U blisko połowy Polaków wystąpiły już cechy alergii. W ciągu kilkudziesięciu lat odsetek alergików wzrósł o 20 procent. Coraz częściej alergie są też połączone z astmą i innymi chorobami stwarzającymi zagrożenie dla życia. Alergia nie jest jedynie uciążliwą dolegliwością związaną z kichaniem i łzawieniem oczu. Nagły kontakt z alergenem może wprowadzić chorego we wstrząs anafilaktyczny, który grozi śmiercią. Jakiego odsetka chorujących to dotyczy? Zapytaliśmy prof. dr. hab. n. med. Bolesława Samolińskiego, prezydenta Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Prof. dr hab. n. med. Bolesław Samoliński: Miliony. Cechy alergii wystąpiły u prawie 40 procent Polaków. Nie oznacza to, że te 40 procent ma alergię, ale ma na pewno ma do niej predyspozycje. W ciągu roku astma oskrzelowa wystąpiła u 12 procent, a nieżyt alergiczny górnych dróg oddechowych u 22 procent.
Na co jesteśmy najczęściej uczuleni?
Na pajęczaki, z którymi śpimy w łóżku, czyli na roztocza kurzu. Co czwarty Polak ma podatność na ten alergen, a co piąty Polak jest uczulony na drzewa i krzewy.
A uczulenie na jedzenie?
Na jedzenie uczulonych jest kilka procent Polaków. Najczęstszymi alergenami są mleko i jajko.
Czy ostrzejsze objawy daje uczulenie na roztocza czy jedzenie?
Zależy. Jedzenie, to alergia skórna, czasami anafilaksja. Roztocza – to astma, czasami bardzo ciężka.
Czy nasze czynniki alergizujące różnią się od alergenów w innych krajach?
Tak. W Basenie Morza Śródziemnego 75 proc. alergików cierpi na alergie sezonowe, które są łagodniejsze. U nas ponad 50 proc. ma przewlekłe alergie. Podobna sytuacja jest w innych krajach Zachodu. Jeżeli chodzi o Wschód, nie ma dobrych danych. Ten odsetek z przewlekłymi alergiami ma duże znaczenie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo chorego. Występuje większe prawdopodobieństwo zachorowania chociażby na astmę. Badania pokazują, że wśród większości krajów europejskich Polacy są w czołówce ryzyka wystąpienia astmy.
Od czego to zależy? To kwestia położenia kraju, diety, naszego stylu życia?
Tak naprawdę rolę odgrywają wszystkie te czynniki. Znaczenie ma położenie geograficzne, zanieczyszczenie powietrza, styl egzystencji i higieniczny tryb życia. Trzeba też pamiętać, że im żyjemy bardziej sterylnie, tym większe ryzyko alergii – to z tego powodu alergia nazywana jest chorobą czystych rąk. Badania potwierdzają też, że kobiety palące w ciąży znacznie zwiększają ryzyko wystąpienia u swoich dzieci alergii i astmy. W Polsce mamy o 1/3 więcej alergii w mieście niż na wsi, mimo że podatność na zachorowanie jest tak sama. To pokazuje, że ekologiczne środowisko działa protekcyjnie.
Matka, która w ciąży pali albo przebywa w zanieczyszczonym środowisku, nie dba o ruch i dietę może spowodować, że dziecko urodzi się z alergią?
Dziecko nie urodzi się z alergią. Alergia rozwija się w ciągu pierwszych 3 lat życia.
Czyli alergia nie jest chorobą dziedziczną?
W przypadku alergii i astmy nie ma jednego genu dziedziczenia. Angażuje się wiele genów. Obserwujemy też różne typy alergii. Faktem jest natomiast, że gdybyśmy żyli w idealnie antyalergicznym środowisku, alergia dotyczyłaby mniej niż 1 proc. obywateli. Takie badania przeprowadzono w latach 20. w Szwajcarii i było to 0,86 proc. W latach 90. było to już 15 proc., a teraz powyżej 20. Tak dynamiczny wzrost jest uzależniony od środowiska zewnętrznego.
Alergia jest poważną chorobą, ale wiele osób podchodzi do niej z pewnym lekceważeniem – no bo to w końcu tylko swędzące oczy, katar, męczący kaszel, jakieś uczulenia i już.
Tak mówią ci, którzy nie chorują albo nie mają dzieci z alergią. Pozostali wiedzą, że alergia jest chorobą niezwykle uciążliwą, męczącą, jest chorobą na całe życie, a nieleczona może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. U osób z alergią i astmą o 30-40 proc. zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia chorób układu krążenia. Poza tym alergia może też mieć dynamiczny przebieg. Osoba uczulona po zetknięciu z alergenem może w ciągu minut odczuć gwałtowne skutki: pokrzywka, świąd, biegunka, ból brzucha, gorączka – to objawy wstrząsu uczuleniowego, czyli wstrząsu anafilaktycznego – najgorszej postaci alergii.
Jakiego procenta alergików może dotyczyć wstrząs anafilaktyczny?
Kilka dni temu trafiła do mnie pacjentka, która przeszła łagodniejszą postać wstrząsu i nikt go u niej nie rozpoznał. Nie mamy dobrych danych na temat wstrząsu w Polsce. Szacuje się, że jeden na milion mieszkańców ma wstrząs, który wymaga ratowania życia i może zakończyć się zgonem. Jeden na 100 tys. ma objawy wstrząsu niestanowiące bezpośredniego zagrożenia dla życia.
Jak przebiega wstrząs?
To gwałtowna reakcja całego organizmu, która zachodzi w ciągu minut od zetknięcia z alergenem. Ma charakter ogólnoustrojowy, bo zachodzi we wszystkich organach. Uwalnia się histamina, która reguluje procesy zapalne, naczynia się gwałtownie rozszerzają i z naczyń ucieka woda. Układ krążenia jest nagle pusty, taki stan grozi niedotleniem. Nawet 2 litry wody mogą ''uciec'' wtedy z naczyń do jamy brzusznej, co stanowi zagrożenie życia, bo następuje gwałtowne obniżenie ciśnienia.
Jak leczy się pacjenta, który jest we wstrząsie?
Jeżeli nie zareagujemy odpowiednio szybko, pacjent wejdzie w drugą fazę wstrząsu. Będzie wtedy zbyt późno - nie będziemy już w stanie mu pomóc i uzupełnić płynów w łożysku naczyniowym. Możemy reagować póki krew jeszcze krąży. Jedynym sposobem wyprowadzenia ze stanu wstrząsu jest podanie adrenaliny, która powoduje skurcz naczyń, najlepiej jeszcze w pierwszej fazie. Pacjenta trzeba szybko położyć, podnieść nogi do góry, żeby spuścić krew do serca i mózgu, i następnie podać dożylnie płyny.
Od kiedy leczy pan alergików?
Od 1981 roku.
Czy porównując te przeszło 30 lat pracy, teraz mamy gorsze przypadki alergii?
Mamy ich więcej, ale najgorzej było na początku, kiedy nie mieliśmy leków. Pacjenci trafiali do nas w fatalnym stanie. Zdarzyło mi się nawet samemu wieźć pacjentkę na pogotowie. Miała już ciszę nad polami płucnymi, bo nie potrafiła nabrać powietrza. Dusiła się.
Ma pan taki przypadek w karierze, którego nie może pan zapomnieć?
Miałem jedną szczególną pacjentkę. Nigdy wcześniej nie miałem pacjenta na granicy życia i śmierci. Zawsze jesteśmy przygotowani na nagły wstrząs anafilaktyczny, do którego może dojść. Lekarze i pielęgniarki w ośrodku wiedzą, jak się zachować, kiedy pojawi się ostry stan alergiczny. A takie się zdarzają na przykład po procedurze szczepienia. Pacjentka, o której mówię, miała około 30 lat i przyjechała z USA. Pracowała w ambasadzie, a ja byłem wtedy alergologiem w ambasadzie amerykańskiej. Przywiozła swoją szczepionkę zrobioną przez jej lekarza. Duże stężenie alergenu w jednej filoce.Procedura podawania zupełnie u nas niespotykana. Trzeba było jej podawać bardzo niewielkie ilości szczepionki w formie zastrzyków, tj. ok. 0,02 ml - tyle ile mieści się w samej igle. Każde szczepienie to większa dawka. Ostania miała być 10.000 razy większa od początkowej. Podczas kolejnej wizyty w wyniku pomyłki podaliśmy 0,2 ml (tak jak się podaje w Europie), a powinniśmy 0,02 ml. O sytuacji zorientowałem się już w trakcie szczepienia. Pacjentka miała duszności, pokrzywkę, to był wstęp do wstrząsu. Można ją było na szczęście z tego stanu łatwo wyprowadzić.
Podając adrenalinę?
Tak, ale pacjentka się wystraszyła, straciła zaufanie i odmówiła przyjęcia adrenaliny. To stworzyło bezpośrednie zagrożenie jej życia. Odwołałem pacjentów i zabrałem ją do szpitala, żebyśmy mieli zaplecze szpitalne na wszelki wypadek. Po drodze znalazła numer do swojego lekarza i zadzwoniłem do niego, wyjaśniłem sytuację i on ją przekonał, że musi przyjąć adrenalinę. Miałem ogromny stres nie dlatego, że pacjentka miała objawy ogólnoustrojowe, bo to się zdarza. Ta choroba jest nieprzewidywalna. Nie możemy wykluczyć wszystkich czynników ryzyka – w tym przypadku błędu w dawkowaniu spowodowanego zupełnie niestosowanym w Europie systemem szczepień. Mój stres wywołała odmowa przyjęcia leku, bo stworzyło to zagrożenie dla niej i dla mnie.
Dosyć wstrząsająca historia.
Dała mi nauczkę. Mimo że jesteśmy przygotowani na pojawienie się wstrząsu, zawsze mogą pojawić się czynniki niezarejestrowane, których możemy nie być w stanie kontrolować.
Często zdarza się, że pacjent trafia do pana w tak ostrym stanie?
Teraz już rzadko. Pacjent przeważnie trafia już z historią choroby, z właściwym rozpoznaniem, natomiast często zdarza się, że ma włączone złe leczenie. Podanie hydrokortyzonu dożylnie czy leków doustnych nie wyprowadzi pacjenta ze wstrząsu. Może umrzeć, bo te leki działają za wolno i nie zapobiegają anafilaksji. Tylko adrenalina może zatrzymać anafilaksję.
W jakim wieku najczęściej są pacjenci w tych cięższych stanach?
15-35 lat.
Z czego to wynika?
Na to pytanie niestety nie da się jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć. Przypuszczamy, że alergia jest wtedy dojrzała i dlatego stan alergiczny jest tak ostry.
Czy popularne odczulania są skuteczne?
To w tej chwili jedyny sposób, który może alergii zapobiec i ją cofnąć. W konsekwencji prawidłowego odczulania alergia nie wraca. Leki i inne metody są tylko doraźne, a uciążliwe i groźne objawy niestety dalej wracają.
Czy jest jakiś sposób na zahamowanie rozwoju alergii? Czy zmiana diety, stylu życia może jakoś pomóc?
My nie mamy żadnego patentu, nie ma jednego sposobu, który skutecznie mógłby zahamować rozwój alergii. Coraz więcej osób choruje i naukowcy na całym świecie szukają rozwiązania. Póki co, nie wiemy co zrobić, żeby alergików nie przybywało. Jednak skoro alergia rozwija się po urodzeniu, mamy na ten proces jakiś wpływ. Życie w czystym środowisku, unikanie chemicznego jedzenia, ekologiczny styl życia na pewno zmniejszają ryzyko wystąpienia alergii.