Zarząd PO zdecydował o podtrzymaniu wyniku wyborów na Dolnym Śląsku i zignorowaniu korupcyjnych procederów w tym regionie. Spore wątpliwości co do skuteczności wewnętrznych procedur ma Julia Pitera, była pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją. – Od dawna narzekam na system dyscypliny wewnętrznej. On praktycznie nie istnieje – mówi w "Bez autoryzacji".
Nie chce mi się wierzyć, że tylko na Dolnym Śląsku próbowano kupować głosy. Sąd koleżeński Platformy Obywatelskiej będzie miał teraz dużo pracy?
Moje przypuszczenia nie muszą być wiarygodne, ale niech mi pan wierzy, że u mnie nigdy nie było nikogo, kto prosiłby mnie o głos. Tym bardziej cokolwiek oferując. Z własnego doświadczenia takich praktyk nie znam…
Bo pani jest posłanką. Lokalni działacze są bardziej podatni na takie próby nacisku.
Czy są podatni? Pewnie tak. Prawdopodobnie jest jakiś procent, i jest to duże prawdopodobieństwo ludzi, którzy zapisują się do partii politycznej, rządzącej nie po to, by działać na jej rzecz, ale w oczekiwaniu na jakieś oferty. To z tego bierze się to puchnięcie szeregów, gdy partia rządzi i więdnięcie, gdy odchodzi z rządu.
Co Platforma robi i powinna zrobić, żeby nie stać się SLD-bis?
Do końca się nie da zrobić niczego. Ale ja się upieram, że są dwie rzeczy, które można zrobić i złożyłam w tej sprawie poprawki do nowego statutu. Jedna rzecz to wpłata składek z konta osobistego, co właściwie zamyka dywagacje co do tego, czy koło jest pompowane czy nie. Nie można antydatować deklaracji członkowskiej, bo składkę trzeba będzie opłacić w określonym terminie od jej zgłoszenia, nie będzie można płacić za kogoś składek, itd.
To może rozwiązać problemy z pompowaniem kół. A co z próbami korupcji?
Od dość dawna narzekam na system dyscypliny wewnętrznej. On praktycznie nie istnieje. I to nie chodzi o takiego faceta jak w PiS-ie, który chodzi z maczugą i jak coś mu się nie podoba, to wymierza ciosy. W takim systemie zawsze będzie niebezpieczeństwo, że główną rolę będą tutaj odgrywały osobiste sympatie i antypatie.
Rzecznik dyscypliny moim zdaniem powinien być wybierany przez Radę Krajową, a nie – jak dzisiaj – wskazywany przez premiera. Dzięki temu będzie niezależny, wybierany przez wszystkie możliwe frakcje i powinien mieć cały swój system, czyli swojego przedstawiciela w każdym regionie. Na nim powinien spoczywać obowiązek wyjaśniania każdej informacji, która na temat działań lokalnej Platformy albo działaczy Platformy pojawi się w lokalnych mediach.
Każdą taką rzecz powinien wyjaśniać i natychmiast dawać komunikat do mediów i oczywiście kierować wnioski o wykluczenie lub o ukaranie do właściwych organów. Tego systemu nie ma! Mało tego. Mamy w statucie zapisane, że rzecznik dyscypliny partyjnej składa Radzie Krajowej przynajmniej raz w roku sprawozdanie. Jestem 8 lat członkiem PO i nie widziałam takiego sprawozdania.
Z tego co słyszę chce pani iść pod prąd tego, co zdecydował wczoraj zarząd. Decyzja o utrzymaniu wyników wyborów na Dolnym Śląsku to tuszowanie problemu.
No jednak nie, bo wszyscy staną przed Sądem Koleżeńskim. Dokładnie tego się spodziewałam, ponieważ to musi być zgodne z procedurą. Tak to jest, że człowiek, który łamie procedury musi ponieść tego konsekwencje. No i ci panowie staną przed sądem. Na szczęście wszyscy, bo były takie głosy, że byli tylko ci, którzy oferowali, bo to nagranie było zrobione przez osobę, która dostała pracę w taki sam sposób. I zrobiła to z zupełnie inną intencją, niż ujawnienia złych mechanizmów.
Czy Sąd Koleżeński na podstawie tego, co usłyszy od pięciu panów, może poprosić o wyjaśnienia także Grzegorza Schetynę albo Jacka Protasiewicza?
Jedno to jest sprawa inicjatora, a drugie to sprawa wykonawców. To dwa różne wątki. Kwestia wyjaśnienia inicjatora, to dwóch moich kolegów z władz. A wykonawców powinniśmy spytać, czy zrobili to z własnej woli. Ale to nie jest tak, że jeśli ktoś coś ukradł, to nie będzie odpowiadał, bo ktoś go napuścił, tylko odpowiada, bo ukradł. Tu jest dokładnie to samo.
To dorośli, świadomi ludzie, nie mówimy o dzieciach, ale o ludziach, którzy są od początku w Platformie. I to z intencją absolutnie negatywną, bo ten który przyszedł nie zgłosił tego nikomu, tylko odczekał na wynik i poszedł do mediów. Gdyby nikt w Platformie nie chciał go wysłuchać, a sekretarz partii powiedział "Nikomu nie mów, siedź cicho"… Ale on nawet nie spróbował, działał świadomie, ze złą intencją. On nie przeciwdziałał złu, ale się w nie wpisał.
A z czyjej inspiracji?
To druga rzecz. W tej sprawie powinno się przeprowadzić postępowanie wyjaśniające.
Czyli Grzegorz Schetyna i Jacek Protasiewicz też powinni się wytłumaczyć przed Sądem Koleżeńskim?
Tu jest luka na rzecznika dyscypliny. Jego postępowanie powinno tę sprawę wyjaśnić, a potem, jeżeli stwierdzi naruszenia, skierować sprawę do Sądu Koleżeńskiego.
Czyli panowie powinni porozmawiać z Pawłem Grasiem, który z tego co pamiętam jest u was rzecznikiem dyscypliny partyjnej.
Podobno, podobno. Próbowałam się dowiedzieć, czy premier powołał na tę kadencję rzecznika, ale podobno nie – pan Paweł Graś został powołany w 2006 roku, a w 2010 r. nie było to już powtórzone. Widzi pan, skoro my sami dywagujemy na ten temat, to proszę zobaczyć jakie wątpliwości muszą mieć ci, którzy chcą poinformować o jakichś nieprawidłowościach.