Im więcej czasu spędzamy w pracy, tym większy mamy problem z utrzymaniem porządku w domu. Coraz częściej Polacy korzystają z usług profesjonalnych firm, które mieszkanie posprzątają za nich. Ile to kosztuje i komu się opłaca?
- Ja pracuję 6 dni w tygodniu, po kilkanaście godzin, choćbym chciała, to nie mam jak utrzymać w domu porządku, a w wolny dzień chcę po prostu odpocząć - mówi naTemat pani Hanna z Warszawy. I nie jest jedyną osobą, która ma taki problem. Jedna trzecia Polaków pracuje po godzinach i zabiera pracę do domu, w biurze spędzamy coraz więcej czasu. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wpadamy w pracoholizm. - Jesteśmy uzależnieni od pracy, jest ona naszym nałogiem. Jeżeli nie zdajemy sobie sprawy z naszego pracoholizmu i nie podejmiemy prób zmiany naszego podejścia do pracy, może mieć to bardzo negatywne skutki - mówi w rozmowie z wp.pl Edyta Krzyżanowska, doradca personalny z Partner Biznesowy HR.
Im więcej pracujemy, tym trudniej jest nam utrzymać w domu porządek. Mimo to, według brytyjskich badań 70 proc. kobiet i niemalże połowa mężczyzn, którzy sprzątają w swoich mieszkaniach odczuwa z tego powodu satysfakcję. Nie zmienia to faktu, że połowa kobiet, które pracują na cały etat przyznaje, że wszystkie domowe obowiązki spoczywają na ich barkach. - Nie mam czasu sprzątać! Ratunku! Nie wiem w co ręce włożyć! Ciągle pracuję! Zarabiam to prawda... był już taki czas, że tonęłam w brudzie - pisze na jednym z forów internetowych pani Ariella. Z pomocą zapracowanym mogą przyjść sprzątaczki i firmy sprzątające. W naTemat sprawdzamy, ile kosztuje sprzątanie i co opłaca się bardziej - wynajęcie firmy, czy pani, która pracuje na czarno.
Z rachunkiem czy bez?
Sprzątaczki wcale nie muszą należeć do najgorzej opłacanych profesji - z badania portalu wynagrodzenia.pl wynika co prawda, że mediana wynagrodzeń sprzątaczek (czyli wartość środkowa, połowa zarabia więcej, połowa zarabia mniej) wynosi 1400 złotych miesięcznie. Jedna czwarta zarabia powyżej 1800, a jedna czwarta poniżej 1300 złotych. Są to oczywiście informacje od sprzątaczek oficjalnie zatrudnionych.
Portal wp.pl we wrześniu zeszłego roku przeprowadził sondę wśród osób, zajmujących się sprzątaniem. Pani Renata z Warszawy mówiła wtedy, że zarabia miesięcznie około 2700 zł. - Jestem po studiach pedagogicznych. Jeszcze na studiach dorabiałam sprzątając i opiekując się dziećmi. Klientki polecały sobie moje usługi. I w pewnym momencie miałam 7 klientów, tzn. sprzątałam w 7 domach prywatnych. Nie poszłam do pracy w szkole, tylko zajmuję się sprzątaniem. Pomaga mi koleżanka i planujemy otworzyć małą firmę. To dobry biznes w dużym mieście. Tu nikt nie ma czasu sprzątać, ludzie biegają z jednej pracy do drugiej, ci, którzy zarabiają zawsze wynajmują sobie sprzątaczkę. Trzeba tylko trafić na odpowiednie osoby, bankowców, dziennikarzy, artystów ludzi pracujących w reklamie. Oni szukają wiarygodnych, młodych, dyskretnych. Mam znajomą, która sprząta dla dwóch ministrów i to w ich służbowych mieszkaniach, a nie w prywatnych. Ta znajoma zarabia 4 tys. zł. Sprzątaczka to już nie zawsze jest pani w średnim wieku, w nylonowym fartuchu z wiadrem i miotłą, która sprząta, bo nic innego nie robi - mówi pani Renata.
Z zebranych przez nas informacji wynika, że za sprzątanie mieszkania zapłacimy około 25 złotych za godzinę pracy jednej sprzątaczki. Standardowe sprzątanie 50-metrowego mieszkania powinno zająć około 4-5 godzin, ale jeżeli w naszym mieszkaniu sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli, sprzątanie może potrwać nawet 8-10 godzin.
Popularną metodą jest również zlecanie sprzątania zaznajomionej pani, która nie prowadzi działalności gospodarczej, ani nie pracuje w firmie, która trudni się sprzątaniem. W Polsce w wielu domach sprzątają Ukrainki. Polaków przekonują solidnością i … ceną. W Warszawie Ukrainki sprzątają za mniej więcej 15 złotych za godzinę, czyli 10 złotych mniej, niż polskie firmy. - Ja korzystam z usług pani z Ukrainy od 6 lat, pani przychodzi do nas regularnie, raz w tygodniu. Jesteśmy bardzo zadowoleni, nie mieliśmy nigdy żadnych problemów z tym - mówi pani Agnieszka.
- Ja przyjeżdżam do Polski na miesiąc, potem na dwa tygodnie wracam do domu, wymieniamy się z siostrą. Jak jest dużo pracy - tak jak teraz przed świętami, to jesteśmy obie. Mam wizę pracowniczą, co roku muszę ją przedłużać, ale nie jest drogo. Praca w Polsce mi się opłaca, mieszkam u rodziny, której sprzątam i za to mam gdzie mieszkać, staram się oszczędzać na jedzeniu, ale bez przesady. Jak ja w Polsce pół roku popracuję, to potem przez rok możemy z tego na Ukrainie żyć.