Dziennikarz ITV Adrian Chiles niewiele się pomylił mówiąc, że Polacy właściwie zagrają u siebie na Wembley. „Mail on Sunday” informuje, że reprezentacja Polski może liczyć na wsparcie aż 25 tysięcy rodaków podczas meczu z Anglią w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii.
Nasi piłkarze stracili szanse na awans na mundial, jednak to nie stoi na przeszkodzie, by na Wembley pojawiła się prawdopodobnie największa grupa kibiców przyjezdnych w historii angielskiej piłki. Choć rodzima federacja ma obowiązek przeznaczyć tylko 5 procent swoich miejsc dla fanów reprezentacji rywali, to Polacy zajmą ponad 25 procent miejsc w „Świątyni Futbolu”.
Na mecz naszej reprezentacji PZPN otrzymał od FA (angielski związek piłki nożnej) 8 tysięcy biletów. Jednak Anglicy przewidzieli, że Polacy mieszkający na Wyspach będą próbowali kupować bilety na trybuny zajmowane przez kibiców Anglików. Dlatego też, by uniknąć zamieszek, sami przeznaczyli dla Polaków dodatkowe 10 tysięcy biletów. Dzięki temu kibice „biało-czerwonych” będą w jednym miejscu, co ułatwi policji kontrolę.
Niemniej, podejrzewa się, że Polacy weszli w posiadanie dodatkowych 7 tysięcy biletów. Mogą tak zrobić, bo wystarczy, że są zameldowani na Wyspach i należą do klubu kibica reprezentacji Anglii. Według spisu powszechnego z 2011 roku w Wielkiej Brytanii mieszka ponad 850 tysięcy osób polskiego pochodzenia.
Mecz Polski z Anglią odbędzie się we wtorek o 20:45 w Londynie. Anglicy, aby awansować na mistrzostwa świata muszą z nami wygrać. Każdy inny wynik oznaczałby, że zagrają w barażach. Chyba, że wydarzyłby się cud i najgorsza reprezentacja świata – San Marino – urwałaby Ukrainie punkty.