Pamiętacie obawy przed końcem świata z 2012 roku? Być może wcale nie były nieuzasadnione, a Majowe po prostu nieco się pomylili i upadek cywilizacji zbliża się z opóźnieniem. Tak twierdzi dr Albert Szerwiński z Cambridge, według którego już w czerwcu 2014 chmura kwasowa zniszczy wszelkie życie w całym Układzie Słonecznym.
Zaledwie przed kilkunastoma miesiącami wielu z nas żyło w strachu przed ziszczeniem się wreszcie mitycznej przepowiedni Majów o końcu świata, który miał nastąpić w roku 2012. Sceptycy przekonywali wówczas, że Majowie postanowili zakończyć swój kalendarz na 21.12.2012 tylko z powodów technicznych, a nie przewidywanego upadku cywilizacji. Inni wciąż wierzyli jednak, iż koniec jest bliski, a Majowie po prostu mogli się nieco pomylić...
Dowody na racjonalność tego przekonania przynosi im dziś dr Albert Szerwiński. Astrofizyk pracujący na Uniwersytecie w Cambridge i współpracownik NASA. Z jego ustaleń wynika, że koniec świata jest bliższy niż wszyscy dotąd sądziliśmy. I spowoduje go bagatelizowane dotąd zagrożenie z kosmosu.
Według dr Szerwińskiego, już w czerwcu przyszłego roku wielka katastrofa czeka nie tylko Ziemię. Zagrożeniem nie jest wcale asteroida, która może uderzyć w naszą planetę. W niebezpieczeństwie, którego praktycznie nie można uniknąć jest podobno cały Układ Słoneczny. Astrofizyk z Cambridge zapowiada, że za kilka miesięcy nasz układ planetarny zostaniewyniszczony przez chmurę kwasową.
Przetrwają planety, ale nie istniejące na nich życie. W ocenie Alberta Szerwińskiego, jego analizy potwierdzają inne "kontrowersyjne idee fizyki teoretycznej". Ostrzeżeń Szerwińskiego nie potrafi jednak potwierdzić NASA. Amerykańska agencja kosmiczna poinformowała, iż nie posiada informacji o wspomnianej chmurze kwasowej. Zdaniem rosyjskich mediów, może być to jednak celowe kłamstwo ze strony Amerykanów, którzy nie chcą przedwcześnie wywoływać paniki.