W Sejmie odbyło się głosowanie ws. zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków. Posłowie odrzucili go większością 232 posłów. Po zakończeniu głosowania Jarosław Kaczyński oświadczył, że decyzja koalicji PO-PSL jest kolejnym posunięciem, które świadczy o "poważnym kryzysie demokracji w naszym kraju". Prezes PiS zapowiedział przy tym, że jego partia przedstawi niebawem własny wniosek o zorganizowanie referendum ws. sześciolatków.
Za przyjęciem obywatelskiego wniosku o zorganizowanie referendum oddano 222 głosów. 232 posłów opowiedziało się przeciwko niemu. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Po podaniu wyników z miejsc dla publiczności posypały się okrzyki: "Hańba, hańba!", "Wstydźcie się!".
Głosowanie ws. referendum było sprawdzianem dla koalicji PO-PSL, która posiada w Sejmie właśnie 232 posłów, przekraczając przy pełnym składzie izby większość bezwzględną zaledwie dwoma głosami. Dwóch posłów PSL – Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski – wyłamało się jednak ze stanowiska rządu (i dyscypliny partyjnej), głosując za przeprowadzeniem referendum. Klub PSL ukarał ich później naganą.
Premier broni reformy edukacyjnej
Odpowiadając na pytania opozycyjnych posłów, premier Donald Tusk przypomniał, że zapis o objęciu sześciolatków obowiązkiem szkolnym został przegłosowany przez Sejm w 2009 roku. – Od tego czasu wprowadzono poważne zmiany legislacyjne, łagodząc przynajmniej częściowo obawy tych, którzy boją się o najmłodsze dzieci w szkole – zaznaczył szef rządu.
Tusk zauważył przy tym, iż w żadnym państwie instytucje użyteczności publicznej, w tym szkoły, przedszkola czy uniwersytety, nie funkcjonują w sposób idealny. Według niego zawsze można i trzeba wprowadzać różne usprawnienia, ale ta konieczność nie oznacza wcale, iż stan obecny jest zły, a szkoły nie mogą przyjmować małych dzieci.
– Gdybyśmy przyjęli, że polskie szkoły nie są przygotowane do przyjmowania dzieci, np. ze względów higienicznych, musiałby to nas prowadzić do niebezpiecznego i fałszywego wniosku, że polskie szkoły w ogóle nie są przygotowane do przyjmowania polskich dzieci – powiedział premier.
Szef rządu polecił także parlamentarzystom wizytę w polskiej szkole. – Żeby zobaczyli, że polska szkoła nie jest piekłem, a nauczyciele oprawcami dla dzieci, oraz sprawdzili, co jeszcze można poprawić –oznajmił Tusk.
Kaczyński: W Sejmie zastosowano siłę wobec kobiet
Po zakończeniu głosowania Jarosław Kaczyński podkreślił, że jego wynik jest kolejnym sygnałem, który świadczy o "bardzo szczególnym" podejściu rządu do demokracji. – Mechanizmy demokratyczne, które nie odpowiadają władzy, są po prostu odrzucane. To nie pierwszy taki przypadek – powiedział lider PiS.
Kaczyński zapowiedział, że jego partia przedstawi niedługo własny wniosek o przeprowadzenie referendum ws. sześciolatków. Ma on zawierać tylko jedno pytanie, które będzie brzmieć mniej więcej tak: "Czy chcesz, żeby 6-letnie dzieci szły przymusowo do szkół?".
Były premier powiedział także, że na trybunie, gdzie zasiedli goszczący w Sejmie zwolennicy referendum, doszło do użycia przemocy. – Zastosowano siłę i to wobec kobiet. Te osoby wywiesiły transparent, co się nieraz już na sali sejmowej zdarzało. Zastosowano siłę wobec kobiet, bez żadnego uzasadnienia.To była zapewne decyzja marszałek Sejmu, o której pewnie wiedział też premier – oznajmił Kaczyński.
"Ministerstwo nie kocha naszych dzieci"
Reforma systemu edukacji zakłada, że w 2014 roku do pierwszej klasy szkoły podstawowej pójdą sześciolatki urodzone w pierwszej połowie 2008 roku. W 2015 roku obowiązkiem szkolnym mają zostać objęte wszystkie sześciolatki. Projekt referendum, pod którym podpisało się niemal milion osób, przygotowała fundacja "Rzecznik Praw Rodziców".
Według niej posłanie do szkół sześciolatków jest złym posunięciem, ponieważ te nie są przygotowane na przyjęcie tak małych dzieci. – Ministerstwo nie kocha naszych dzieci. My ilustrujemy obraz polskiej szkoły, którą trzeba doprowadzić do porządku. Najpierw standardy, a potem reforma – mówiła Karolina Elbanowska, prezes fundacji "Rzecznik Praw Rodziców".