Chociaż nie wszyscy podzielają modę na amerykańskie Halloween, to akurat seriale, wytwór typowo popkulturowy, pasują do tego popkulturowego święta jak ulał. Dlatego 31 października, zamiast biegać po okolicy w dziwnych strojach, można zasiąść przed telewizorem i urządzić sobie wieczór (noc) ze strasznymi serialami.
Jeden z najpopularniejszych i najlepiej ocenianych horrorów ostatnich lat to produkcja telewizji AMC. Tej samej, która dała widzom "Breaking Bad" i Dona Drapera z "Mad Men". W "The Walking Dead" nie brakuje obrzydliwie realistycznych scen śmierci, a charakteryzacja zombiaków nie pozostawia wątpliwości kogo trzeba się bać. Krew leje się strumieniami z ogromnych, rozszarpanych ran. Ohyda!
Supernatural
Dwaj bracia, którzy zostali osieroceni przez matkę w dzieciństwie, są szkoleni przez ojca do walki i wykorzystują te umiejętności w starciach z różnymi istotami nadprzyrodzonymi. Mierzą się z duchami, demonami i zjawami. Jednak z każdym kolejnym sezonem strachu było coraz mniej. Stopniowo odchodzono od mrocznych, kręconych nocą scen i napawających przerażeniem wnętrz. Chociaż na plus działa fakt, że serial jest kręcony w Vancouver, co dodaje mu mroku. To właśnie tam na początku powstawało "Z Archiwum X", które dopiero później przeniesiono do Kalifornii. David Duchovny pewnie przygotowywał się już do roli Hanka Moody'ego.
American Horror Story
To dzieło Ryana Murphy'ego, twórcy serialu "Glee", który jest utrzymany w zgoła odmiennym klimacie. Za to "American Horror Story" to groza w czystej postaci. I chociaż akcja dzieje się w Los Angeles, to nie ma tutaj nic z klimatu słonecznej Kalifornii. Rodzina psychiatry kupuje starą posiadłość – i wtedy się zaczyna. Harmonowie muszą się zmierzyć z absolutnie wszystkimi strasznymi istotami. Są więc duchy, demony, zombie, a nawet kosmici. W sam raz na Halloween.
Mistrzowie Horroru
To właściwie zbiór krótkich filmów, a nie serial o linearnej fabule. Dwa sezony, każdy liczący 13 odcinków, zgromadziły za kamerą największe nazwiska kina grozy. Kolejne odcinki wyreżyserowali twórcy takich filmów jak "Teksańska masakra piłą mechaniczną" (czyli Tobe Hooper), "Wrong Turn" (Rob Schmidt) czy "Halloween" (John Carpenter). Zabawna jest geneza tego cyklu: panowie spotkali się na kolacji, która przerodziła się w regularne spotkania mistrzów horroru. Po kilku latach powstał z tego odnoszący sukcesy serial. Straszny serial.
Hannibal
Twórcy serialu nie mogą uciec od porównań z "Milczeniem owiec" i "Czerwonym smokiem", ale wydaje się, że wychodzą z tego starcia obronną ręką. Spora w tym zasługa Madsa Mikkelsena, duńskiego aktora, który zdobył popularność w "Casino Royale". Jednak to tutaj może pokazać pełnię swoich umiejętności. I rzeczywiście nie ma się czego wstydzić – przeraża nawet najbardziej przyzwyczajonych do kina grozy widzów.