
Reklama.
Pisarz zastanawia się, czy internet jest odbiciem wszystkich ludzi. – Jeśli tak, to w pierwszym oglądzie jest z nami bardzo źle. Nigdy nie zetknąłem się z taką ilością syfu, jak w sieci – stwierdza.
Weźmy przestraszonych gnojków, zwykłych frajerów, których można przeciąć moczem i to w najgrubszym miejscu. W sieci zmieniają się w rycerzy, lub, co częstsze, w ujadające pinczerki. Jak świat światem, jeszcze nikt pinczera nie skrzywdził.
Orbitowski wyznaje, że nagorsza jest dla niego "gigantyczna fura żaru i frustracji". którą można spotkać w sieci. – Wiem jakiej muzyki słuchacie, kto z kim się zszedł, a kto się rozstał, poznaję plany wakacyjne i już zrozumiałem, że jeśli komuś urodzi się dziecko, winienem go niezwłocznie skreślić z grona znajomych. Wiem co jecie i czym sracie, a wy wiecie to wszystko o mnie – pisze Orbitowski.
– Gdyby internet zmienić w strumień dźwięku, byłoby to skomlenie. Sam czasem lubię poskomleć. To silniejsze ode mnie. Właśnie to robię. W tej chwili – czytamy w tekście.
Źródło: spidersweb.pl