
Prawo zabrania kibicom odpalania materiałów pirotechnicznych na trybunach. Zakaz obowiązuje z całą mocą nawet w A-klasie, o czym przekonał się pewien sympatyk Piasta Chęciny, który podczas meczu zapalił tortową świeczkę. Przy niesfornym kibicu szybko pojawili się policjanci, by odciągnąć go na bok. Stanowcza interwencja oburzyła innych fanów, którzy zaczęli głośno protestować. Ich kolega miał szczęście, po wylegitymowaniu został puszczony wolno.
REKLAMA
Tortową świeczkę odpalono na stadionie Piasta Chęciny z okazji urodzin jednego z kibiców, akompaniując sypiącym się z niej iskrom gromkim "Sto lat". Rozmiary pokazu pirotechnicznego były dostosowane do klasy rozgrywkowej oraz wielkości przerdzewiałej trybuny, która z trudnością mogłaby pomieścić kilkadziesiąt osób.
Niemniej słabo widoczny w dziennym świetle błysk nie uszedł uwadze policjantów, którzy momentalnie podeszli do trzymającego świeczkę mężczyzny i odciągnęli go na bok. Tam kibic przekazał podejrzany przedmiot jednemu ze stewardów, a ten zademonstrował wszem i wobec, że pirotechniczny gadżet nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia.
Zajście zostało nagrane, a film przedstawiający interwencję policji trafił do internetu, gdzie zaczął zyskiwać popularność. W komentarzach dominują głosy krytykujące funkcjonariuszy za groteskowe przewrażliwienie i zatrzymanie machającego świeczką kibica. Podkom. Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, wyjaśnił nam jednak, iż kibic wcale nie został zatrzymany, a jedynie wylegitymowany.
– Od policji wymaga się w takiej sytuacji podjęcia interwencji, sprawdzenia, z jakim przedmiotem mamy do czynienia, a trudno to przecież ocenić z daleka. Mężczyzna, który trzymał ten przedmiot, został wylegitymowany, sprawdzono jego dane, po czym wypuszczono. Nie było żadnego zatrzymania, nie nałożono też na niego żadnej kary – powiedział nam podkom. Dudek.
