Europejska Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności podpisał na nas wyrok śmierci. Przemysł spożywczy jest niezwykle bogaty i wpływowy. Na tyle, że EFSA pod jego naciskami zgodziła się na to, by można było zastąpić sacharozę fruktozą. Co gorsza firma, która tak uczyni będzie mogła powiedzieć, że ich produkt jest zdrowszy od tych, które zawierają zwykły cukier. Czy aby na pewno?
Naukowcy od lat alarmują, że fruktoza jest jednym z najbardziej niebezpiecznych składników zachodniej diety. Rokrocznie przyczynia się do wzrostu liczby osób cierpiących na choroby serca, czy cukrzycę. Ponadto może wpłynąć na rozwój nowotworów czy demencji.
Ostatnio w magazynie "Nature" opublikowano artykuł czołowego badacza raka w USA dr. Lewisa Cantleya, dotyczący szkód, jakie może wyrządzić organizmowi człowieka fruktoza. Tymczasem EFSA nie bacząc na ostrzeżenia twierdzi, że fruktoza jest bezpieczna. Dlaczego tak uważa? Bo fruktoza w odróżnieniu od sacharozy czy glukozy, ma niższy indeks glikemiczny.
Indeks glikemiczny
Klasyfikacja produktów żywnościowych na podstawie ich wpływu na poziom glukozy we krwi w 2-3 godziny po ich spożyciu (glikemia poposiłkowa). Indeks glikemiczny jest definiowany jako średni, procentowy wzrost stężenia glukozy we krwi po spożyciu, przez reprezentatywną statystycznie grupę ludzi, porcji produktu zawierającej 50 gramów przyswajalnych węglowodanów. Wzrost poziomu cukru we krwi w przypadku spożycia 50 gramów glukozy przyjęto jako podstawę skali (100%). CZYTAJ WIĘCEJ
Tyle, że problemy z fruktozą nie biorą się z indeks ale z ładunku glikemicznego. To on odpowiada za ocenę wartości węglowodanów w pożywieniu (inaczej niż indeks, który pokazuje poziom glukozy). Weźmy np. marchew. Choć ma wysoki indeks glikemiczny, to jednak musiałbyś zjeść jej ponad 600 gramów zanim uzyskasz z nich 50 gramów węglowodanów. Podobnie jest z innymi warzywami. Dlatego każdy produkt który ma wysoki indeks glikemiczny może mieć niski ładunek glikemiczny, o ile zawiera odpowiednią ilość błonnika. Tego ostatniego nie ma fruktoza. Ponieważ jest "produktem czystym" wytwarzanym w laboratorium
Choć fruktoza ma niski indeks glikemiczny i nie podnosi poziomu glukozy we krwi, to działa w inny sposób. Spożywanie jej podnosi poziom... fruktozy we krwi. Jest to coś znacznie niebezpieczniejszego. Fruktoza powoduje siedem razy większe niż glukoza zniszczenie w naszych komórkach. Do tego uwalnia 100 razy więcej rodników (cząsteczek zawierających niesparowane elektrony, które zabiją wszystko co znajduje się na ich drodze). Krótko mówiąc, fruktoza może być bardzo szkodliwa.
Jednak przemysł spożywczy nie jest naiwny i stosuje różnych metod, by wyjść na swoje. Poza indeksem glikemicznym podpiera się pewnym badaniem przeprowadzonym w 1999 roku. Wynika z niego, że stłuszczenie wątroby przez spożycie fruktozy jest bardzo rzadkim zjawiskiem (na poziomie mniejszym niż 5%). Jednak dotyczy to tylko szczupłych, wrażliwych na insulinę osób będących na diecie.
W przypadku osób otyłych, odpornych na insulinę fruktoza znacznie szybciej zamienia się w tłuszcz. Jednak niektórzy temu zaprzeczają i mówią, że krystaliczna fruktoza w całości się nie trawi. Wystarczy zjeść za dużo słodyczy, by się o tym przekonać. Skutki uboczne mogą się pojawić w postaci bóli brzucha, wzdęć czy biegunki. Jednak „The Guardian” informuje, że nawet wtedy fruktoza powoduje przyrost masy, wysoki poziom lipidów we krwi i insulinoodporności.
Dlatego chyba należy zadać urzędnikom z EFSA pewne pytania: czemu godzą się na to, by nas truć? Czy to jest spowodowane brakiem odpowiednich kompetencji, czy może po prostu dogadali się z przemysłem cukierniczym? Bo wygląda na to, że zamiast rozmawiać z prawdziwymi naukowcami i opierać się wieloma sprawdzonymi badaniami wolą szybko zgodzić się na to, co może nam zaszkodzić.