Reklama.
Regionalne lotniska rosną w Polsce jak grzyby po deszczu, choć jak twierdzą eksperci, w większości przypadków nie mają szans na rentowność. Własny port lotniczy często jest jednak oczkiem w głowie lokalnych władz. – U nas się myli, niestety, lotnictwo z koleją albo z transportem drogowym – przekonuje Jacek Krawczyk, wiceprzewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w rozmowie z Money.pl
Przejechanie samochodem godzinę dwadzieścia minut, jak się wyjeżdża na wakacje, raz na rok, a się potem nigdy nie lata, nie jest żadnym problemem. Ruch biznesowy z Radomia też może latać przez Warszawę. Chodzi o racjonalność wydawania środków publicznych. Po drugie chodzi o to, że takie lotniska, jak te dwa - nieszczęsne moim zdaniem projekty Radomia i Lublina - nie mają szans na rentowność. CZYTAJ WIĘCEJ