Krewcy narodowcy, którzy wszczęli w poniedziałek zamieszki na ulicach Warszawy nie skrzywdzili nikogo niewinnego? W opinii wielu, skłotersi zasłużyli na atak, bo są społecznie nieprzydatni, a ranni policjanci pewnie sami prowokowali atak. Jak skrajna prawica wytłumaczy jednak to, co spotkało fotografa Kacpra M.? - Nigdy w życiu nie widziałem tyle nieuzasadnionej nienawiści w życiu - mówi w rozmowie z naTemat ten okradziony i pobity człowiek.
Kacper M. nie pracuje dla żadnej wielkiej agencji, ale jest pasjonatem fotografii ulicznej. Tylko pasjonaci zresztą dziś taką tematyką się zajmują. Kacper marzy o tym, by na własną rękę móc utrwalać to, co dzieje się w regionach dotkniętych konfliktami. Także i wczoraj nie stał więc tam, gdzie większość reporterów, czyli na bezpiecznym uboczu. Wszedł w samo piekło, by uchwycić najlepsze kadry.
Patrioci odbierają oręż wrogom narodu
Za sprawą patriotów-bandytów wszystkie jego marzenia nagle legły jednak w gruzach. Kiedy fotografował atak narodowców na ambasadę Federacji Rosyjskiej, niespodziewanie usłyszał, że jest "sprzedawczykiem". Nie pomogły tłumaczenia, że nie ma nic wspólnego ze znienawidzonymi przez prawdziwych patriotów mainstreamowymi redakcjami.
Tłum szybko wiedział, co ze "sprzedawczykiem" zrobić. Pobić? Oczywiście też, ale wzorem przodków, którzy gołymi rękoma odbierali karabiny wrogom, tak i narodowcy postanowili fotografa po prostu... okraść. W ułamku sekundy stracił więc sprzęt, w który inwestował od lat i który pozwalał mu spełniać marzenia.
I przeżył sporą traumę, bo nawet, gdy bandyci uciekli z łupem, ich koledzy gonili Kacpra chcąc dalej się na nim wyżyć. Chłopak długo tułał się między uczestnikami Marszu Niepodległości, aż trafił na kilku policjantów, którzy wówczas jednak zbagatelizowali to, co mu się przydarzyło. Kazali po prostu zgłosić się na komisariat. Nikt nie przejął się tym, że podczas ataku stracił także okulary.
Uliczny terror i znieczulica
Pomogła mu dopiero Ula, która również próbowała zrobić kilka zdjęć Marszu. To ona zwróciła nam uwagę na historię Kacpra. "Ze łzami w oczach mówił mi, że ukradli mu wszystko co miał i że jego pierwszy przyjazd do Warszawy po to, aby zrobić swój pierwszy dobry profesjonalny reportaż, do którego od dawna się przygotowywał, będzie zapewne ostatnim. Jego marzenia legły dzisiaj w gruzach" - napisała do naTemat.
W rozmowie z naszym serwisem Kacper przyznaje, że po części za to, co spotkało go podczas relacjonowania Marszu Niepodległości wini właśnie marzenia o zrobieniu jak najlepszej klatki. – Równie wielkie pretensje mam jednak do organizatorów Marszu Niepodległości. Oni w ogóle nie zadbali o bezpieczeństwo części uczestników. Straż szła tylko na początku i na końcu. Ci, którzy nie robili rozrób i nie bili się wykazywali się tymczasem wielką obojętnością. Na przykład wtedy, gdy mnie okradano – wspomina. I dodaje: – Nie mam już żadnych wątpliwości, że pozostali chcieli po prostu wielkiej rozróby.
Fotograf w serwisie Pokazywarka opublikował we wtorek apel (fragment powyżej), w którym opisuje, co mu się przydarzyło. Pisze w nim, że w Święto Niepodległości krewcy patrioci pozbawili go złudzeń na temat sprawiedliwości i zwykłej przyzwoitości. Przyznaje to i w rozmowie, którą prowadzimy, gdy na jednym z warszawskich komisariatów Kacper M. czeka na pomoc policji. - Nie sądzę, by znalazł się jakiś uczciwy kumpel tego, kto mnie okradł. Liczę jednak na uczciwość tych, którym teraz mój sprzęt mógłby być oferowany - tłumaczy.
Każdy, kto posiada informacje na temat napaści na Kacpra M. lub skradzionego mu sprzętu proszony jest o kontakt pod adresem: okradzionyfotograf@gmail.com
Tej nocy byłem zmuszony zweryfikować moje poglądy na temat ludzkości.
Wierzyłem zawsze w zwykłe współczucie, empatię i zrozumienie bliźniego.
Wierzyłem, że gdy ktoś widzi „reportera” to go uszanuje.
Wierzyłem naiwnie, że nic mi nie grozi gdy robię swoje zadanie.
Pozbawiono mnie złudzeń, zobaczyłem zło, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem.
Zobaczyłem na tej manifestacji najwięcej nieuzasadnionej nienawiści w życiu.
Zostałem zbrukany, skopany, pozbawiony narzędzi artystycznych, które definiują to, kim jestem.
Jakbym stracił brata. Najbliższego kompana. Coś na co pracowałem tyle lat. CZYTAJ WIĘCEJ