Świadomość ważności tego problemu jest niska. Ale w Europie istnieje już ponad 100 placówek tego typu. Wreszcie i Polska ma swoją, w warszawskim szpitalu im. W. Orłowskiego, dzięki Fundacji Bank Mleka Matki. Dr Aleksandra Wesołowska, inicjatorka projektu, po kilku latach wreszcie osiągnęła swój cel: "To przełom".
Dziś matczyne mleko bez problemu można zastąpić mieszankami chemicznymi. Te, co prawda, nie są tak dobre jak naturalny pokarm, ale spełnią jego podstawowe funkcje. Tylko wtedy niemowlak ma mniejsze szanse na bycie zdrowym, może się również wolniej rozwijać.
Wiele kobiet po prostu nie może karmić piersią. Jeśli cierpią na niewydolność krążenia, raka lub HIV czy przyjmują silnie toksyczne leki - muszą zrezygnować z klasycznych metod. Niektóre matki mają też problem bardziej prozaiczny: nie produkują wystarczającej ilości pokarmu. Do tej pory oznaczało to konieczność zrezygnowania z karmienia dziecka naturalnym mlekiem. Dzięki bankom sytuacja ta może się zmienić na lepsze.
Mleko najważniejsze
Żaden sztucznie wytworzony pokarm nie jest w stanie zastąpić mleka matki. Noworodki przyjmują w nim przeciwciała, samo mleko może też uodpornić na zapalenie jelit, nietolerancję pokarmową czy alergię. Przyswajanie przez dziecko matczynego produktu
Pasteryzacja Holtera
Mleko pobiera się od kobiet, które dysponują nadwyżką laktacyjną. Następnie bada, kataloguje i poddaje tzw. pasteryzacji Holtera, która trwa 30 minut, w temperaturze 62,5 stopnia Celsjusza. Tak zabija się wirusy i większość niepożądanych bakterii. Przygotowany pokarm może być przechowywany w temperaturze -20 stopni Celsjusza do 3 miesięcy. Po rozmrożeniu mleko jest dzielone na porcje i musi być zużyte w ciągu 24 godzin. Na każdym etapie (pobranie, obróbka, porcjowanie) mleko jest katalogowane – za każdą porcją „idzie” jego skrupulatnie opisana historia.
pomaga też po zabiegach chirurgicznych przeprowadzanych przy schorzeniach brzucha.
Szczególnie wcześniaki są narażone na tego typu schorzenia i to dla nich, głównie, otwiera się tego typu placówki. W szpitalach, na oddziałach neonatologicznych dzieciom nadal często podaje się sztuczną mieszankę, zamiast naturalnego pokarmu. Nierzadko ma to wpływ na późniejszy rozwój
malucha.
- Zamiast mleka matki wielu wcześniakom podaje się sztuczne mieszanki - mówi nam dr Aleksandra Wesołowska, pomysłodawczyni projektu. - A chemia obciąża potem te dzieci, są one narażone na liczne choroby. A przecież można ten problem zlikwidować w zarodku - dodaje dr Wesołowska.
Potrzebna większa świadomość
Według badań przeprowadzanych w ramach Programu Promocji Karmienia Piersią na terenie województwa Kujawsko-Pomorskiego, aż 57,6 proc. matek wcześniaków korzystało z pomocy laktacyjnej w szpitalu. Aż 5,1 proc. z nich nie mogło tej pomocy uzyskać, bo nie istniała taka możliwość. Co ciekawe, prawie 90 proc. badanych kobiet wiedziało o leczniczych właściwościach naturalnego mleka, ale… tylko jedna trzecia z nich słyszała o bankach.
Zdaniem prof. Marii Kornackiej, prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, istnieje duże zapotrzebowanie na naturalne mleko. I jest wiele kobiet, które chętne są oddawać nadmiar produkowanego pokarmu.
- Aż 84,7 proc. badanych oddałoby nadmiar swojego mleka innym potrzebującym niemowlętom, a 86,4 proc. zdecydowałaby się na podanie przebadanego mleka innej matki swojemu dziecku - przekonywała pani profesor, wielka entuzjastka programu "Mamy mleko dla wcześniaka".
- Nawet profesjonaliści, z którymi się spotykałam, często nie mieli wiedzy naukowej na temat mleka i karmienia piersią - potwierdza słowa Kornackiej dr Wesołowska. - Niewielu wiedziało jak można mleko przetwarzać i przechowywać. Brak dostępu do wiedzy naukowej na pewno był problemem w tworzeniu takiej placówki w Polsce - dodaje pani doktor. - Ludziom wydawało się, że pasteryzacja to zwykłe przegotowanie, a tak naprawdę to bardzo zaawansowana technologia.
Jako przykład służy tu wirus HIV. Może on być przenoszony w mleku matki, ale pasteryzacja stosowana przez banki eliminuje ten problem. Poza tym, dawczynie są dokładnie badane, również na obecność HIV. - Ale opinie o tym, że podawanie naturalnego mleka innym matkom jest groźne, bo przenosi wirusa, nadal funkcjonuje w świadomości lekarzy - opowiada o napotkanych przeszkodach założycielka Fundacji.
Ministerstwo dało plamę?
Aleksandra Wesołowska dowodzi, że ignorancją w tej kwestii wykazało się nawet Ministerstwo Zdrowia. Fundacja Bank Mleka przeprowadziła w szpitalach akcję z ulotkami, które instruowały jak postępować z mlekiem, jak je przechowywać i dowozić dla dzieci w szpitalu. Po tej inicjatywie resort wydał swoje rekomendacje, ale… Spóźnione o jakieś dwadzieścia lat. Były tam rady typu "umyj piersi szczotką ryżową i szarym mydłem".
To nie jedyny grzech resortu kierowanego obecnie przez Bartosza Arłukowicza. - Koresponduję z ministerstwem od chyba 5 lat. I jest to głównie informowanie i przekonywanie opornych urzędników. Udało się jedynie uzyskać konsensus taki, by bank funkcjonował w ramach szpitala - podsumowuje swoją współpracę z MZ dr Wesołowska.
Jak podkreśla szefowa Fundacji, ważne dla niej było "zielone światło" od ministerstwa, bo wtedy łatwiej byłoby walczyć o dotacje. Teraz, być może, taka akceptacja z resortu wypłynie. Na dzisiejszej konferencji z okazji otwarcia miał być nawet Bartosz Arłukowicz, ale ostatecznie zastąpił go inny pracownik ministerstwa. Sam fakt zainteresowania projektem ze strony MZ doktor Wesołowska uważa za dobry znak i liczy na to, że w przyszłości będzie łatwiej.
Nic nie można bez pieniędzy
Autorka inicjatywy nie ukrywa, że finanse też stanowiły pewien problem. Przeciwnicy banków często stosują argument, że tworzenie takich placówek jest drogie i nieopłacalne. To, zdaniem Aleksandry Wesołowskiej, też można włożyć między bajki.
- Leczenie wcześniaków karmionych sztucznym mlekiem bardzo obciąża budżet państwa później, kiedy te dzieci dorastają - mówi Wesołowska. - Stworzenie banku kosztuje, ale oszczędza pieniądze wydawane potem. Lepiej raz zainwestować i przeciwdziałać, niż wydawać latami - tłumaczy doktor nauk biologicznych.
Nasza rozmówczyni podkreśliła, że jedyne dotacje, jakie dostała, pochodzą z… Fundacji Kościuszkowskiej, założonej przez Polonię amerykańską. Żadnego innego źródła finansowania nie było. Dzięki pomocy naszych rodaków z USA jeszcze przez jakiś czas matki chętne na korzystanie z zasobów banku będą to robić za darmo.
Będzie jeszcze lepiej
Szefowa Fundacji nie ukrywa, że taki bank powinien funkcjonować przy każdym oddziale, gdzie rodzą się wcześniaki. W Polsce stanowię one aż 8 proc. dzieci, a warunki, w jakich przebywają, są często po prostu słabe. - Matki są od noworodków daleko, nie mają możliwości laktacji, bo dziecka nie ma przy piersi - zdradza
Wesołowska.
W innych krajach Europy swój mini-bank ma praktycznie każda placówka opiekująca się wcześniakami. Jak wyjaśnia doktor Wesołowska, służą one nie tylko wymianie pokarmu między matkami, ale też przechowywaniu mleka przez rodziców, którzy mają go pod dostatkiem.
- W Polsce widywałam kobiety przynoszące mleko dla noworodków w moczówkach, nie ma żadnej świadomości na temat tego, jak je przechowywać i transportować - mówi Wesołowska. - W większości szpitali nie ma nawet instrukcji co do postępowania z mlekiem z piersi, o miejscach do przechowywania nie wspominając.
Nie dziwi to w świetle rekomendacji, które stworzyło ministerstwo. Ale dzięki bankom matki mogą świadomie i odpowiednio zebrać swój pokarm i zostawić w szpitalu. A ojciec, który potem przyjedzie zająć się dzieckiem, nie ma żadnego problemu z karmieniem go naturalnym mlekiem.
Wszystko dzięki ciężkiej pracy
Aleksandra Wesołowska podkreśla, że jej Fundacja podejmie współpracę z każdym szpitalem, który wyrazi taką wolę. Jest przekonana, że od teraz świadomość problemu karmienia piersią znacznie się zwiększy, a pomoc w tej kwestii rozwinie.
- Może z boku wydaje się to małe, nieistotne, ale to ogromny przełom. Mam też takie poczucie, że to wspaniałe, że pewna społeczność: matek miała tak dużą siłę sprawczą - podsumowuje dokonanie Fundacji doktor Wesołowska.
Zaznacza też, że sukces byłby niemożliwy bez wsparcia szpitala im. Orłowskiego i kilku naszych specjalistów, którzy wykazali się entuzjazmem wobec projektu.
- Jestem naukowcem, ale przede wszystkim matką: to była moja główna motywacja. Doceniam pomoc, jaką uzyskałam od innych, bo to ważna zmiana społeczna.