Z czym kojarzy się Wam mecz Ukraina-Polska, który już w piątek zostanie rozegrany na stadionie w Charkowie? "Gazecie Polskiej Codziennie" spotkanie przywodzi na myśl przede wszystkim… "brutalne powstanie Chmielnickiego i mordowanie polskich oficerów w pobliskich lasach". W opublikowanej dzisiaj zapowiedzi eliminacyjnego meczu korespondent dziennika zauważył, że ewentualne zwycięstwo nad Ukraińcami może być pierwszym krokiem na drodze do wymazania złych wspomnień.
Głównym punktem dzisiejszej rubryki sportowej "Gazety Polskiej Codziennie" jest zapowiedź piątkowego meczu Ukraina-Polska, który rozegrany zostanie w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii. Już pobieżna lektura przekonuje, że artykuł zdecydowanie wyróżnia się na tle tekstów innych redakcji.
Nie zobaczymy przy nim nudnego zdjęcia "orłów Fornalika" ani równie oklepanej fotografii samego selekcjonera. Zamiast tego oczom czytelników ukazują się krzyże oraz niewielka flaga Polski, umieszczona przy tablicy pamiątkowej cmentarza, gdzie spoczywają polscy oficerowie zamordowani przez funkcjonariuszy NKWD.
Również sam tekst nie pozwala zapomnieć o czarnych kartach historii. Artykuł rozpoczęto bowiem od przypomnienia, że "historia Polski w Charkowie wiąże się z brutalnym powstaniem Chmielnickiego i mordowaniem polskich oficerów w pobliskich lasach". Kolejne akapity informują, że liczący niemal 1,8 mln mieszkańców Charków wciąż nie przepędził ducha sowieckich czasów, strasząc pomnikami i ulicami imienia Lenina czy Armii Sowieckiej. – Z wielką czcią mówi się tutaj także o innym według polskiej tradycji zbrodniarzu i zdrajcy, Bogdanie Chmielnickim – zauważył reporter.
Następnie artykuł przypomina o związkach miasta z Polakami (w Charkowie studiował Józef Piłsudski, a wykładowcą prawa był tam brat Adama Mickiewicza, Aleksander) oraz zbrodni, jaka miała miejsce w piwnicach Obwodowego Zarządu NKWD w Charkowie, gdzie rozstrzelano około 4 300 polskich oficerów.
– Dopiero w 2000 roku powstała nekropolia polskich oficerów. Ukraińcy niewiele wiedzą o tym miejscu. Pytani przez nas o drogę mieszkańcy Piatichatek nie potrafili wskazać drogi na cmentarz – napisał korespondent "GPC".
O samym meczu przeczytać można dopiero pod koniec artykułu. Z przedostatniego akapitu dowiadujemy się, że na ulicach Charkowa nie czuć atmosfery wielkiego wydarzenia sportowego, a przyjazd polskich piłkarzy nie jest chyba dla Ukraińców żadną atrakcją.
"GPC" zapomniała jednak wspomnieć o tym, że wybudowany w 1925 roku charkowski stadion powstał na miejscu… cmentarza. Od tego czasu obiekt był kilkukrotnie modernizowany. Ostatnia przebudowa, współfinansowana przez biznesmena Ołeksandra Jarosławskiego, właściciela klubu Metalist Charków, zakończyła się w 2009 roku.