz za „seks przedmałżeński” otrzymała karę 12 lat więzienia. Mężczyzna usłyszał podobny wyrok, ale sąd szybko zredukował mu go do 7 lat. Skazano go jednak za zina, a nie za gwałt. Dopiero gdy w zeszłym roku o sprawie dowiedziały się światowe media, prezydent Hamid Karzaj ułaskawił kobietę.
Aktywiści rozmawiali także z 15-letnią Fawzią, która za namową przyjaciółki postanowiła uciec z pozbawionego miłości domu. Po kilku dniach włóczęgi dziewczyny znalazły rodzinę zastępczą. I to dopiero wtedy zaczął się koszmar. - To nie była dobra rodzina, kradli mi wszystko. Potem moja przyjaciółka zwróciła się przeciwko mnie; wciskała środki usypiające do mojego jedzenia i pozwalała innym mężczyznom wykorzystywać mnie za pieniądze, robili ze mną wszystko – opowiadała. Gdy Fawzia opowiedziała o tym policji, została aresztowana. W momencie spotkania z badaczami HWR od kilku miesięcy czekała już na proces.
- To szokujące, że 10 lat po obaleniu talibów kobiety w Afganistanie ciągle trafią do więzienia za takie „przestępstwa” - ubolewał dyrektor organizacji, Kenneth Roth.
Bierność władz... a nawet gorzej
Raport Human Rights Watch krytykuje afgańskie sądy i mundurowych. Nie szczędzi też cierpkich słów Karzajowi, któremu zarzuca przymilanie się do radykałów. „Nie potrafiąc lub nie chcąc, prezydent często nie sprzeciwia się konserwatywnym siłom i godzi się na kompromisy, które pogarszają sytuację kobiet” - piszą obrońca praw człowieka. W marcu jego biuro opublikowało bez żadnych zastrzeżeń wnioski wpływowej rady duchownych (Ulemy), którzy stwierdzili, że kobiety są podrzędne do mężczyzn i nie powinny uczyć się i pracować obok nich, a także podróżować bez męskiego towarzysza. - To nie są żadne ograniczenia nałożone na kobiety przez radę, lecz prawa szariatu wszystkich muzułmanów i wszystkich Afgańczyków – skomentował.
Kolejna ofensywa w Afganistanie. Prof. Piotr Balcerowicz: Przełomu nie będzie
Zachowanie Karzaja w pewien sposób przypomina walkę o polityczne przetrwanie. Gdy w 2014 roku z Afganistanu wycofają się zachodnie wojska, afgański prezydent będzie musiał najpewniej zaprosić do rządu wielu talibów – w innym razie wojna przedłuży się o kolejne lata. Dla Afganek oznacza to, że ich położenie może stać się jeszcze gorsze. Dla Zachodu – porażkę w kwestii praw kobiet. I wielu innych również.
Raport Human Rights Watch krytykuje afgańskie sądy i mundurowych. Nie szczędzi też cierpkich słów Karzajowi, któremu zarzuca przymilanie się do radykałów. „Nie potrafiąc lub nie chcąc, prezydent często nie sprzeciwia się konserwatywnym siłom i godzi się na kompromisy, które pogarszają sytuację kobiet” - piszą obrońca praw człowieka. W marcu jego biuro opublikowało bez żadnych zastrzeżeń wnioski wpływowej rady duchownych (Ulemy), którzy stwierdzili, że kobiety są podrzędne do mężczyzn i nie powinny uczyć się i pracować obok nich, a także podróżować bez męskiego towarzysza. - To nie są żadne ograniczenia nałożone na kobiety przez radę, lecz prawa szariatu wszystkich muzułmanów i wszystkich Afgańczyków – skomentował.
Kolejna ofensywa w Afganistanie. Prof. Piotr Balcerowicz: Przełomu nie będzie
Zachowanie Karzaja w pewien sposób przypomina walkę o polityczne przetrwanie. Gdy w 2014 roku z Afganistanu wycofają się zachodnie wojska, afgański prezydent będzie musiał najpewniej zaprosić do rządu wielu talibów – w innym razie wojna przedłuży się o kolejne lata. Dla Afganek oznacza to, że ich położenie może stać się jeszcze gorsze. Dla Zachodu – porażkę w kwestii praw kobiet. I wielu innych również.