Piotr Semka i Michał Karnowski to najbardziej zagorzali piewcy Jarosława Kaczyńskiego z czasów jego premierostwa.
Piotr Semka i Michał Karnowski to najbardziej zagorzali piewcy Jarosława Kaczyńskiego z czasów jego premierostwa. Fot. Dawid Chalimoniuk / Sławomir Kamiński / Wojciech Olkuśnik / AG  

Pamięć jest zawodna, ale papier pamięta wszystko. Zajrzeliśmy do starych gazet, by przypomnieć sobie jak niepokorni dziennikarze pisali o Jarosławie Kaczyńskim gdy ten był szefem rządu. Donald Tusk (a nawet każdy polityk) swojemu poprzednikowi mógłby tylko pozazdrościć takiego traktowania przez media. Jego nikt nie porównywał do Józefa Piłsudskiego, Charles'a de Gaulle'a czy Konrada Adenauera. Kaczyńskiego opisywali tak Piotr Zaremba, Michał Karnowski, Rafał Ziemkiewicz i Piotr Semka.

REKLAMA
Politycy Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie Jarosław Kaczyński, jak mantrę powtarzają, że ich rząd był krytykowany przez wszystkie media, co po części doprowadziło do przyspieszonych wyborów. Ale prezes zapomina, że miał wtedy grono (bardzo) zagorzałych fanów. To tzw. dziennikarze niepokorni i niezależni, którzy dzisiaj są recenzentami kolegów po fachu i zarzucają im zbyt delikatne obchodzenie się z władzami.
Sami, jak na przykład Rafał Ziemkiewicz, swoją bezstronność demonstrują życząc Donaldowi Tuskowi więzienia. Okazuje się, że nie zawsze byli nastawieni tak antysystemowo. Wybraliśmy się do biblioteki, aby odkopać gazety wydawane w latach 2006-2007, kiedy premierem był Jarosław Kaczyński, który na stanowisko został desygnowany przez swojego brata dokładnie 10 lipca 2006 roku. Piotr Zaremba, Michał Karnowski, Rafał Ziemkiewicz i Piotr Semka szybko zapełnili łamy swoich pism peanami adresowanymi do nowego szefa rządu.
Właściwie wystarczyło im sam fakt, że Kaczyński zajął stanowisko, wymierne efekty jego działań nie były aż tak ważne. Już dwa dni po nominacji, na tydzień przed głosowaniem nad wotum zaufania, za wychwalanie prezesa PiS wziął się Piotr Semka. Na łamach "Dziennika: Polska, Europa, Świat" przekonywał, że już samo zdecydowanie się na objęcie urzędu premiera świadczy o politycznej dojrzałości Kaczyńskiego.
Piotr Semka

Kaczyński jest rasowym liderem i być może dlatego tak często w gazetowych fotomontażach ubierany bywa w strój komendanta Piłsudskiego. Istotnie, podobnie jak jego wielki poprzednik na stanowisku (Piłsudski dwa razy obejmował funkcję premiera RP) ma zdolność do znoszenia sytuacji kryzysowych i presji okoliczności.

Jarosław Kaczyński to klasyczny polski inteligent. A to oznacza, że jest raczej człowiekiem słowa i idei, a nie pragmatyki zarządzania i żmudnego wykonawstwa decyzji.

Źródło: "Dziennik" z 12.07.2006 r.

Komplementuje też jego sprawność w rozgrywkach z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem oraz umiejętność "gaszenia kolejnych pożarów". Dalej jest tylko lepiej. "Kaczyński to postać jakby żywcem wyjęta z czasów de Gaulle’a czy Adenauera. Owi giganci polityki nie mieli złudzeń co do skłonności natury ludzkiej i demokrację uważali za zło konieczne" – pisze redaktor Semka. W podsumowaniu dodaje, że Kaczyński "ma wiele cech męża stanu" i ocenia, że "to kluczowy moment w jego karierze"
Piotr Semka

Jarosław Kaczyński, jak polityczny strażak gasi kolejne kryzysy, nie tracąc nadziei na zrealizowanie programu IV RP. Jak dotąd zdaje egzamin z politycznej zręczności i opanowania.

Kaczyński to postać jakby żywcem wyjęta z czasów de Gaulle’a czy Adenauera. Owi giganci polityki nie mieli złudzeń co do skłonności natury ludzkiej i demokrację uważali za zło konieczne. Wiedzieli, że nie należy traktować jej jak bożka, ale trzeba wykorzystywać do realizacji wyższych celów.

Ma on wiele cech męża stanu, potrzebuje tylko atrakcyjnego medialnego opakowania dla swojej polityki. To kluczowy moment w jego karierze- oby był dlań „gwiezdnym czasem”, chwilą gdy ludzie wnoszą się ponad swoje ograniczenie i małostkowości.


Bardziej stonowany jest Rafał Ziemkiewicz, który w dzień głosowania nad wotum zaufania dla premiera Kaczyńskiego wychwala jego przebiegłość i spryt w rozgrywce z Donaldem Tuskiem, która skończyła się zerwaniem rozmów koalicyjnych. Przekonuje, że Kaczyński był dużo sprawniejszy w politycznych manewrach i zgrabnie zrzucił winę za pogrzebanie PO-PiS-u na Donalda Tuska.
Rafał Ziemkiewicz

Kaczyński zdołał sklecić parlamentarną większość i, jak dotąd, panuje nad nią. Jeśli nie popełni jakiegoś znaczącego głupstwa, będzie w stanie rządzić do końca kadencji.

Prezes PiS okazał się dużo sprawniejszy w manewrach od szefa PO, a także potrafił bardziej przekonująco zrzucić na rywali winę za fiasko koalicyjnych rozmów. Przez cały czas Kaczyński występował w roli zwycięzcy, rozgrywającego, tego który rozpatrywał polityczne afery i wybierał najkorzystniejszą.

Źródło: "Dziennik" z 17.07.2006 r.

Znacznie mniej ostrożny w swoich prognozach (ale już nie w rozdawaniu pochwał) był Michał Karnowski, wtedy wicenaczelny "Dziennika", dzisiaj razem z bratem (formalnie to Jacek jest naczelnym) stoi na czele własnego tygodnika. Swoją drogą bardzo dobrze żyjącego z prezesem PiS. Analiza połączona z reportażem z pokładu samolotu premiera niemal wyciska łzy z oczu. Karnowski opisuje jak heroiczny Jarosław Kaczyński odróżnia się od swoich poprzedników, między innymi mniej rzucającą się w oczy ochroną i niejeżdżeniem kolumną na sygnale.
Michał Karnowski

A na tym tle szef rządu - coraz bardziej pewny siebie, swej siły i pozycji, raczej nauczający z wysokości i ogłaszający wolę władzy niż zapobiegający o sympatię odbiorców. Słowa "mój rząd zamierza", "mój rząd opowiada się", "mój rząd chce "wypowiada coraz częściej.

Źródło: "Dziennik" z 20-21.01.2007 r.

Według relacji Karnowskiego nawet spotykający się z Kaczyńskim wyborcy "mają świadomość spotkania z politykiem, który jest w stanie narzucić innym swoją wolę". To "nowy ton w polskiej polityce", przypominający bardziej Leszka Millera niż Jerzego Buzka. Warto wspomnieć, że było to już po pierwszym kryzysie rządowym i odwołaniu Andrzeja Leppera.
Michał Karnowski

Krótkie przemówienie ( Kaczyńskiego), ale wyraźny polityczny komunikat. I charakterystyczna reakcja sali, artystów i menedżerów kultury: postawa stojąca gdy premier wchodzi, oklaski, absolutna cisza i bezruch w czasie 10- minutowego wystąpienia. Dająca się wyczuć, tu i na innych spotkaniach, świadomość spotkania z politykiem, który jest w stanie narzucić innym swoją wolę.

To nowy ton w polskiej polityce. Wyraźnie różny od emocji, jakie budzili Aleksander Kwaśniewski czy Kazimierz Marcinkiewicz. Różny od miękkiej charyzmy Jerzego Buzka czy Józefa Oleksego. Jeśli już szukać podobieństw, to w intencjach podobny jest do wrażenia jakie chcieli wywoływać Leszek Miller czy Włodzimierz Cimoszewicz.


Karnowski znalazł też inne komplementy w swojej autorskiej szafie:
Michał Karnowski

Kaczyński nie jest mydłkiem sterowanym przez doradców, ma wizję, która może brzmieć chropawo, ale przez niedopowiedzenia staje się atrakcyjna.

Ambicje Kaczyńskiego wydają się wykraczać poza budowanie nowego wizerunku. Zresztą ten wizerunek to raczej uboczny efekt stylu rządzenia, jak wybrał. Stylu kanclerskiego, gabinetowego, trochę z epoki przedtelewizyjnej.


Oddanemu współpracownikowi Karnowskiego, Piotrowi Zarembie, udało się przemycić kilka pochwał pod adresem Kaczyńskiego nawet w artykule "Jarosław Kaczyński traci polityczny instynkt". Bo wbrew temu, co wskazuje tytuł, nie jest to krytyka premiera (napisana w lutym 2007 roku, na 6 miesięcy przed skróceniem kadencji Sejmu), ale próba wyrwania go z letargu.
Piotr Zaremba

Jarosław Kaczyński jako premier bardzo się zmienił. Do pewnego stopnia na lepsze. Zręcznie używa swych wrodzonych umiejętności: szybko przebija się przez tony dokumentów, zapamiętuje liczby, żeby potem nimi ciskać w twarz ministrom.(...) Nie opatruje swoich wypowiedzi dygresjami, szanuje- cudzy i przede wszystkim swój czas. Nie ma też tak jak Buzek, a nawet trochę Miller- kłopotów z podejmowaniem decyzji.

Źródło: "Dziennik" z 15.02.2007 r.

Przekonuje, że prezes osiągnął niesamowitą sprawność w zarządzaniu, by nie powiedzieć władaniu ludźmi. Zaremba porównuje ich do pionków na szachownicy.
Chwali też Kaczyńskiego za to, że nie boi się sprawować władzy.
Piotr Zaremba

„W nowym premierze można widzieć człowieka panującego nad rzeczywistością. Tak różnego od własnej przeszłości, gdy epatował radykalnymi diagnozami i za nic nie odpowiadał. Człowieka przestawiającego dziś ludzi jak pionki na szachownicy, rozgrywającego ich po to, żeby dla siebie zarezerwować ostatnie słowo”.


A niepokorni, jak widać, nie bali się "ostro krytykować" rządzących. Ciekawe tylko, czy nadal podtrzymują swoje diagnozy? Przecież konsekwencja to podstawa.
Współpraca: Anna Jośko