wejście do krakowskiego ARS-u
wejście do krakowskiego ARS-u AG

Upadek polskiego kina obwieszczają nie tylko fatalne produkcje, którymi raczą nas ostatnio reżyserzy. Kina studyjne są pożerane przez multipleksy. Chodzi jak zwykle o pieniądze. Ten problem pochłonął kina ARS-u w Krakowie. 30 kwietnia, po 17 latach, z filmowej mapy miasta znikną sale Aneksu, Reduty, Sztuki, Salonu i Kiniarni, bo właściciele kamienicy drastycznie podnieśli czynsz. 

REKLAMA
ARS w Krakowie w 17 lat stał się najchętniej odwiedzanym kinem tradycyjnym w Polsce, przez które przewinęły się niemal cztery miliony widzów. Popularne kino mieści się w narożnej kamienicy przy ul. św. Jana i św. Tomasza na Starym Mieście. Dobrze wyposażone sale, zaplecze gastronomiczne, przeglądy filmów, spotkania z twórcami, ale przede wszystkim ciekawy repertuar oferujący zarówno filmy ambitne, jak i bardziej komercyjne, kusił widzów. ARS wstrzelił się jeszcze w dobre czasy polskiej komedii, dziś skompromitowanej. - Wiecie państwo jaki jest największy hit w całej historii kina? Sprawdziliśmy. To "Kiler" - wspominał Andrzej Kucharczyk, założyciel ARS-u.
I przypominał, że przed laty organizował uroczyste premiery kasowych polskich komedii. Dziś dystrybutorzy wybierają na prezentacje swych tytułów głównie multipleksy, niewielkie studyjne kina muszą więc w inny sposób przyciągać widownię.

Ale ARS-owi się udawało. Był żywym dowodem na to, że mieszkańcy Krakowa i turyści cenią dobre kino, a nie kolejny sieciowy sklep, podobną do innych knajpę, czy hałaśliwą dyskotekę. 
Zamknięcie nie stawia w fatalnej sytuacji jedynie właścicieli i odbiorców. Likwidacja oznacza kłopoty dla krakowskich festiwali filmowych, które umieszczały część swoich projekcji w salach tego kina. Sprawa dotyczy kolejnej edycji imprezy Off Plus Festival, rozpoczynającej się w kwietniu oraz Krakowskiego Festiwal Filmowego, odbywającego się w maju.
Właściciele ARS-u nie poddali się bez walki. Od kilku miesięcy próbowali negocjować wysokość czynszu. Bezskutecznie. Wynajmujący podnieśli kwotę zawartą w kończącej się 30 kwietnia umowie o 100 procent. Według informacji "Gazety Wyborczej" są już umówieni z nowym najemcą. Jednym z oferentów miał być między innymi Carrefour.

Tworzenie supermarketów i innych punktów handlowo-usługowych w miejscu upadających kin jest zjawiskiem powszechnym. Taki los podzieliła poznańska "Wilda", w którym zamiast obejrzenia ambitnych produkcji, teraz można zrobić tanie, "biedronkowe" zakupy. W olsztyńskiej Polonii funkcjonuje bank. W Silver Screenie, znanym też jako stare Kino Moskwa, jest teraz nowa siłownia. Nie pomogła nawet buntownicza piosenka Pablopavo z Vavamuffin "Oddajcie kino Moskwa".

Gorzowskie kino Słońce, zamknięte w 2007 roku, najstarsza filmowa placówka w mieście, podczas ostatniego seansu pokazało "Szklaną pułapkę 4". I samo wpadło w pułapkę komercji - w budynku jest pub i dyskoteka. Kino Wanda w Krakowie działało od 1913 r. Teraz jest tu sklep spożywczy. Budynek i szyld przetrwały tylko dlatego, że są zabytkowe. Na miejscu warszawskiego Kina WARS miał powstać apartamentowiec, z małym kinem w środku. Od kilku lat nic się w tym miejscu nie dzieje.
Od sześciu lat nie ma też kina "Relax", którego budowę rozpoczęto w 1965r. Jego założyciel, Zbigniew Wacławek, wybór nazwy kina pozostawił Warszawiakom, którzy wybrali ją w plebiscycie „Expressu Wieczornego”. W 2006r. spółka Max Film, będąca właścicielem kina, zdecydowała się na jego sprzedaż, motywując to malejącymi wpływami oraz budową „Multikina” w Złotych Tarasach. Przeciwko tej decyzji byli nie tylko zwykli widzowie, ale i sławni filmowcy: Agnieszka Holland, Krzysztof Krauze, czy Kazimierz Kutz. Mimo to budynek w wakacje 2006r. został sprzedany firmie „Alma”. Właściciel - Jerzy Mazgaj, planował tam stworzyć kolejny sklep.

Później w tym miejscu szykowano projekt drapacza chmur - futurystyczną, siedmiopiętrową, przekrzywioną szklaną piramidę. Szokujący projekt budynku wbijającego się w kompleks Ściany Wschodniej, wyglądał jak nieudana wersja piramidy przed paryskim Luwrem. Autorem projektu był Jakub Walczak, syn architekta Zbigniewa Wacławka, członka zespołu projektującego Ścianę Wschodnią, w tym budynek kina Relax. Łaskawi twórcy projektu pomyśleli jednak o legendzie. We wnętrzu przy głównym wejściu miał zawisnąć odtworzony neon dawnego kina. Nie udało się. Ale na starym budynku "Relaxu" pojawił się czerwony neon, do złudzenia przypominający ten oryginalny. To dlatego, że w miejscu kina kilka miesięcy temu otwarto kawiarnię o tej samej nazwie.
Losem studyjnych kin zainteresowali się w 2006 roku Ewa Cieniak i Bartek Nowakowski, twórcy wielokrotnie nagradzanego projektu "Tu było kino". Przez prawie dwa lata udało im się sfotografować ponad 400 obiektów w całej Polsce. Przemierzyli tysiące kilometrów w poszukiwaniu starych kin. Z ich podróży powstał album o tej samej, co projekt nazwie, w którym zobaczyć można 75 najbardziej urokliwych kin. W książce zamieszczono też 30 wypowiedzi osób powszechnie znanych i zawodowo związanych z filmem, kinem lub po prostu ze sztuką.

Na stronie tubylokino.pl lub jej nowszej wersji: kinoportal.pl można przeczytać historie niezamieszczonych w książce studyjnych perełek. Ciekawą historię miało niedziałające już dziś kino Znicz z Bielska Podlaskiego. Budowę rozpoczęto w roku 1935. Materiał do budowy pochodził z rozbiórki starych carskich koszar. Do wybuchu wojny oddano do użytku salę kinowo-teatralną i klubową. Dalsze prace budowlane przerwano. W czasie okupacji obiekt był wykorzystywany przez wojsko niemieckie. Po przejściu frontu, do roku 1945 wykorzystywały go wojska radzieckie. W roku 1948 wyświetlono w nim po raz pierwszy film dla społeczeństwa bielskiego.
Wrocławska Polonia przy ul. Żeromskiego była kiedyś jedynym studyjnym kinem, stroniącym od komercji, tak jak Atom, w którym można było obejrzeć filmy niedostępne gdzie indziej. Przychodziła tam elita kinomanów. I choć wygląd - odrapana fasada i duszne wnętrze, nie zachęcały, Polonia nie mogła narzekać na frekwencję.

Szkoda, że likwidacje trwają w momencie, gdy publiczność zaczyna wracać do kin studyjnych, tradycyjnych, w kontrze do szalejącej wokół komercji w stylu "Kac Wawa". ARS-u nie da się już uratować. Na pewno nie pozostanie w starym miejscu. - Trzeba szukać innej możliwości. Cały czas szukamy - zapewniał jednak na wtorkowej konferencji Andrzej Kucharczyk, założyciel ARS-u. - Będziemy podejmować próby wpłynięcia na miejskie władze. Być może uda się znaleźć nowy lokal - dodaje.
Mimo wszystko na Facebooku pojawiła się grupa walcząca o ARS "NIE dla zamknięcia Centrum Kinowego ARS w Krakowie", do której dołączyło już prawie 12 tysięcy osób. Jak widać takie akcje dają nadzieję i często odnoszą pozytywny skutek. Pokazują to historie kina Luna i Praha, którym także groziło zamknięcie. Odpowiedzialna była za to spółka Max Film siejąca ferment w przypadku kina "Relax". Kino Luna miało być zlikwidowane 5 października 2008 roku. Udało się je ocalić. O tym, że zostaje też kino Praha, dowiedzieliśmy się kilka dni temu. Wcześniej spółka Max Film ogłosiła plany zamknięcia kina, bo ich zdaniem z powodu budowy metra odwiedza je zbyt mało widzów. Kino Praha działa i czeka na swoich widzów.
Wciąż działa Muranów w Warszawie, wyremontowane Mikro w Krakowie i wspominane jako nadzieja przez Andrzeja Kucharczyka Agrafka oraz Kijów. W Poznaniu jest Muza i Malta. Perełką jest też kino PIONIER w Szczecinie, w 2009 roku obchodziło 100 lat nieprzerwanej działalności. I jest uznawane za najstarsze na świecie.