
„Wenus w futrze” odsłania świat okrutny, oparty na nierówności i dominacji płci. Miłość zamienia się w grę, w której ktoś upokarza, a ktoś zostaje upokorzony. Emmanuelle Seigner, odtwórczyni roli Wandy w „Wenus w futrze” była w Warszawie w weekend zamknięcia 29. Festiwalu Warszawskiego. W trakcie krótkiej rozmowy opowiedziała mi, kim jest dziś kobieta, jak feminizm wpływa na jej wizerunek i jak wyglądają relacje między twórcą a aktorką.
REKLAMA
Widzisz jakiekolwiek podobieństwa między sobą a Wandą?
Chyba raczej nie, choć to zależy, o której Wandzie mówisz. Na początku to bardzo wulgarna kobieta, która potem zamienia się w boginię. To tylko taka fantazja, nie rzeczywista postać. Nie jestem tak zmienna jak ona.
A jak sądzisz, jaka jest definicja kobiety w XXI wieku? Kim jest dzisiaj kobieta?
„Wenus w futrze” to bardzo feministyczny film, dla kobiet i trochę przeciwko facetom. Kobiety są najczęściej traktowane przedmiotowo, bywają ofiarami i mało istotnymi osobami w ogóle. Z tej perspektywy gra szefa – królowej, panującej nad wszystkim, jest naprawdę świetna. Kobiety mają dosyć traktowania gorzej od mężczyzn wyłącznie ze względu na płeć. Z drugiej strony fajnie jest być szefem, zachowując przy tym swoją kobiecość. Kobieta nie może zacząć zachowywać się jak mężczyzna, to nie jest seksowne.
Czy feminizm dziś jeszcze pomaga kobietom?
Tak i to bardzo. Kiedy np. myślisz o irańskich kobietach to widzisz osoby, które nie mogą pracować ani głosować. Kobiety muszą nosić czadory i koncentrować się głównie na wychowywaniu dzieci. Nie mają władzy, nie mają nic. Właśnie dlatego rola silnej, dominującej postaci, która rządzi jest tak szczególna. Nie ma wielu takich filmów.
Jak dziś reżyserzy traktują aktorki? Czy wykorzystują ich atuty: piękno, inteligencję, seksapil?
To zależy, ciężko to uogólnić. Większość reżyserów dobrze traktuje swoje aktorki, ale najwięcej zależy od nich samych, bo to one wyznaczają granice. Twórcy wykorzystują te atuty, ale wykorzystują aktorkę, jeśli jest po prostu głupia.
A jak aktorki powinny budować relacje ze swoimi szefami czyli w tym przypadku reżyserami?
Przede wszystkim, trzeba się skoncentrować na pracy i wykonać ją najlepiej, jak potrafimy. Im jesteś lepsza, tym masz więcej władzy, jesteś bardziej niezależna. Seksualność nie powinna być przedmiotem gry, czy walki pomiędzy aktorką a reżyserem.
Jak seksualność, niekoniecznie sam seks, powinna być dzisiaj przedstawiana w kinie?
„Wenus w futrze” nie pokazuje seksu w ogóle. My się tam nawet nie dotykamy. Osobiście, nie znoszę filmów, gdzie ludzie uprawiają seks. Jeśli bardzo chciałabym to oglądać, włączyłabym sobie porno. Dużo bardziej seksowne jest przyglądanie się Nastassji Kinsky kosztującej truskawkę, niż patrzenie na ludzi uprawiających seks.