"Pamiętniki z wakacji", "Dlaczego Ja" i "Trudne Sprawy". Każdy mówi, że nie może na nie patrzeć, ale dziwnym trafem serialu typu doc-soap robią w Polsce prawdziwą furorę. I to na pewno nie za sprawą fenomenalnej gry aktorskiej. Udało się nam porozmawiać z jednym z "aktorów", który mówi naTemat kulis produkcji. Od początku do końca. Trzymajcie się mocno!
Dostać na casting można się tylko we Wrocławiu, ale nie odstrasza to potencjalnych aktorów z całego kraju. Producenci swoje sieci zarzucają w internecie, umieszczając ogłoszenia między innymi w serwisie Gumtree. Nie ma wielkiej filozofii i dużych wymagań, trzeba przesłać imię nazwisko i wiek. Po kilku dniach otrzymujemy telefon z zaproszeniem na casting. Na miejscu wypełniamy formularz, w którym deklarujemy, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć. Można nie zgodzić się na nic, ale są też opcje z całowaniem, graniem mordercy, pedofila czy gwałciciela.
Po tych formalnościach przechodzimy do drugiego pokoju. Tam czeka nas casting z prawdziwego zdarzenia. Kilka zdjęć, parę słów o sobie, potem dostajemy scenariusz i stajemy przed prawdziwą kamerą. Szanse dla wszystkich są równe, bo kilka osób potwierdza, że na przestrzeni kilkunastu miesięcy scenariusz zawsze jest ten sam dla danej grupy wiekowej.
Swoją grą musimy przekonać dwu lub trzyosobowe jury, które sprawy wcale nie ułatwia. - Wyzywają, prowokują, bluzgają, stosują wulgarne seksualne podteksty. Wszystko po to, aby wyprowadzić aktora z równowagi - mówi nasz rozmówca. Skutecznie. Z czasem zdecydowano, że aktor ma stać w odległości kilku metrów od jury, bo pretendenci do roli wczuwali się tak mocno, że dochodziło do rękoczynów. Wyjście i trzaśnięcie drzwiami nie robi już nawet wielkiego wrażenia.
Dzień dobry. Chcesz lecieć do Hiszpanii?
Po tej kilkuminutowej scence powrót do normalności i już grzeczne pożegnanie. Kilka dni lub tygodni później możemy otrzymać telefon z propozycją roli. Co ciekawe, niekoniecznie akurat do "Pamiętników". Ta sama firma obsługuje również "Dlaczego Ja" i "Trudne Sprawy". Reżyserzy "Pamiętników z Wakacji" sami wybierają przyszłych aktorów, którzy pasują do danej roli według ich koncepcji.
Telefon z propozycją roli dzwoni na kilka tygodni przed nagraniem, ale trzeba decydować się "na już". Nie ma dużo czasu na zastanawianie. Przed wylotem jeszcze krótkie spotkanie, na którym podpisuje się umowę - zakaz picia na planie, zgoda na charakteryzację, zobowiązanie do odegrania roli itd. Interesującym jest punkt, według, którego stacja staje się właścicielem wszystkich tekstów, czy kwestii które padły w odcinku. - Wydaje mi się, że słynny ostatnio "mięsny jeż" jest już własnością producentów - mówi nasz rozmówca. Przed wyjazdem aktorzy poznają główną koncepcję odcinka, ale dokładny scenariusz dostają dopiero na miejscu.
"Mięsny jeż", czyli najbardziej poszukiwane danie w Polsce hitem internetu
"Pamiętniki z Wakacji" są nagrywane na licencji niemieckiego programu. - Nagrywane odcinki są remake'em wersji z Niemiec - słyszymy. Odcinki, zależnie od sezonu serialu, kręcone są w hiszpańskich miejscowościach Lloret de Mar lub Playa del Ingles. Nagrania robi się hurtowo, w jednym momencie do Hiszpanii leci kilka ekip po 4-6 osób, gdzie każda kręci swój odcinek.
Na planie w swoich ubraniach
Przyszli aktorzy zazwyczaj nie znają się wcześniej i poznają dopiero w dniu odlotu. Do samolotu wsiada się jednak dopiero w Berlinie, do którego dowozi ich specjalny bus.- W Berlinie opiekun daje nam bilety, wsadza nas do samolotu i na miejscu odbiera nas ktoś inny - tłumaczy nasz rozmówca. Cała ekipa: reżyserzy, dźwiękowcy, oświetleniowcy itd. są już na miejscu. Zmieniają się jedynie ekipy aktorskie. Jedna wylatuje, druga przylatuje.
Po przyjeździe nie ma za dużo czasu na odpoczynek. Aktorzy zanim dostaną klucze, żeby rozpakować się w swoich pokojach, idą do wielkiej garderoby, która jest swojego rodzaju centrum dowodzenia. Czasami są tam operatorzy, czasami reżyserzy, a czasem dźwiękowcy. Na starcie zaczyna się wielkie trzepanie bagaży, bo na planie nie ma wielkiej charakteryzacji. Stroje aktorów są zazwyczaj ich prywatnymi ubraniami. - Ekipa przegląda nasze ubrania, żeby sprawdzić co będzie pasować, a co nie. Jeżeli komuś czegoś brakuje to dopiero wtedy dawali - tłumaczy rozmówca.
Ciuchy które wybrano do nagrań zostają aktorom zabrane i można je nosić tylko i wyłącznie na planie. Nie ma do nich dostępu. - Dlatego lepiej wziąć dwa zestawy ubrań. Do nagrań i dla siebie - słyszymy. Wszystkie znaczki firmowe są zaklejane. Obowiązują też podstawowe zasady telewizji - unikać ciemnych kolorów i ubrań w paski. Najlepiej, żeby były możliwie jaskrawe i bijące po oczach.
Po tej kontroli ubrań można w końcu udać się do pokoi. Ekipy danego odcinka mieszkają wspólnie w trzy-cztero gwiazdkowych hotelach z ofertą all-inclusive. Niektórzy ten termin za bardzo biorą sobie do serca, dlatego czasami nie dotyczy ona alkoholu. Zdarzało się, że aktorzy przychodzili na plan pijani.
Nie ma czasu na odpoczynek
Cały pobyt w Hiszpanii trwa tydzień, z czego nagrania zajmują 4 do 5 dni. Jeden dzień jest zostawiany awaryjnie. W razie, gdyby coś nie wyszło lub wymagało poprawek. Wbrew pozorom nie jest tak pięknie, że większość dnia leży się na plaży. - Nagrania trwają całymi dniami. Czasami od 8 do 23, a czasem od 15 do 2 w nocy - mówi nasz rozmówca. Niektóre sceny są kręcone daleko od hotelu, więc wtedy ekipa zapewnia jedzenia na miejscu i zabiera wszystkich do restauracji. Całodniowe nagrania bywają naprawdę męczące, ale szkoda marnować taki wyjazd, więc po powrocie z planu aktorzy idą do klubów.
Aktorzy to przeważnie kompletni amatorzy. Nie ma co do nich zasady. Są dorabiający studenci, bezrobotni, sprzedawcy ze sklepów, ale trafiają się też osoby z wyższych stanowisk. Niektórzy są już prawdziwymi "gwiazdami" i weteranami doc-soap'ów. Mają za sobą po kilka ról w "Dlaczego Ja" czy "Trudne Sprawy".
Kilku reżyserów
Obsada jednego odcinka to średnio pięć osób. Do mniejszych scen dobiera się mieszkańców. Jest tam naprawdę dużo Polaków, którzy wyjechali na jakiś czas sobie dorobić. Są też polscy studenci z Erasmusa. Pracują w hotelach, restauracjach, a dzięki "Pamiętnikom" dorabiają na scenie. Prawie wszyscy są niesamowicie chętni. Możliwe, że niektóre twarze pojawiały się kilkakrotnie w różnej roli. Co ciekawe, nawet w przerwie nagrań aktorzy zwracają się do siebie swoimi serialowymi imionami. Wszystko po to, żeby nie mylić się później na planie.
Tak duże ekipy filmowe zwracają uwagę turystów, którzy starają się nie wchodzić w kard, ale zatrzymują się i patrzą.
Głównym reżyserem jest Okił Khamidov. Jednak w rzeczywistości wygląda to nieco inaczej. Każda ekipa ma swojego reżysera, który z produktem końcowym idzie do Khamidova. Ten go zatwierdza bądź odrzuca, a sam prawie w ogóle nie pojawia się na planach. Kolejność emisji odcinków ustala już po ich nagraniu.
"Kompletna amatorszczyzna"
Scen nie kręci się po kolei: z początku, potem ze środka i końca odcinka. - Czasami trzeba się przebierać co kilkanaście minut, bo nagrywamy inną scenę. I tak w kółko - mówi nam rozmówca. "Setki", czyli wypowiedzi bohaterów, które widać pomiędzy scenami nagrywa się na samym końcu pobytu. Zależnie od roli jest ich od kilkunastu do kilkudziesięciu. Nie ma sensu przerywać każdej sceny dla nakręcenia tych wypowiedzi.
Same nagrania są traktowane przez reżyserów, jak najbardziej poważnie. Są dziesiątki dubli, nawet mało istotnych scen. W praniu wychodzi często brak profesjonalizmu aktorów, którzy źle ustawiają się do kamery lub patrzą wprost na nią.
Sceny ostateczne, które widzimy na ekranach telewizorów są już naprawdę najlepsze. Wybrane ze wszystkich nagranych. Aż strach pomyśleć, jak wyglądały te niepublikowane. - To nie jest tak, że reżyser każe grać tak słabo. Ta gra aktorska naprawdę jest taka tragiczna. Kompletna amatorszczyzna - słyszymy. Mimo to aktorzy w miarę możliwości podchodzą do sprawy naprawdę poważnie. W co czasami ciężko uwierzyć patrząc na efekt końcowy.
Kto wymyśla dialogi?!
Wszystkich zapewne interesuje skąd te "błyskotliwe dialogi". Ktoś je układa, czy może to własna inwencja twórcza aktorów? Generalnie w scenariuszu jest napisane co trzeba powiedzieć, ale przed każdą sceną reżyser wyjaśnia czego oczekuje. "Masz użyć słów cudownie piękna i zjawiskowa blondynka". Jak zrobi to aktor - jego decyzja. Najważniejsze, żeby wyeksponował wskazane przez reżysera pojęcia. Reszta jest często improwizacją.
Scenariusz jest bardzo mobilny i najważniejsze, żeby trzymać się jego głównych założeń. Reszta wychodzi w praniu. - Reżyser wpada na dany pomysł dosłownie w ciągu chwili Nie zdziwiłbym się, gdyby "mięsny jeż" powstał właśnie w taki sposób - mówi nasz rozmówca. Jeżeli nie można zorganizować czegoś zgodnie ze scenariuszem, zaczyna się improwizacja.
Biznes aktorski do najgorszych nie należy, ale ciężko powiedzieć to o doc-soap'ach. Producenci poszli na minimalizm. W zależności od wielkości roli można zarobić do kilkuset złotych. Jest też oczywiście tygodniowy pobyt w Hiszpanii - zupełnie za darmo. Mimo tak dużej krytyki skierowanej w stronę takich seriali, aktorzy przeważnie nie żałują. Są wręcz zachwyceni i przekonują, że zrobiliby to za mniejszą cenę, a nawet za darmo.