W Niemczech zakończyły się mistrzostwa świata brodaczy i wąsaczy
W Niemczech zakończyły się mistrzostwa świata brodaczy i wąsaczy Fot. Eventvideos.TV / youtube.com

W Niemczech zakończyły się tegoroczne mistrzostwa świata brodaczy i wąsaczy. Uczestnicy imprezy rywalizowali w 18 kategoriach. Właściciele najbujniejszych okazów nie kryli dumy z bujnego zarostu, choć niektórzy z nich przyznają, że życia z brodą sięgającą do pępka jest niekiedy kłopotliwe. Problemem bywa nie tylko jedzenie, ale i suwaki czy pasy w samochodzie.

REKLAMA
Do położonego nieopodal Stuttgartu miasta Leinfelden-Echterdingen zjechało około 300 brodaczy i wąsaczy z 20 państw. Panowie zostali podzieleni na 18 kategorii, w zależności od typu zarostu. Osobno mierzyli się ze sobą m.in. posiadacze wąsa a la Salvador Dali czy długich, rozłożystych bród.
W tym roku organizatorzy mistrzostw wprowadzili też nową kategorię – "Broda trendy". Ma ona przyciągnąć młodych mężczyzn, którzy preferują krótki (do centymetra długości), częściowo wygolony i precyzyjnie wystylizowany zarost. Wyniki rozegranych 2 listopada zawodów dostępne są na YouTube'ie.
Amerykanin Jeff Langum, właściciel prawie 46-centymetrowej brody, przyznał w rozmowie z gazetą "Courier-Post", że utrzymywanie tak długiego zarostu bywa kłopotliwe. Długą brodę łatwo bowiem przyciąć suwakiem lub ochlapać sosem czy zupą. Wyjątkowo ostrożni muszą być brodaci palacze. Langum zdecydowanie odradza im przypalanie papierosa ogniem palnika domowej kuchenki. Z własnego doświadczenia wie bowiem, iż zamiast papierosa można w taki sposób podpalić właśnie brodę.


źródło: SpiegelOnline