W minioną sobotę Jacek Protasiewicz wygrał regionalne wybory i został przewodniczącym PO na Dolnym Śląsku. Nagranie, do którego dotarł "Newsweek", sugeruje, że zwycięstwo europosła nie było jednak zgodne z zasadami fair play. Jeszcze przed głosowaniem wysłannik Protasiewicza miał namawiać jednego z działaczy, oferując mu w zamian pracę w KGHM.
"Newsweek" twierdzi, że dotarł do nagrania rozmowy posła PO Norberta Wojnarowskiego z pewnym działaczem, który posługuje się imieniem Edward. Do rozmowy miało dojść dzień przed rozpoczęciem partyjnego zjazdu. Jej przebieg wskazuje, że Wojnarowski był wysłannikiem Protasiewicza i starał się pozyskać dla niego głos.
– Znamy się za długo, żeby o dupie Maryny pogadać. Jacek Protasiewicz zapytał mnie wprost, czy ty jesteś w stanie go poprzeć – rozpoczął Wojnarowski, przechodząc po tym do omawiania perypetii zawodowych swojej żony, która ze względu na przeprowadzkę zrezygnowała niedawno z pracy w KGHM Ecoren i nie może teraz znaleźć innej posady, bo "o niej zapomnieli".
Następnie poseł postawił sprawę jasno. – Jest pytanie za sto punktów, czy jesteś w stanie poprzeć jutro Jacka na zjeździe – zapytał Wojnarowski. Działacz był jednak niezdecydowany i kluczył, przypominając posłowi, iż obiecywał już swoją pomoc, ale nic z jego deklaracji nie wyszło.
Tymczasem pan Edward marzy o posadzie w KGHM. – Byłem u Jacka Kardeli (chodzi o nowego wiceprezesa spółki ds. rozwoju – przyp. red. "Newsweeka") trzy miesiące temu i powiedział mi, że nie chce się do mojego nazwiska dotykać – zdradził zrezygnowany działacz.
– Ale jak Jacek zadzwoni, to będzie inaczej – zapewnił Wojnarowski. Działacz odpowiedział: "Dobra, dzięki. Na razie", a rozmowa dobiegła końca. "Newsweek" poprosił o komentarz posła Wojnarowskiego, ale ten nie był zbyt wylewny. – Do mojego biura przychodzą różni ludzie. Jestem zszokowany, to jakaś prowokacja – oznajmił poseł.
Nagranie dostępne jest na stronie "Newsweeka".