Choć często mówi się, że polski budżet trzeszczy w szwach, to w 2014 roku będziemy mieć... nadwyżkę w finansach publicznych. Niestety, nie jest to zasługa sprawnej polityki ani jakiegoś wyjątkowego wzrostu gospodarki.
Skąd więc "dodatkowe" pieniądze? To proste - z reformy OFE. Umarzając obligacje i zabierając pieniądze z funduszy emerytalnych, rząd za jednym zamachem obniży dług publiczny i da nam nadwyżkę budżetową - przynajmniej według obliczeń Komisji Europejskiej, na które powołuje się "Puls Biznesu".
KE szacuje, że nasz dług spadnie do 51 proc. PKB w 2014 roku. Na koniec 2013 ma on wynosić 58 proc. PKB, a więc spadek będzie znaczny - przynajmniej na papierze. Trzeba jednak pamiętać, że ten oficjalny dług nie obejmuje (jeszcze) zobowiązań emerytalnych, które pochłaniają coraz więcej pieniędzy.
W 2014 nasze finanse publiczne po raz pierwszy od powstania III RP mają zaliczyć nadwyżkę. Do tej pory, co podkreśla "PB", zawsze odnotowywaliśmy deficyt, nawet przy 7 proc. wzroście gospodarczym. Nadwyżka ma wynieść 4,6 proc. PKB, co z deficytu na poziomie 3 proc. robi wrażenie. Jedynym krajem poza nami, który będzie się mógł chwalić nadwyżką, są Niemcy.
Niestety, zabranie pieniędzy z OFE poprawi nasze wskaźniki gospodarcze tylko na rok. W 2015 wróci deficyt i prawdopodobnie znowu podskoczy poziom długu.