
Choć wiele osób wróżyło Adamowi Hofmanowi koniec życia politycznego w Prawie i Sprawiedliwości jego sytuacja w partii się umocniła. Zrezygnowano z postępowania dyscyplinarnego, które miało zostać wszczęte po ujawnieniu nagrań pokazujących Hofmana chwalącego się współpracownicom wielkością przyrodzenia.
REKLAMA
Ekscesy z Podkarpacia, gdzie Adam Hofman w nieprzyzwoity sposób rozmawiał ze współpracownikami, nie nadszarpnęły jego mocno kariery politycznej. Politycy PiS będą musieli zgłaszać się do biura prasowego partii, jeśli będą chcieli wystąpić w mediach. Pomysł wprowadzenia takiego systemu nie wyszedł od Hofmana, a od grupy intelektualistów, którzy wspierają partię. Dlatego tym bardziej pomysł może dziwić, gdyż nie pałają oni sympatią do posła z Konina.
Tyle, że intencją grupy profesorskiej ma na celu wyeliminowanie z mediów polityków nieprzygotowanych do programu, którzy są zapraszani do telewizji ze względu na dobre kontakty. Zdaniem części polityków to umocni pozycję Hofmana w partii. Politycy z tylnych ław sejmowych będą musieli zadbać o dobre stosunki z rzecznikiem.
Hofman, który teraz będzie decydował o wizerunku partii sam ostatnio zaliczył kilka wpadek. Wśród nich wymienia się referendum w Warszawie, czy obraźliwe słowa wypowiedziane na imprezie po wyborach uzupełniających do senatu na Podkarpaciu. Jednak wielu uważa, że za wyborem Hofmana stoi fakt, że w partii nie ma żadnego kontrkandydata.
Z drugiej strony można zauważyć, że pozycja rzecznika PiS mimo kilku wyraźnych wpadek się umocniła. Prócz „awansu” partia uznała, że nie dojdzie do postępowania dyscyplinarnego w sprawie kompromitujących Hofmana nagrań, na których chwalił się wielkością swojego przyrodzenia. Jednak, na ile jego pozycja się wzmocniła wśród kolegów z ław dowiemy się 23 listopada, kiedy podczas tajnego głosowania zostanie wybrana Rada Polityczna PiS.
Źródło: "Rzeczpospolita"
