Koniec I wojny światowej otworzył przed Polakami historyczną szansę na odbudowanie utraconego niegdyś państwa. Powstającej na powojennych gruzach Rzeczpospolitej przyglądały się także inne kraje, które bacznie obserwowały, jak kształtuje się nowy porządek w Europie Wschodniej. Ten ostatni Józef Piłsudski chciał oprzeć na konfederacji suwerennych, wyzwolonych spod panowania Rosji państw narodowych, swoistej "unii wschodnioeuropejskiej". Pisze o tym w najnowszym "Newsweeku Historii" prof. Tomasz Nałęcz.
W listopadowym wydaniu "Newsweeka Historii" prof. Tomasz Nałęcz przybliża czytelnikom "największą porażkę marszałka" Józefa Piłsudskiego, jaką było niespełnienie marzenia o utworzeniu wschodnioeuropejskiej konfederacji suwerennych państw narodowych. Konfederacji, w której kluczową rolę odgrywałaby, rzecz jasna, Polska.
Prof. Nałęcz przypomniał, że odradzająca się po I wojnie światowej Rzeczpospolita od początku swojego istnienia znajdowała się w niezwykłym położeniu. O jego wyjątkowości zadecydowały w dużej mierze wydarzenia, jakie miały miejsce w 1917 roku w Rosji, gdzie najpierw rewolucja lutowa doprowadziła do abdykacji cara Mikołaja II, a następnie rewolucja październikowa przekazała cześć władzy nad państwem bolszewikom, prowokując wybuch wojny domowej.
Piłsudski, jak przypomniał prof. Nałęcz, doskonale rozumiał, że pogrążenie się Rosji w chaosie dało odrodzonej Polsce "wspaniałą okazję dokonania na wschodzie wielkich rzeczy". Te "wielkie rzeczy" miały polegać na "zdruzgotaniu Rosji dynamitem, jaki stanowiła eksplozja ruchów narodowych na terenie byłego państwa carów".
Piłsudski chciał, by na wschodzie Europy dokonał się podział podobny do tego, który zakończył żywot Austro-Węgier. Dlatego zamierzał wspierać walczące z bolszewikami narody, by te mogły wybić się na niepodległość i – kierując się wdzięcznością za okazaną pomoc oraz obawą przed odrodzeniem upadłego imperium – wejść do sojuszu z Rzeczpospolitą.
"Unia wschodnioeuropejska" miała więc chronić uwolnione narody przed ponownym popadnięciem w rosyjską niewolę i zmusić niebezpiecznego sąsiada do zwrócenia planów ekspansji na wschód, ku ziemiom azjatyckim. Miała jednocześnie rozpowszechniać mechanizmy demokratyczne i chronić przed despotyzmem, zarówno tym o carskim rodowodzie, jak i bolszewickim.
Piłsudski, jak zaznaczył prof. Nałęcz, był przy tym przekonany, iż "wielkich rzeczy na wschodzie" można dokonać wyłącznie przy pomocy silnej armii, gdyż tylko klęska wojenna mogła skłonić Rosję do porzucenia snów o Europie. Dotyczyło to zarówno Rosji "białej", jak i "czerwonej", która mówiła zresztą wprost o konieczności rozlania rewolucji na całą Europę, a później resztę świata. Na wybuch wojny polsko-bolszewickiej nie trzeba było długo czekać. Jej wynik oraz towarzyszące mu wydarzenia nie pozwoliły jednak na realizację ambitnego projektu "unii wschodnioeuropejskiej".
Więcej o planach marszałka Piłsudskiego czytaj w listopadowym numerze miesięcznika ''Newsweek Historia'', który będzie dostępny w kioskach i salonikach prasowych od 24 października.
W planowanej unii wschodnioeuropejskiej w pierwszej kolejności widział Piłsudski sprzymierzone z Polską wspólne państwo polsko-litewsko-białoruskie, kontynuujące tradycje Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jeszcze ważniejszą rolę odgrywał sojusz z Ukrainą. Najdalej idące plany sięgały obszarów od Finlandii, poprzez Estonię i Łotwę po państwa Kaukazu. Polsce, dzięki jej możliwościom ekonomicznym, militarnym i kulturalnym, miała przypaść rola hegemona tego związku.
Prof. Tomasz Nałęcz
"Newsweek Historia"
Skupiony wokół Polski związek państw stałby się ważnym elementem nowej równowagi europejskiej. Wypełniłby pustkę strategiczną powstałą po upadku Austro-Węgier i dostarczył Francji tak bardzo pożądanego sojusznika przeciwko Niemcom. (…). Gdyby udało się tę koncepcję zrealizować, bez wątpienia odmieniłaby ona losy kontynentu i całego świata.