Zbliżające się święta skłonią zapewne wielu Polaków do zadumy nad śmiercią, przemijaniem i kruchością ziemskiej egzystencji. Nadmiar posępnych myśli nikomu nie służy, więc "Super Express" postanowił zawczasu uspokoić swoich czytelników, publikując wyznanie pani Alicji Ziętek, która przeżyła śmierć kliniczną, "była w zaświatach i rozmawiała z duchami". – Nie bójcie się śmierci, w niebie jest internet – przekonuje bohaterka "Super Expressu".
Lęk przed śmiercią towarzyszy uparcie wielu ludziom, przysłaniając niekiedy wszelkie uroki trwającego jeszcze życia. Tymczasem śmierci nie warto się bać. Tak przynajmniej zapewnia dzisiejsze wydanie "Super Expressu", wzbogacone opowieścią 57-letniej Alicji Ziętek, która podczas ciężkiego porodu przeżyła śmierć kliniczną.
Tymczasowe przenosiny do zaświatów miały swój początek w ciemności, którą przerwał niezwykły widok. – Zobaczyłam, że unoszę się nad lekarzami i swoim ciałem. Nikt mnie nie widział! Wyleciałam przez okno na ulicę, bałam się – wyjawiła kobieta, dodając, że niedługo później ujrzała światło i zaczęła podążać w jego stronę.
Wybór, jakiego dokonała, lewitując nad ulicą, szybko został sowicie nagrodzony. Panią Ziętek otoczyły kwiaty i tęcza. – Wszystko było miłością. Ujrzałam pole tulipanów i usłyszałam, że do mnie mówią, bo były w nich zaklęte dusze – relacjonowała.
Pani Ziętek zdradziła także czytelnikom, że w niebie mogą liczyć na wszystkie gadżety, jakie umiłowali podczas życia ziemskiego. – Obowiązuje tam zasada "Stoliczku, nakryj się". Gdy ktoś był malarzem, dostaje jakiś odpowiednik pędzla i sztalug, gdy ktoś kochał technologiczne nowinki, znajdzie tam jakiś odpowiednik iPhone'a – powiedziała.
Do opowieści o technologicznych nowinkach trzeba jednak podejść z pewną dozą ostrożności, bowiem pani Ziętek przeżyła śmierć kliniczną w 1989 roku. Nie możemy więc mieć pewności, że w zaświatach przygotowano już odpowiedniki produktów firmy Apple.